Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/69

Ta strona została skorygowana.
47
Pielgrzymuiącego ku Wiecznośći.

tym, gdy on na nie poglądał i w ten ſpoſob rozmawiał, Nieuważny, rzecze: Ia tu niewidzę żadnego niebeſpieczeńſtwa.

Leniwy. Pozwol mi, że troche uſnę.

Lekkomyślny: Niech kazdy pilnuie ſwego, co do kogo należy. A tak układſzy ſię znowu usneli, a Chrześćianin poſzedł ſwą drogę. Gdy rozwazał niebezpieczeńſtwo, w ktorym ci trzey zoſtawali, przerazony był wielką boleśćią, i że nie przyięli Iego pomocy, ktorą chętnie chciał ofiarować upominaiąc ie i podawaiąc radę. I gdy tak prawie opłakiwał ſtan ich, uyrzał dwoch ludzi po lewey ſtronie drogi, ktorzy, przelazſzy przez ow mur, ſzli tą drogą własną. Ieden z nich nazywał ſię Scisły Zakonnik, a drugi Obłudnik. Gdy te Oſoby zeſzli ſię z Chrześćianinem, rzecze do nich w ten ſpoſob: Panowie, z kąd przychodzicie i dokąd idziecie? Odpowiedzieli mu: Urodziliſmy ſię w kraju prożney chwały, a idziemy do Gory Syon, abyſmy tam doſtąpili chwały. Rzekł Chrzęśćianin. Przecz żeśćie nie weſzli w tę bramę, ktora ieſt na weyśćiu tey drogi? Izali nie wiecie, co napiſano:[1] Ze kto nie wchodzi drzwiami, ale wchodzi inędy, ten ieſt Złodziey i Zboyca? Odpowiedzieli obadwa iednemi uſty: Ze wſzyſcy ich Ziomkowie oſądzili, iż to zbyt wielkie krążenie przez tę Bramę chcąc wniść na tę drogę; a tak ſkracając drogę ten był zwyczay śćieſzką poboczną

w
  1. Ian. 10, v. 1.