Arfy słychać! brzęk po brzęku,
Dzwonią Truwer z Trubadurem!
Minnesinger ciągnie wtórem. —
I kto żywy huczy chórem —
Lais, — Virelais — Minny:[1]
Groźny rycerz! Pani młoda!
Bóg! a miłość a przygoda!...
Żywot błogi — jak dziecinny!
Któż ogarnie i wypowie,
Choćby promyk w Bożém słowie!
XV.
Duch mój spoczął. Błogo śniłem,
W śnieniu ducha lekkiém, miłém:
Niecielesne znowu oko —
Budzę w cudach, o! szeroko.
Czas bezbrzeżny, — czas w rozstrzeni,
Słowem Bożém się promieni,
Spiewa wielką epopeję;
Miliony świateł, cieni,
Swiaty w kwiaty — światów dzieje,
Na kadzidło Panu wieje...
Któż ogarnie i wypowie,
Drobny promyk w Bożém słowie!
Widzę! — Zmiana w mgnieniu oka.
Swiat łysieje jak opoka.
Zasiew — taki bujny, żyzny,
Marnie rozwiał się Narodom.
Duch unosi się ku wodom;
Wszędy piaski a mielizny...
W Carogrodzie wrą poswarki,
Waśń szalona — o! pijana —
Bluźni — huczy! A na karki
Z góry — miecz się chyli Pana...
O! straszliwsze, dziksze ordy,
Timurlęga, Batukana,
Grzmią po stepach znów na mordy.
Pod Kossowem krew ofiarna;
Krew ofiarną — wsiąka Warna;
Dla przyszłości — czyjeś ziarna!...
Widzę, ludzkość milczy zdala, —
Już się czemuś lepszą mieni;
- ↑ Tak się zwały w średnich wiekach wedle różnej swej osnowy, piosnki miłośno-rycerskie trubadurów i minnesingerów.