aby mu przyznano charakter filji tejże fundacji. Zapewne i inne filje z czasem przyłączą się do kanadyjskiej, w miarę jak rozszerza się okręg działalności głównego ogniska.
Laboratorjum Curie ma sobie również za obowiązek szerzyć na zewnątrz życzliwą działalność. Liczba pracowników wynosi tam około 30, z których 5 osób personelu, a około 25 uczniów, tak francuzów jak, cudzoziemców. Wielu jest stypendystami, a między tymi mogą być i cudzoziemcy, gdyż Laboratorjum posiada dotację Carnegie — Curie, która pozwala dawać stypendja pracownikom wszelkich narodowości. Miło mi jest mieć nie raz między nimi polaków. Pracownicy spędzają zwykle w laboratorjum rok lub więcej, i stosownie do długości pobytu, wykańczają bądź dłuższe badania dla otrzymania doktoratu, bądź krótsze prace dla otrzymania dyplomu nauk wyższych, albo dla ogłoszenia w pismach naukowych — bez celów egzaminowych. Liczba prac ogłoszonych w zeszłym roku szkolnym była około 30, a w tym roku zapewne będzie ich więcej, między któremi 5 rozpraw doktorskich. Oprócz pracowników — laboratorjum przyjmuje w miarę możności osoby, które pragną przebyć w niem czas krótki dla zapoznania się z techniką. Są to asystenci uniwersytetów zagranicznych, stypendyści, wysyłani z misją przez Rządy, profesorowie i uczeni podróżujący dla celów naukowych, inżynierowie potrzebujący informacyj dla prac chemicznych, geologicznych, meteorologicznych etc. które mają liczne punkty zetknięcia z radjoaktywnemi ciałami. Przychodzi także do laboratorium wiele osób dla zwiedzenia, lub dla porady w sprawach technicznych. Wszyscy otrzymują życzliwe przyjęcie, i w miarę możności pomoc i zachętę. Tak więc Laboratorium ma licznych przyjaciół. Atmosfera pracy jest w niem miła i pogodna; wzajemna pomoc i usłużność są regułą. Od czasu do czasu miewamy przyjacielskie zebrania o charakterze pogadanek naukowych, albo też dla uczczenia rozprawy doktorskiej jednego z uczniów.
Pracownicy lat dawnych mile wspominają czas swego pobytu w naszem kółku, i chętnie powracają nas odwiedzić — czy to dla odświeżenia swych wiadomości — czy to dla zasięgnięcia rady lub pomocy. Niejeden mówi i myśli szczerze, że liczy do najpiękniejszych lat życia — czas spędzony w Instytucie naszym, gdzie przecież miejsce jest tak ściśle wymierzone, że o własnym pokoju do pracy zwykle nie może być mowy.
Zdaje mi się, że mam prawo powiedzieć na zakończenie, że Instytut Radowy w Paryżu, który dla mnie jest jakby żywą istotą — jakkolwiek daleki od doskonałości, — jednak — całkowicie oddany służbie publicznej — wiernie służy ideałom Wiedzy i międzynarodowego porozumienia w sferze, gdzie bodźcem działania jest miłość Nauki i dobro Ludzkości.
Strona:Dwa odczyty Marji Skłodowskiej-Curie.djvu/27
Ta strona została uwierzytelniona.