Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/43

Ta strona została skorygowana.
25
Pielgrzymuiącego ku Wiecznośći.

Ewangeliſta przedłozywſzy tak tę Rzecz podnioſł Głos ſwoy, i wzywał Nieba na Swiadećtwa dla utwierdzenia tego, co przepowiedział. A na tych miaſt dał ſię głos ſłyſzec i wyſtąpił płomien ogniſty z gory, pod ktorym ſtał Chrześćianin, że włosy Iego powſtały, a głos Gromu donioſł do uſzu jego te ſłowa.[1] Abowiem ile ieſt ich z uczynkow zakonu, pod przeklęſtwem ſą, bo napiſano: Przeklęty każdy, ktory by nie zoſtał we wſzytkim, co napiſano w kſiegach Zakonu, aby to uczynił. Tu Chrześćianin nic innego nie oczekiwał, tylko ſmierci, począł wzdychać żałosnie, złorzecząc godzinie, w ktorą wſzedł w Rozmowę z Mędrzcem Światowym, i po tysiąc kroć razy uznawał ſiebie za Proſtaka i za w Rozum obranego, że ſkłonił ucha ſwego do Iego rady; Był też i wſtydem napełniony, gdy wſtąpił ſam w Siebie, że dał ſię przewyciężyć i zezwolił uſtąpić z drogi za Radą tego Człowieka, ktora ſzczegulnie pochodziła z Ciała i ze krwi. Potym obrociwſzy ſię ku tey ſtronie, gdzie ſtał Ewangeliſta, rzekł mu: Panie moy! iak ci ſię zda? zoſtałaż dla mnie iaka ieſzcze nadzieja, a mogęż ieſzcze być nawrocony i poſtępować ku bramie ciasney? W wielkiey zoſtaię wątpliwośći. Ach będzieli mi ten grzech odpuſzczony?

Ewangeliſta odpowiedział: Grzechy twoie zbyt wielkie, abowiem dość rzeczy złe popełniłeś;

opusciłeś
  1. Gal. 8, v. 10.
3*