Strona:Duch od stepu. Przygrawka do nowej poezji.pdf/66

Ta strona została uwierzytelniona.

Słowiaństwo! — Rodzaj na wieki młodzieńczy,
W szerokosławnych plemion swych języku!
Tęcza — na chmurném niebie, co się wdzięczy
W promiennej krasy siedmiorakim liku:
A Ukraina — złoty blask, w tej tęczy!
Wieszczy jej Bojan tam od mogilniku
Praojciec sławny w postawie olbrzyma,
Na wszystkie kraje słowiańskie — gęśl trzyma.

Polszcza! Jedyna pomiędzy narody,
Och! męczennica wielka — której płaczą:
Z jej brzegów świętej bo korab swobody,
Plusnął po wodach w podróż znów tułaczą!...
Polszczy — klaskałem ja z mogił wieszcz młody;
Dzisiaj przerażon jej krwią i rozpaczą,
Tęsknię odkupić w pieśniach dawne winy —
Ale w głos zawżdy matki Ukrainy!

Bóg — Swiat — Słowiaństwo — Polszcza — Ukraina —
W pięć strun mej gęśli pięciorakie dźwięki:
Tak bo mnie matka wyprawiła syna!
Czemuż gdy biorę jeno gęśl do ręki,
Piskliwa kwinta struna ta matczyna,
W śpiew uroczysty, czy męzki, swój mięki
Puszcza roznośniej — insze niemal głuszy?
Och! przeciągniona przez serce do duszy!

Hej Ukraina? — Szepcą mi jej dzieje
Z pod mogił — miecza — to gęśli piastuni;
Szepcą — niezmierną na wieczność nadzieję!
Toż w posłuch kwinty mojej — rwę się ku niej,
I rwać się będę — aż duch się z nią zleje;
I Bóg inaczej kiedyś gęśl ostruni!
Nie wińcież bracia o! wieszcza, — nie wińcie,
Że rad za sercem uderza ku kwincie!