Strona:Duch od stepu. Przygrawka do nowej poezji.pdf/46

Ta strona została uwierzytelniona.

Wciąż — na piersiach mnie dusi wczorajsza ta zmora:
Bystro w Konającego twarz Gladiatora
Patrzałem, aż mi żyła w skroń nabiegła sina,
I w krwi całej zagrało hura! Słowianina.
Zamierzchłych gdzieś stuleci brat, ożył w posągu,
Jęknął — co czuł i cierpiał w żałośnych dni ciągu;
I gdziem się potém ruszył, — w przeświętych pieczarach,
W krużgankach kapitolskich — odtąd wciąż na marach
Sunął się Gladjator; — a noc straszna taka,
Jakbym w tarcze pogrzmiewał na godach Spartaka....[1]
Kiedyśindziej wam jego przygody opowiem,
Niesłychane, że zimném przenikną wskróś mrowiem,
Dzisiaj nie czas pamiątkę obudzać złowieszczą:
Oto nowe widoki rzeźwią mnie i pieszczą.

II.
Tiwoli. — Lube, śliczne, zielone pogórza.
Rzym daleko — już rąbek cieniuchny przychmurza,
A pyszni się Piotrowej bazyliki bania.
Tybr, za wiatrem jak wstęga przełyska się, słania.
Odurzający jakiś szum głuszy na prawo:
Kaskatelle, śnieżystą buchają kurzawą,
Tęczują się, migocą ku słońcu wysoko.
Na dłutowane słupki otrąca się oko.
Sybillińska świątyńka tak wdzięczy się z grecka.
Drogie cacko jakiegoś pańskiego to dziecka,
Nie tu, nawet pogańskie sprawować objaty,
To skład dla niewieściucha na maście a szaty.

Idźcie wy Hamilkarze, używajcie przecie!
Ścielą się wam pod nogi murawa i kwiecie.
Ja wypocznę w dumaniu. Dusza moja w ciele
Żyje twardo, na siodle, o! znojna lat wiele.
Pan ją wysłał od siebie po świecie jak gońca,
Koń zaledwie już stąpa, a droga bez końca!
Dumanie jako popas, — i koń potém świeży,
Za godzinkę ochoczo wiele mil ubieży.

III.
Okolica olśniona — a cicha — a pusta!
Jakby na niej nie postał cień wieku Augusta,
Ni się kiedy rozpostarł ów rozdźwięk ograny,
Czarodziejski, co jednał Cezarom Rzymiany.
Ustronie, dla mnie właśnie polskiego pątnika.

  1. Spartakus, rodem z Tracji, wódz w powstaniu gladjatorów, między którymi niewątpliwie było wielu Słowian.