z ſobą zeſzli, rzecze Chrześćianin do Niewiadomego: podz ſam, moy przyiacielu, przeczże tak na zadzie zoſtaieſz?
Niewiadomy: Wolę ſam ieden iść, niżeli w wielkiey kompanij, chyba, żeby mi ſię podobała. Na to rzecze Chrześćianin do ucha Ufaiącemu. A nie mowiłem ci, że on niedba o naſzą ſpołeczność? Iednakże w tey tak ſamotney drodze zabawmy ſię znim rozmową. A tak obrociwſzy ſię do Niewiadomego rzecze: Iako ſię teraz powodzi? Co za ſtan duſzy twoiey względem Boga? Mam nadzieię, rzecze Niewiadomy, że wſzyſtko poyidzie dobrze, bo czuię siła w ſobie dobrey ſkłonnośći, ktore uſtawicznie mnie ſię trzymaią w drodze.
Chrześćianin: Co to ſą za dobre ſkłonnośći? proſzę wytłumacz ie nam.
Niewiadomy: Myślę o Bogu i o niebie.
Chrześćianin: Diabli i potępieni toż czynią.
Niewiadomy: Lecz ja myślę o nim i pożądam go.
Chrześćianin: Wiele ieſt takich, ktorzy podobnie czynią, iednakże niedoſtąpią tego nigdy. Mowi Mędrzec:[1] Duſza leniwego żąda wiele a nic nie ma.
Niewiadomy: Ale ja myślę i opuſzczam wſzyſtko dla miłośći jego.
Chrześćianin: Barzo o tym wątpię, bo to rzecz trudna wſzyſtko opuśćić; zaiſte tak to rzecz
- ↑ Przyp. 13, v. 4.