Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/61

Ta strona została skorygowana.
41
Pielgrzymuiącego ku Wiecznośći.

zapominay nigdy nieſzczęśliwego ſtanu tego Człowieka, i niech ci to będzie wieczną przeſtrogą.

Ach! rzecze Chrześćianin: O iak to rzecz ſtraſzna, niech zdarzy Bog, abym trwał wczuynośći i trzeżwośći, i abym uſtawicznie ſię modląc uſzedł nieſzczęśćia tego Człowieka. Ale Panie moy, izali też nie czas, abym ſię puśćił w dalſzą moją drogę.

Ieſzcze zaczekay troche, rzekł mu Tłumacz; tylko ci iedną rzecz pokażę i iuż potym poydzieſz ſzczęśliwą godzinę. A tedy ieſzcze uiąwſzy za rękę Chrześćianina, wprowadził go w Dom iego, a oto Oſoba wſtawała z Łożka ſwego i ubieraiąc ſię w Szatę drzała i cięſzko była ſtrachem zdięta. Coby to było, rzecze Chrześćianin, że ten Człowiek tak ſię lęka i ztrwożonym ieſt? Pytay go, rzekł Tłumacz, ſamego, coby była za przyczyna; co gdy uczynił taką odebrał odpowiedz. Gdym ſpał widziałem we ſnie na Niebie wielką ciemność, z ktorego wyſtępowały Błiſkawice i ſtraſzne Gromy, czymem ſię bardzo ztrwożył boiaźnią wielką i byłem zmieſzany. Potym w tymże ſnie widziałem, że Obłoki oſobliwſzym spoſobem kſztałt ſwoy odmieniali, i słyſzałem glos wielki rozlegaiący ſię trąby; a oto Syn Człowieczy w promieniach chwały pokazał ſię na powietrzu i usiadł na Obłokach, a wkoło niego ſtało wiele Tysięcy mieſzkańcow Niebieſkich, wſzyſtko zaś było Płomieniem pałaiącym ogarniono, nawet i ſame Niebioſa. A na tych miaſt ſłyſzany

był


4*