Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/77

Ta strona została skorygowana.
55
Pielgrzymuiącego ku Wiecznośći.

ſtwa! Iakem nieſzczęśliwy człowiek, żem dogadzał ządośći ciała mego, zle używaiąc odpoczynienia tego, ktore Pan Nieba pozwolił dla tego tylko, aby tam Pielgrzym Duchowny miał ſwoie oczerſtwienie, a nie dla tego, aby zbytecznie dogadzał chęci ciału. Ach wiele krokow nie pożytecznych odmierzyłem, muſzę teraz tę drogę trzy razy odprawować, cobym mogł za ieden raz, gdybym był mędrſzy. To ſię ſtało z Synami Izraelſkimi, ktorzy z przyczyny grzechow ku morzu Czerwonemu muſieli ſię wracać, a w więkſza, że z ſmętkiem i z gorliwośćią muſzę tę przebywać drogę, miaſto tego, com był mogł wygodnie i w ten czas kiedy ſwiatłość ſłoneczna przyświecała, ale oto noc mię obeymnie; ach przeklęty ſnie! przyczyno mey wielkiey pracy! Między tak ſmętnymi lamentami przyſzedł do tey Sali, gdzie uſiadł, i iął utyſkiwać i gorzko płakać: Aż na oſtatek, gdy ſmętnymi oczyma poglądał na to mieysce, gdzie był uſiadł, uyrzał ono Pismo, i wnet podiął drząc z boiaźnią, zchował w zanadrzu z wielką radośćią i okazaniem żywey wdzięcznośći ku Panu, że go tam ſzczęśliwie doprowadził, a tak wrocił ſię ſwoją drogą ze łzami raduiąc ſię, a lubo ſię pilno ſtarał, chcąc wyſokiey doyść gory; ſłońce zaſzło nim ſtanął na wierzchu, co wnim odnowiło pamięć ſnu tego ſzkodliwego i począł ſię żalić teſkliwie.

Przy-


5