Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/57

Ta strona została skorygowana.
37
Pielgrzymuiącego ku Wiecznośći.

Rozkoſzy, gdzie był Pałac wſpaniały i bardzo wdzięczny do widzenia; Widziałem też niektore Oſoby przechadzaiące ſię po tym Pałacu odziane we złocie.

Chrześćianin pytał ſię: Ieśliby też niewolno było tam wniść?

Tłumacz prowadził go, aż do Bramy tego Pałacu, przy ktorey widziałem wielkie mnoſtwo Ludzi, ktorzy oświadczali chęcią ſwoią, że bardzo ządali tam wniść, ale nie ſmieli; ſiedział też tam na ſtronie Bramy za Stołem Człowiek maiący przed ſobą Kałamarz i kſięgę dla wpiſywania tych, ktorzy maią bydz tam wpuſzczani. Przy tym też widziałem, że, u tey Bramy ſtało wiele Ludzi zbronych niedopuſzczaiąc weyśćia i tę moc maiąc, aby z tymi, ktorzyby ſię tam Gwałtem wcisnąć chcieli, też i ſurowie poſtąpili.

Na taki widok Chrześćianin pokazał ſię zmieſzanym, ale gdy prawie wſzyſcy z Boiaźni ku tym zbroynym Ludziom, uſtępowali nazad, widziałem, a oto Człowiek, ktory ſię zdał zpoyrzenia iakoby był Rycerzem Walecznym poſtąpił ku temu, ktory ſiedział za Stołem, i rzekł mu, napiſz Imie moie. To, gdy ſię ſtało, przypaſał Miecz i włozył Przyłbicę na Głowę i obrocił oblicze ſwoie proſto ku bramie, rzucił ſię nieſtrwożonym Sercem na te Ludzie zbroyne, ktorzy ſię potkali znim rownym Męſtwem. Ale on nie tracąc Serca przebił ſię przez Nieprzyiacioły ſwoie, bijąc Ie po prawey i po lewey ſtronie tak dalece,

że