Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/75

Ta strona została skorygowana.
53
Pielgrzymuiącego ku Wiecznośći.

ku niemu; Ieden na zywał ſię Boiażliwy, drugi Nieufaiący.

Coż to takowego, Panowie, rzekł do nich, z kąd to, że ſię nazad wracacie.

Boiaźliwy odpowiada mu; że ſię byli wybrali w drogę ku miaſtu Syon, i że w tym przedsięwźięciu wpełzli też na tę gorę; ale przydał to, że im daley poſtępowalismy, nowe niebeſpieczeńſtwo co raz naſtępowało; umyślilismy ſię na tym wrocić ſię nazad.

Rzecze w tym momencie Nieufaiący: Prawda, naleźliśmy dwoch Lwow, ktory byli przed nami, niewiemy, czy ſpali, czy też nie? ale to pewna, gdyby nas byli zchwytali niczego innego nie moglibysmy oczekiwać, iako tylko być pożartymi od nich. Trwożycie mię, rzecze im Chrześćianin, ale gdzież będę mogł ucieć, abym był beſpieczeń? Mam że ſię wrocić nazad i iść ku domowi? Ale ieżli tam powrocę, zginienie moie pewne; bo coż może mię czekać, tylko śmierć, na takim mieyſcu, ktore ma bydz pożarte przez ogien z Nieba a zaś ieżeli raz doydę do Miaſta Niebieſkiego, tam będę wzupełnym beſpieczeńſtwie zażywaiąc Żywota wiecznego. A dla tegoż nie odmieniam umysłu mego trwać wprzedsiewźiętey Drodze. To rzekſzy począł poſtępować mężnie. Boiaźliwy zaś i Nieufaiący zbiegli na doł z Gory. Chrześćianin tym czaſem nie mogł ſobie wybić z głowy to, co mu ci dway powiedzieli i w tym chciał dobyć Pisma Onego,

aby