Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/76

Ta strona została skorygowana.
54
Droga Chrześćianina,

aby ie czytał, i utwierdził ſię przezeń przeciwko wſzytkim Niebeſpieczeńſtwom naſtępuiącym, i gdy go tam nie nalazł, wpadł w wielkie zadumienie i niezmiernie ſię zafraſował, gdyż to było Iego zupełną pociechą i umacniało Iego wſzytkich pracach i przeciwnośćiach, bo to był niby Liſt przeieżdzy, za ktorym on miał być przyiętym i zaprowadzonym do Miaſta Niebieſkiego. Zważ, proſzę, iakie mogło być Iego zmieſzanie i utrapienie, gdy uyrzał, że ſtracił tak rzecz pożyteczną. W tym głębokim zanurzony smętku przypomniał na oſtatek, że był usnął w tey Sali, a dlategoż upadł na kolana ſwoie przed Bogiem i proſił, aby mu ten gńiuśny błąd był opuſzczony, to uczyniwſzy wrocił ſię drogą ſwoią, ſzukaiąc tego Pisma: Ale ktożby mogł opiſać Iego boleść i utrapienie, ktore wytrzymał idąc tą drogą nazad? Wnet wzdychał cięſzko, wnet chciał złorzeczyć sam ſobie, że tak usnął na tym mieyſcu, ktore dla tego tylko było wyſtawione, aby tam przynieść odpoczynek ſiłom ſwoim. Szedł tedy ſzukaiąc tego Pisma z wielką niecierpliwośćią i pogladaiąc po wſzytkich ſtronach, ieźliby nie mogł gdzie uyrzeć, naoſtatek poſtrzegł też i tę Salę, gdzie ſię był zabawił, ale te weyrzenie odnowiło ranę Iego, przywiodſzy na pamięć wyſtępek i począł gorzko opłakiwać grzech ſwoy niezbożnego zaſnienia:

Ach, zawołał, nędznyż Ia ieſtem! Że takem ſię dał zwyciężyć snowi, do tego wdzien i wpośrzod tak wiele niebeſpieczeń-

ſtwa!