W umartwieniu, postach, skrusze:
Jako siostra-miłosierna,
Od modlitwy — rzeska, hoża,
W skok pospiesza się do łoża,
Służy z serca — po swojemu:
«Niech się święci wola Boża!
«Módl się» — woła ku choremu,
Karci sługi, niewolniki, —
Za nieczułość, uśmiech dziki:
«Prawda — Pan wasz — Pan ów świata,
«Grzeszył w domu, — i na wojnie.
«Broił zło przez długie lata,
«Lecz pogrzebmy go przystojnie!
«Wielkie Boskie zmiłowanie!
«Kto wie co się z nami stanie?...»
Któż ogarnie i wypowie,
Choćby promyk w Bożém słowie!
XIV.
Duch mój spoczął. Błogo śniłem,
W śnieniu ducha lekkiém, miłém...
Niecielesne znowu oko —
Budzę w cudach — o! szeroko!
Czas bezbrzeżny, czas w rozstrzeni,
Słowem Bożém się promieni,
Śpiewa wielką epopeję!
Miliony świateł, cieni, —
Światy w kwiaty, — światów dzieje,
Na kadzidło Panu wieje!...
Któż ogarnie i wypowie,
Drobny promyk w Bożém słowie?
Widzę! — Mija straszna burza...
Jeszcze w stronach — gdzieś — pogrzmiewa...
Świat na słońce się wynurza...
O! zieleńsze pola, drzewa...
W łzach ku tęczy ziemia mruga,
Opłukana, — odświeżona:
Insze widzę skróś plemiona,
I Rzym inszy!...
Boży sługa
Ksiądz w Piotrowej swej tiarze,
Mocarz, wyższy nad mocarze,