Strona:Drugie życie doktora Murka (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/005

Ta strona została uwierzytelniona.

ty sterczysz nad moją biedną duszą! Djabli mnie wezmą! Nie zostawię auta, bo nie mogę. Bronisław! Kamizelka!
Zaterkotał telefon na biurku. Panna Wenzel podniosła słuchawkę, odezwała się i po chwili powiedziała:
— Dzwoni jakaś pani do pana dyrektora. Mówi, że w osobistej sprawie.
— Hallo?... Kto?... Aaa, dobry wieczór... Naturalnie, naturalnie... Tak... tak... tak.,,
Wszyscy przyglądali mu się z zaciekawieniem, ale ani z jego odpowiedzi, ani z wyrazu czerwonej mięsistej twarzy nie mogli wywnioskować, z kim mówi i o czem. Pani Czabanowa przyzwyczaiła się oddawna do niewypytywania męża o telefony. Bała się jego gniewu i przekleństw, których nie skąpił nikomu, ilekroć ktoś ośmielił się wtrącić do jego spraw czy interesów. Jedna Tunka umiała jako tako poradzić sobie z ojcem, ale i to nie zawsze.
Czaban skończył dyktowanie, instrukcje dla szwagra i ubieranie się jednocześnie i powiedział:
— Panno Wenzel, zabiorę panią i wysadzę w mieście przed naszem biurem. Tylko prędko. A ty, Józek, i ty — zwrócił się do szwagra i żony — uważajcie! W kasie są grube hopy. W razie, jeżelibym nie wrócił przed szóstą rano, weźmiesz Józek z kasy tę walizeczkę i jedź do Sosnowca. Bezpieczniej będzie zabrać w drogę Buczkowskiego. Panno Wenzel, pani go wytelefonuje, by stawił się tu punkt szósta rano. W biurze zastąpi go Markiewicz. Bronisławie, jedziemy.
Wraz z wyjściem pana Seweryna w całej willi zapanował spokój. Systematyczny pan Żołnasiewicz otworzył kasę, sprawdził zawartość walizki i zamknął ją spowrotem. Pani Czabanowa kazała nakrywać do stołu kucharce, bo pokojówka zajęta była przeszywaniem haftek w balowej sukni Tunki. Tunka leżała w pidżamie na tapczanie w hallu i czytała książkę.