Niedźwiedziemi strzępi kudły!
Suchożyły, w kość zachudły,
Boży gniew, — twarz groźna, dzika; —
Wzrok co nigdy się nie zmyka,
Bo powieki wrosły w czoło...
Jako rzeka w skałach stroma,
Pluszcze za nim gwar w około:
«Roma! Roma! gdzie ta Roma?»
Konny posąg wódz na przedzie,
Nieprzystępny, głuchy, niemy,
Przez bezdroża jedzie, wiedzie;
Nagle staje.
«Tu spoczniemy.
«Strona w stepach ta! czy nie ta?
«W nocy wskaże nam kometa!
«Roma — Roma — niedaleko...
(Grzmi ku swoim wieść ponurą:)
«Tam — za siódmą tylko górą...
«Za dziewiątą tylko rzeką!
«Ale słońce mile świeci,
«Poigrajcież w piasku dzieci!
Na rozkazy wodza dziatwa —
W prawo — w lewo — zdala — zbliska —
Wnet się roi na mrówiska!
I zabawka lekka, łatwa,
Nie mitręży wcale siły.
W ruchu tylko ręce, stopy:
Znoszą skały pod mogiły.
Ryją na sto mil przekopy...
Ślad maluchny ich przechodu,
Pamięć czém był świat za młodu!...
Na rozkazy wodza — Wi-ho!
Huczy w stepach tentent koni,
Grzmot za grzmotem w niebo biją:
«Do Panonji do — Panonji»
Konny posąg — wódz na przedzie,
Kędy jedzie? kędy wiedzie?
Nikt zapytać się nie waży.
Od Awarskiej przedniej straży,
Łacinnika pędzą cwałem.
Wódz zatacza okiem śmiałém,
Strona:Duch od stepu. Przygrawka do nowej poezji.pdf/26
Ta strona została uwierzytelniona.