Króluje w Coloseum: a sprośne pogany,
Ich cezary, tygrysy, lwy i źwierzęcarnie,
Jak plewy po wymłocie, rozwiały się marnie.
Po nocy idź tam dumać: rozjęki tysięcy
Słychać; — słychać oklasków grzmot i ryk zwierzęcy.
Pomimo zgrozy, lubość jakaś igra w łonie:
O! ludożerców naszych takaż Noc pochłonie,
X.
Błądzimy. Co tu poczniesz sobie — barbarzyńca?
Najkrótsza sprawa — spytaj o drogę Latyńca.
Pewnieto via sacra — we dwa rzędy gruzy;
Swięta droga po której uciekały Muzy:
Uczcijmy pamięć. Nuże, jak domową dumę
Pocznij «Eheu fugaces Posthume! Posthume!»
Czarodziejkę stepową ożenim z Horacym,
A hukniem uroczyście «Justum ac tenacem.»
W maju 1837.
Do Ciebie Panie wznosim nasze modły,
W drodze żywota znękani niezmiernie,
Albowiem wszystkie świata tego ciernie,
Kolcami na wskróś do serc nam przebodły.
Przecież o Panie, nie nad nami Panie!
Nad Matką Polską miej pożałowanie.
Panie! och Polska — nasza rodzicielka —
Poczciwą sławą minionych stóleci,
Zasługą świętą pierworodnych dzieci,
W ziemiach dziedzicznych i można i wielka,
Oblubienica w krolewskiej ozdobie,
Mnogie plemiona hodowała Tobie!
Panie nasz! Polska — och oblubienica,
Jedném skinieniem oto Twej niełaski,
Sierota — dawne rozterała blaski,
Niby wypchniona z przed oczu rodzica,
Odarta z wieńca — i z wiana — i z miana —
Pije pod progiem łzy — sponiewierana.
Wielkie wysługi, starosławne dzieje,
Jak senna zmora trapią ją w niewoli,