odpornym poczynaiącey ſię ſprawie Ducha Bożego w tobie?
Ufaiący: Rożne tego były przyczyny.
1) Ze niewiedziałem, aby to było dzieło Boże we mnie; nigdym niepomyślił, aby Bog miał począć dzieło nawrocenia grzeſznika przez przekonanie w grzechach jego.
2) Grzech też ieſzcze był wdzięczny ciału memu i niewidziałem żadney ſkłonnośći w ſobie, abym go opuśćił.
3) Niewidziałem też ſpoſobu, iakimby ſię rozſtać z ſtarſzymi mymi towarzyſzami. Ich konwerſacja i rożne zwyczaie ieſzcze mi były przyiemne.
4) Moment ten, w ktorym ſię poczułem bydz przekonanym w grzechach, był mi uprzykrzony zbyt i nieznośny, tak dalece, że ani o nim pomyślić nie mogłem.
Chrześćianin: Iednak ja rozumiem, żeś muśiał miewać przerywanie tych agitacyi ſmętu twego.
Ufaiący: To prawda, ale też na tych miaſt wracały ſię gwałtownie i owſzem co raz ſurowiey.
Chrześćianin: Lecz co ci też naybarziey wyſtawiało grzechy twoie przed oczy?
Ufaiący: Wiele rzeczy między inſzemi
1) Kiedym zpotkał nabożnego człowieka na ulicy.
2) Kiedym go ſłyſzał czytaiącego biblią świętą.