Cicho, Heniek! Pogadamy z panem uczciwie: dlaczego pan nie chce dotrzymać umowy?
— Bo nie stać mnie na takie łajdactwo! Rozumiecie?
— A przedtem było pana stać?
— To już moja sprawa.
— Pan jej się boisz i żałujesz ją. To jest pańska sprawa. A reszta należy do nas.
— Więc mówcie ile chcecie? Zapłacę...
Sztyfel zaśmiał się:
— I poco pan to chce robić? Panie, jak pan raz doszedł do przekonania, że ona panu zawadza, to dojdzie pan do tego samego przekonania jeszcze sto, jeszcze tysiąc razy. Pan sobie zatrujesz życie i za to teraz chcesz pan grube pieniądze płacić? Gdzież tu kalkulacja? Ja się pana pytam, czy pan jesteś mądry człowiek, rozsądny człowiek, czy zakochany szmondak, co własną głową w biedę lezie i jeszcze za to płaci?... Przykro panu?... To będzie przykro przez jakiś czas, a później przejdzie. Zastanów się pan. Ja panu dobrze życzę. I to panu powiem: jak pan będziesz kiedy miał drugą taką dziewczynę, czy trzecią, to ja zawsze gotów będę z panem robić interes. A to mówi panu nie byle kto, tylko ja, Sztyfel. A możesz pan kogokolwiek z naszej branży zapytać, czy Sztyfel kiedy gada na wiatr. U mnie słowo powiedziane, to święta rzecz. I dlatego ludzie mi wierzą i dlatego mnie szanują. I co pan myślisz, że ja przez całe lata, wyrabiając swoje kupieckie nazwisko, wyrabiając swoją markę, teraz dla jednej dziewczyny, nie dotrzymam umowy na dostawę? Pan się mylisz, proszę pana! Ja tego nie dopuszczę. Sztyfel tego nie dopuści! Bo to byłaby moja krzywda, bo to byłaby i pańska krzywda! Czy pan sądzisz, iż będzie panu z tą dziewczyną dobrze? Już jest źle. A jak będzie, gdy ja przyjdę do niej i powiem, coś pan chciał z nią zrobić! A ja jej powiem. I nie tylko świadków będę na to miał, ale i dowody. Ona chyba wie, komu dała tamtą
Strona:Drugie życie doktora Murka (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/243
Ta strona została uwierzytelniona.