Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/224

Ta strona została skorygowana.
114
Droga Chrześćianina,
Lecz mocna tarcza i niezwyciężona
Wiara prawdziwa i nie poruſzona.
Tey impet nigdy nie nadwątli ſrogi
Ni przeciwnika uſtraſzą ią trwogi.
Na prożno ſzatan fortelem zachodzi,
Naciera ſzturmem iednak nieugodzi.
W nayciężſzey trwodze w niebepieczną chwile
W wierze iakoba poczyna i w sile
Nie puſzczay Boga, a boiuy z nim meżnie
Modlitwą, łzami trzymay ią potężnie.
Na ten czas ſzatan uzna, że na prożną,
Nacierał na nas ſwoią bronią rożną.

Poſtępowali tak wdrodze ſwoiey, i niewiadomy ſzedł za nimi, na oſtatek przyſzli na mieyſce gdzie była śćieżka, ktora ſię zdała także bydz proſtą, iako i ich droga, ktorą ſzli: Tak dalece, że ſię byli barzo zmieſzali, niewiedząc, ktorąby obrać; a dla tego wſtrzymali ſię trocha rozważaiąc, gdzieby ſię udać mieli. Gdy tak ſię z ſobą naradzali, nadſzedł ich człowiek, ktory miał ſkorę czarną, iako murzyn, a ten był przyodziany ſzatą cięźkiey materij, pytał ſię, czemu by ſię tak zaſtanowili? Na co oni odpowiedzieli, że idą do miaſta niebieſkiego, ale że ſię biedzą nadtym, ktorąby drogę mieli obrać z tych dwuch, ktore maią przed ſobą. Idzcie zamną, odpowiedział ten człowiek, ta ieſt proſta droga, ktorą ia idę; poſzli tedy za nim na tę drogę, ktora była na boku gośćinca ich, ale im daley poſtępowali tym barziey ſię

odda-