stawiało wielkie trudności i pochłonęłoby olbrzymie sumy. Nadto istniała niemal pewność natrafienia na obfite żyły wodne i na grubą warstwę skalistą.
Wszystko to Murek wziął pod rozwagę i postanowił odwieść Czabana od zamiaru kupowania terenów. Przerysował sobie mapki i wykresy warstwicowe, wysłał do Arletki krótki list z zawiadomieniem o wielkich interesach, które musi załatwić na prowincji, wziął ze sobą dwie zmiany bielizny i drugie ubranie i pojechał na dworzec.
Czabana w Koszołowie nie zastał. Okazało się, że wraz z żoną wybrał się on do Krakowa samochodem. Zato panna Tunka ucieszyła się tembardziej z przyjazdu Murka i z przyniesionych przezeń sprawunków. Szczególniej była wdzięczna za żurnale mód, o które wcale nie prosiła, a które Murek kupił w kiosku na dworcu w Warszawie.
— Pan jest bardzo miły — powiedziała i po chwili dodała: — Rzadko spotyka się mężczyzn, którzy w stosunku do kobiet nie chcą imponować swoją męskością, lecz umieją odczuć, czem im sprawią przyjemność.
Wogóle była dla Murka uprzejma i nie ukrywała swej życzliwości. Mógł nawet odnieść wrażenie, że chce mu okazać sympatję. Spędzili cały dzień we dwójkę, a że bez namysłu odmówiła kilku osobom, które ciągnęły ją do bridża, czy na łódkę, miał prawo stwierdzić, że panna Tunka wyróżniła go i nie zamierza tego ukrywać. Nie rozmawiali o rzeczach osobistych, lecz i tak gawędziło się z nią przyjemnie.
Rodzice panny Tunki przyjechali późnym wieczorem, lecz niestrudzony Czaban natychmiast przyszedł do pokoju Murka i wyciągnął go z łóżka. To, co usłyszał, nie ucieszyło go wcale. Zafrasował się nawet w pierwszej chwili i zamilkł, lecz chodząc po pokoju, nie przestawał zerkać ku mapkom, rozłożonym na stole. Wreszcie zawołał:
Strona:Drugie życie doktora Murka (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/109
Ta strona została uwierzytelniona.