dana rosło szybko, jak wiosenne pędy drzew i wymagało moc pracy. Na szczęście Czaban wyprawił żonę i Tunkę do Paryża, gdzie miała być zakupiona wyprawa. W ten sposób Murek od czasu do czasu miewał wieczory wolne. I wtedy właśnie przyszło mu na myśl odwiedzić Mikę Bożyńską, w której mieszkanku na Żoliborzu było tak inaczej, może dlatego, że i sam czuł się tam innym.
Przykrą niespodzianką było to, że zaraz za pierwszym razem, zastał gości. Był doktór Lipczyński z żoną, ich kuzynka, panna Nawieyska, młody inżynier Minasowicz, profesor gimnazjalny Sudra z siostrą skautką i narzeczony Miki Tomasz Kański.
Właściwie mówiąc, tylko spotkanie tu tego faceta sprawiło Murkowi przykrość. Przyjęto go z dyskretną, ale przecież wyraźną życzliwością. Murek łatwo się domyślił, że panna Mika musiała każdemu z nich naopowiadać tyle cudów o nim, w ile sama wierzyła.
Kański grał na skrzypcach. Grał rzeczywiście pięknie, zdawał się nie widzieć audytorjum, a gdy skończył, był naprawdę wzruszony. Nie szczędzono mu powinszowań, a Mika, raz po raz spoglądając na Murka, czekała i jego aprobaty. On zaś nie odmówił jej tej drobnej przyjemności, co mógł zrobić tem szczerzej, że i w obejściu Kański sprawił raczej dodatnie wrażenie, w każdym razie lepsze, niż to, jakie Murek sobie wyrobił dawniej. Jednak różnił się niezbyt dla siebie korzystnie od reszty gości. Inżynier Minasowicz dyskutował właśnie z Sudrą na temat wychowania fizycznego młodzieży, twierdząc, że nie trzeba się bać oklepanych frazesów i że „mens sana in corpore sano“ ma więcej racji, niżby się zdawało. Profesor był odmiennego zdania. Wkrótce wciągnięto do rozmowy doktora Lipczyńskiego i jego żonę. Dyskusja przeniosła się na szersze zagadnienia: celowości istnienia, postępu duchowego i zadań kultury.
Strona:Drugie życie doktora Murka (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/221
Ta strona została uwierzytelniona.