Strona:Duch od stepu. Przygrawka do nowej poezji.pdf/16

Ta strona została uwierzytelniona.

W świat — a dalej! A po świecie
Wyrzucone cudze śmiecie,
Wiatrem się na wiatry miecie.
Lik przyjaciół niegdyś mnogi,
Spółwędrowcy jednej drogi,
Już pobożnych bluźnią cnocie;
Ukochane patrzaj — wrogi!
Prześladowań knują krocie:
Na wiek wieków rozminięci!...
Lecz nie w sercu, nie w pamięci,
On się modli wciąż za nimi...
Odtąd świata już nie wini:
Rozmiłował się w pustyni,
Utkwił w ziemię kij pielgrzymi,
Aż rozkwitnie Pańskim cudem!
Na kolanach, za swym ludem
Prorok oto w lutnię trąca, —
I pieśń czysta, strumieniąca,
Wciąż zwierciadli jak na wodzie,
Niebem, słońcem — na pogodzie!

Och! za jakież cierpi winy?
Rószczkaż mu wykwitnie z kija?...
Długo żył on dla rodziny,
Dla przyjaźni, — dziś niczyja
Dłoń nie wspiera; sam, jedyny,
Jako cień podniebny mija...

Służy ludziom och! i pracą,
Nie dba — płacą, czy nie płacą,
Byle nie jeść darmo chleba:
Robotnikiem w mogilniku.
Krzyżów mają tam bez liku,
Ale co dzień nowych trzeba.
«Bóg ci pomóż, robotniku!»
Anioł w locie błogosławi,
O! robotnik zadumany —
Wstrząsa głową na bociany,
Coś sam na sam ku nim prawi,
W czarnoksięzkim swoim zmyśle.
Z ptastwem bożém żyje ściśle,
Znowu śledzi lot żurawi,
Z klucza łamią się na roty;