Strona:Dzieła św. Dionizyusza Areopagity.djvu/17

Ta strona została przepisana.

chy protestantyzmu pruskiego i wyrocznię w sprawach egzegezy skrypturalnej.
Jest to szczery, poczciwy, dobroduszny Niemiec, zawołany pracownik, niezmiernie bystry analityk, stara się jak może być bezstronnym, ale ma umysł do tego stopnia zaćmiony przez przesądy protestanckie, że naiwnie stawia Lutra, tego pełnego pychy i cynizmu mnicha, wszetecznego pijaka, o niedostatecznem filozoficznem wykształceniu, narówni ze św. Pawłem. Kiedy tam jest z Harnackiem, to czego można się spodziewać od innych krytyków! Czyż można zaufać logice i bezstronności ludzi, którzy w osobie apostoła swojego Lutra, zbuntowawszy się przeciwko hierarchji kościelnej, wbrew oczywistości historycznej i tekstom Pisma św. obalili wszelką hierarchję kościelną i, co stąd wypływa, znieśli kapłaństwo, a co zatem idzie, sakramenta, liturgję i obrządki; którzy, wbrew logice, odmówili wszelkiej wartości tradycji, tej skarbnicy wiedzy i podstawy wszelkiego nauczania; znieśli wszelką powagę ciała nauczającego i wtrącili sumienia ludzkie w zupełną niepewność i anarchję i jednym zamachem obalili wszelką religję pozytywną. Czyż można ufać takiemu Lutrowi, który nie śmiąc siebie samego ogłosić prorokiem, bo wiedział, że wśród swoich najbliższych adeptów nie znalazłby dosyć naiwnych, by temu uwierzyli, był zmuszony oddać na pastwę nieokrzesanych mas interpretacyę Pisma św., głosząc, że religja chrześcijańska opiera się wyłącznie na tekstach Nowego Testamentu, które każdy może sobie dowolnie tłumaczyć.

Obaliwszy autorytet papieża, Kościoła i ciała nauczającego, skoro nie było żadnej wyższej instancji dla określenia, co jest zgodnem z nauką chrześcijańską, a co jest z nią niezgodnem, co jest sprawiedliwem, a co niesprawiedliwem, co jest dobrem, a co złem, był zniewolony postawić potworną zasadę, że wiara sama zbawia, i wbrew wyraźnym słowom św. Jakóba twierdził, że dla zbawienia nie trzeba dobrych uczynków. Jeśli zaś tylko wiara sama zbawia