Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/105

Ta strona została przepisana.

Ogromny w sobie i wiekami stary,
Spuszcza ku ziemi uwiędłe konary.
Zwrócił się Swaran, z nim rycerzów tłuszcza
W inszą się stronę przenosi i spuszcza.
Rzekł Fingal: «Dawne zwycięztw moich znaki
Niech się okażą pomiędzy orszaki:
Niech dmie w chorągwie wiatr, co wdzięcznie wieje.
Na taki szelest duch mężny rzeźwieje:
Do mnie ò dzieci! zwracaj kroki twoje
Gaulu! Oskarze! co rośniesz na boje;
Kupcie się do mnie Konnalu! Dermidzie!
Ossjan w pieśniach sławny, niech tu idzie.»
Złotemi zewsząd ozdobny haftami,
Słońca proporzec zaśklnił się nad nami;
Miłe z nim wiatrów oddechy igrały,
Serca się takim widokiem wzmagały.
Patrzcie, rzekł Fingal: «nieprzyjaciół tłuszcza
Tak rzadka, jako po pożarze puszcza:
Niechaj z was każdy, tak, jak mu się zdarza,
Z Loklińców sobie obierze mocarza,
Niechaj z nim walczy. Rzekł Gaul: «siedmiu biorę;
Oskar, ja wodza, co ma Inistorę;
Madana Dermid; Termanu król mężny
Na tego przypadł, co dziś niedołężny,
Co dziś zgrzybiały, kaleka i ślepy,
Tuła się między manowce i stepy.
Już się król rzucać mocarzom pozwala,
«Wam, rzekł, Loklińcy; Swaran dla Fingala.»
Natychmiast jako wiatry, rozjuszone
Wojska się nasze udały w tę stronę,
Kędy Loklińców mężne roty stały,
Echa okrzyki nasze powtarzały.
Któż zdoła głosić, co się wówczas działo?
Córko Toskara! krwią się rumienialo
To straszne pole, jak zerwane skały,
Tak liczne półki Loklińców padały.
Padały półki, szło zwycięztwo z nami,
Wszyscyśmy słowo sprawdzili skutkami.
Córko Toskara! tys naówczas bladła,
A gdyś nad brzegiem Branny trwożna siadła,
Nie raz patrzając na straszne rozruchy,
Pierś twoja śnieżna, jak łabędzie puchy,
Coraz się nagłem wzruszeniem wznosiła.
Nie raześ słońce, jak w krwi zobaczyła:
Czarne obłoki jasność jego kryły,
A duchy błędne pomiędzy mogiły,
Jako wiatr lekki, co świszcze przez skały,
Okropnym jękiem uszy przerażały.
Grad leci, chmura grżmi, huczy i błyska,
Takie tej bitwy były widowiska.
Malwino! płaczesz, przestań; niech le płaczą,
Co już najmilszych swoich nie zobaczą.
Niech Loklin płacze, co postradał męże,
Już dawnej swojej sławy nie dosięże.
Kupami jego mocarze padali.
Krwiąsmy ich nasze miecze zfarbowali:
Jam wszystkich przeżył, sam się z moich baczę,
Malwino! nie płacz, niech Ossjan płacze.»
Postrzegł jednego Fingal z zwyciężonych,
Sam weń miecz wraził, a w zapędach onych,
Gdy się weń wpatrzył, starca poważnego
Poznał, ten ręce wyciągał do niego.
Ku niemu zwracał zmartwiałe powieki:
«Ach przyjacielu; mojej Agandeki,
Tyżeśto, krzyknął Fingal; co ją strzegłeś!
Tyżeśto, który z ręki mojej ległeś?
Bardy? śpiewajcie na jego pogrzebie,
O Agendeko! gdy wielbimy ciebie,
I twój przyjaciel będzie wspominany,
Spocznie w mogile od nas usypanej.»
Zasłyszał w Kromli Kukulin wspaniały,
Jako się oba wojska potykały.
Wołał Karyla z Konnalem odważnym:
Ci krokiem idą do niego poważnym,
Przywdzieli zbroje starcy znamienite,
Patrzą: jak morze bałwany okryte,
Tak się zdaleka wojska wydawały.
Na taki widok wódz zapamiętały,
Wzniósł umysł mężny, umysł swój ochoczy,
Zagrzane sławą iskrzą mu się oczy;
Pasą się srogą nieprzyjaciół klęską,
Porwał natychmiast broń ojców zwycięzką;
Trzykroć do boju walecznie się zżymał,
Trzykroć go Konnal poważny zatrzymał;
«Fingal zwycięża, nie bierz sławy jemu,
Fingal podobien wichrowi strasznemu.»
«Idż do Fingala, rzekł Kukulin żwawy;
Śpiewaj, ò Bardzie! wielkość jego sławy,
Daj mu miecz, którym mogłem dokazować,
Już go Kukulin niegodzien piastować.
I wy, ò cienie! co na Kromli górach,
W lekkich zawarte, snujecie się chmurach,
Duchy mocarzów! których głosy słyszem,
Przyjmijcie, waszym będę towarzyszem.
Jaśniałem niegdyś, jak światłość promienia,
Zniknąłem, jak wiatr. Próżne pocieszenia!
Na cóż Konnalu wspominasz me dzieła,
Sławę mi moję przegrana odjęła!
Zwyciężył Swaran! ty, co płakać raczysz,
Bragello moja! już mię nie obaczysz.»



DUMA V.
Kukulin i Konnal zostają na pagórku. Fingal walczy ze Swaranem. Opis ich bitwy. Swaran zwyciężony i oddany pod straż Ossjana i Gaula. Fingal z Oskarem i innemi swemi dziećmi, ściga nieprzyjaciela. Ustęp o Orle, jednym z dowódców Loklińskich, śmiertelnie ranionym w boju. Fingal, żałując śmierci tego bohatyra, każe się mieć do odwrotu Kaledończykom, a przywołując swoje dzieci, dowiaduje się, że Ryno najmłodszy, został zabity. Opłakuje śmierć jego. Słucha bistoryi o Lamdargu i Gelkossie, i wraca na miejsce, w którem zostawił Swarana. Karyl wysłany od Kukulina, dla powinszowania Fingalowi zwycięztwa, spotyka Ossjana. Rozmowa między temi dwoma Bardami, kończy rzecz dnia czwartego.


«O synu Semy, rzekł Konnal wodzowi,
Pocóż się twemu poddajesz smutkowi?
Mocni są w boju przyjaciele nasi,
Trwa sława która dzieła twoje krasi:
Pomnij, z jakiem cię Bragella weselem
Witała wtenczas, gdy z nieprzyjacielem
Mężnieś się sprawił, a twoje pochwały
Wdzięcznemi głosy Bardy opiewały.
Patrz, jak się zbliża Fingal ku pomocy,
Pożar, grom, powódź znaki jego mocy.
Szczęśliwy naród, co go ma za pana!
Fingalu! w tobie razem jest zebrana