wielu spraw, najwięcej jednak wydawane były przez Egzekutywę, gdy trzeba było wykonać na kimś wyrok sądu partyjnego. Z reguły praktykowało się przytem przesyłanie hasła i rozkazu przez kogoś nieznanego komendantowi, co gwarantowało bezpieczeństwo władz organizacji nawet w wypadku „wsypania się“ całej piątki.
Murek już zaczął żegnać się z Dylem, straciwszy wszelką nadzieję, gdy ten powiedział:
— Za jedno jestem wam wdzięczny, towarzyszu Garbaty.
— No? Za co?
— Za waszą opinję o Kuzyku. Dzielny chłop. I doskonały wykonawca. Pewno czytaliście, że go aresztowano przy likwidacji łamistrajków w fabryce „Niwex“? Pierwszorzędnie to przeprowadził. A pozatem wykręcił się doskonale. — Wiem, choć on nie w mojej dzielnicy.
— Czytałem — skłamał Murek — i domyśliłem się, żeście powierzyli mu piątkę.
— Bardzo serdecznie was wspominał — dodał Dyl.
— On może jeszcze wysoko zajść — kiwnął głową Murek.
— Eeee... to, to nie. Ale wykonawca wyborny.
— Tak człowiekowi smutno — westchnął Murek — bełcze się w życiu bez przydziału, bez racji. Dobre były czasy, gdy jeszcze nerwy miałem mocne. Czułem się wtedy pożytecznym i potrzebnym, a teraz... Ot, i wy towarzyszu Dyl, patrzycie na mnie z politowaniem... Głupie życie. Jednak po takiej pogawędce z wami, to tak, jak po orzeźwiającej kąpieli. Człowiek widzi, że jest jeszcze prawdziwe życie, energja i radość walki o wielką przyszłość... Dziękuję wam. Dziękuję i za to.
— Otrząśniecie się jeszcze — poklepał go po ramieniu Dyl i odprowadził do drzwi.
Znalazłszy się na ulicy, Murek zatarł ręce. Dowiedział się
Strona:Drugie życie doktora Murka (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/146
Ta strona została uwierzytelniona.