ostatnim wysiłkiem woli powstrzymując się, by nie obejrzeć się, lub nie zacząć biec.
Taki zawzięty człowiek, jak Zimny, nie pominie żadnego szczegółu, najmniejszego drobiazgu. Oczywiście, zainscenizuje konfrontację z Majewską, właścicielką kawiarni na Grzybowskej, z kelnerkami, jeżeli zaś zapuści brodę, tamte poznają go niechybnie. Pozatem zbadanie służby u Czabanów wykaże, że Murek w krytycznym czasie nie pokazał się tam przez trzy dni.
Teraz już naprawdę nie pozostawało chyba nic poza ucieczką. Partja ma długie ręce, to prawda. Nie tak wszakże długie, jak chwalił się Zimny. Murek sam znał kilka wypadków bezkarności tych, co partję zdradzili. Są przecie liczne kraje, w których bezpiecznie można się ukryć.
Zwolna uspokajał się, a im był spokojniejszy, tem silniej rosnął w nim protest przeciw ucieczce. Ostatecznie dochodzenie przeciągnie się, a partja ma sprawy ważniejsze. Murek wiedział, że na dwudziestego piątego listopada wyznaczony jest „dzień głodujących“. Organizacja strajku i pochodów na ten dzień zaabsorbuje wszystkie siły partyjne. Zechcą wystąpić tem okazalej, że zupełnie nie udały się manifestacje 7-go i 8-go listopada w rocznicę rewolucji „październikowej“. KPP musiała się zrehabilitować i zmobilizuje wszystko, by zaś utrudnić rządowi wezwanie pomocy wojska, tegoż dnia urządzi kilka aktów sabotażu w koszarach garnizonu warszawskiego. Był to tak zwany „plan B“ znany Murkowi jeszcze z czasów jego szefostwa w Grupie Aktywnej, a odkładany z roku na rok. Oczywiście poleje się krew i to odbficie. „Plan B“ przewidywał do dwudziestu zabitych i do stu rannych, barykady i demolowania biur pośrednictwa pracy i funduszu bezrobocia. Oczywiście później przyjdą aresztowania, częściowa dezorganizacja, a w każdym razie osłabienie wszelkich funkcyj partyjnych.
Przez to zaś Murek zyskiwał na czasie.
Strona:Drugie życie doktora Murka (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/195
Ta strona została uwierzytelniona.