Strona:Drugie życie doktora Murka (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/152

Ta strona została uwierzytelniona.

Pół godziny opóźnienia groziłoby wręcz katastrofą. Komitet rejonowy z towarzyszem Czułkowskim na czele postanowił tę nader odpowiedzialną robotę powierzyć najlepszej i najpewniejszej piątce towarzysza Kuzyka, wypróbowanej już przy brawurowej likwidacji łamistrajków.
Kuzyk zarumienił się, rad z pochwały. Arletka zaś zapytała:
— Znacie kawiarnię Majewskiej na Grzybowskiej?
— Znam. Zaraz za placem.
— Tak. Otóż o dziesiątej punktualnie. Będą tam ci dwaj. Zapamiętajcie sobie ich wygląd.
Podała szczegółowy rysopis, następnie upomniała go, by żadnemu z piątki do ostatniej chwili nie mówił o kogo chodzi, gdyż prowokatorzy mogliby być ostrzeżeni, a wówczas szereg najwybitniejszych kierowników partji z towarzyszem Kurmskim, Żeleziakiem, Piotrem i Szepsem na czele poszliby za kratę. Robota musi być wykonana szybko, błyskawicznie, gdyż tamci są w pogotowiu i mają broń.
Kuzyk pokręcił głową:
— Sprawa poważna. A jak okaże się, że komitet zbyt pośpiesznie wydał rozkaz egzekucji? Towarzysz Czułkowski w gorącej wodzie kąpany. Czy on ma wyrok?
— Naturalnie.
— I to tak bez przygotowania... Djabli nadali...
— Czyżbyście chcieli odmówić, towarzyszu? — ze zgrozą zapytała Arletka.
— Skądże. Ani mi się śni. Jak rozkaz, to rozkaz. Tylko, że i rysopis rysopisem, a pomylić się można. Żebym tak... Ej, trudno. Ale jak trzeba... Wiecie co, towarzyszko? Wezmę czapkę i skoczę do Czułkowskiego.
— Jak chcecie — zgodziła się Arletka i widząc przegraną postanowiła wszystko postawić na kartę — muszę jednak spełnić swoje i dokończyć wam instrukcji, bo towarzysz Czułkowski nie lubi powtarzać. Otóż przy rozprawie z ty-