Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/73

Ta strona została skorygowana.
51
Pielgrzymuiącego ku Wiecznośći.

na gorę, ktorey ſtopnie wſchodow nazywały ſię: Przykre.

Chrześćianin poſzedł naprzod do Zrzodła, aby ſię tam troche oczerſtwił, a potym iął wſtępować na ten pagorek, ſpiewaiąc:

Gora trudnośći ma na wisłe ſkały
Przykre i ſtraſzne, iakby upaść miały,
Wſtąpić barzo tam trudną widzę porę,
Lecz ſercem mężnym iednak przed ſię biorę
Lękać ſię trudow i prac nie potrzeba,
Gdy kto ma w oczach nagrodę od Nieba
Szczęśliwość z właſzcza, chwalebney wiecznośći,
Ktora mu pewna wzamian wſzech trudnośći,
Lepſza, ze łzami prawdy naśladować
I choć z wzdychaniem tory Iey pilnować,
Niźli Drogami iść kwitnącey Woli
A potym Łupem zoſtać ſmierci k’woli.

Owi dway przyſzli także, aż pod ſamą gorę, ale gdy obaczyli, że gora była zbyt wyſoka i przykra, a poſtrzegli drugie dwie drożki poboczne, zdaniem ich wygodnieyſze, mniemali być rzeczą iedną, ktorąby kolwiek poſzli, opuśćili tą, ktorey ſię trzymał Chrześćianin, namyśliwſzy ſię poſzli tymi drogami, z ktorych iedna nazywała ſie Niebeſpieczeńſtwa, a druga Zatracenia, ieden udał ſię na Drogę Niebeſpieczeńſtwa, ktora go w wielką puſzczę wprowadziła, a drugi, wźiął drogę Zatracenia, ktora go zaprowadziła w rozległe pola, gdzie pełno gor niezmierzonych. Tam upadł i uſtawicznie na łeb potykał ſię, aż

na