A tak dobrze ułożon, iż za pilnym składem,
Wiemy, kio naszym przodkiem, dziadem, prapradziadem.
Niech Pan Bóg temu płaci, kto nam dobrze życzy.
Ale, gdy chcąc pochlebiać, bajki tylko liczy;
Mimo serce uprzejme, kiedy zmyśla w oczy,
Chcąc podwyższyć, uniża; chcąc wielbić, uwłoczy.
Bądźmy i z zbójców rodu, bylebyśmy byli
Takiemi, byśmy nasz ród cnotą uszlachcili.
Wtenczas, im mniej poważni, im z pierwiastków mniejsi,
Tym bardziej w oczach ludzkich, będziem szacowniejsi.
Każdy kraj miał bajarzów : czasy heroiczne,
Cóż innego w istocie nad bajki rozliczne?
Nie pierwsi myto łgali, łgali poprzednicy,
Grecy szli z zębów smoczych, Rzymianie z wilczycy,
A dopieroż po rodzie szło wszystko cudownie,
Bajarz, choć sam nie wierzył, plótł bajki wymownie.
Dość ciemna zawsze przeszłość : pocóż ją kunszt ciemni?
Na co pisać? jeśli się zmyślać zda przyjemniéj.
Wielkie pole romansów, i te kreślić sztuka.
Niech miejsce naszej Wandy zajmie Banaluka,
Krakusa, Koloander, a dopiero pięknie
Pod hasły zwycięzkiemi nieprzyjaciel sieknie.
Zbijemy Niemce, Turki, Francuzy, Hiszpany,
Ow zwyciężca narodów, król Lech zawołany,
Pójdzie poza Ocean, morze białe, czarne :
A puszczając się żwawo w żeglugi niemarne.
Przejdziemy Argonautów : — o których też łgano.
Dość już bajek, uczony biskupie pisano.
Ty bierzesz pióro w rękę, w rękę, co na straży
Prawdę mając rzetelną, ścisłe rzeczy waży.
Pisz śmiało, bo tak dzieje państw pisać należy.
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność, lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady,
Ścigaj je i okazuj, a gardź podłą rzeszą :
Niech się wstydzą bezbożni, niech poczciwi cieszą.
Niech wiedzą, iż choć podstęp dobrych uciemięża,
Wyjdzie cnota na swoje, i wieki zwycięża.
Ten cel dziejów, inaczej pozioma robota.
Ciekawość, czcza pobudka, grunt wszystkiego cnota.
Co mi potem to wiedzieć, w jakim dzieło roku?
Nie rok służy do dzieła prawego wyroku,
Nie dzień czyni treść rzeczy lecz ten, co weń czynił.
Kto pisze, czy utaił, zmniejszył, czy przyczynił,
Stał się dzieła niegodnym. Prawda treścią rzeczy,
Wdzięk stylu nie pomoże, kunszt nie ubezpieczy.
Wzgardą jest potomności zwodziciel zuchwały.
Odbierze sposób pisma właściwe pochwały,
Ale rzecz, gdy opaczna, upodli autora.
Pierwiastkowa narodów rozmaitych pora,
Mgłą niewyślakowanej okryta ciemności,
Cienie w ledwo dojrzanej stawia odległości;
Te zgadywać, tłumaczyć dowcipnie, a skromnie,
Przymiot tobie podobnych, trwałych wiekopomnie.
Wszystkie czasów odmiany, są losu igrzyska,
Wzrok prawy, czy zdaleka widzi je, czy zbliska,
Tem sądzi, czem są istnie. Tłum idzie za kształtem,
Sławi wielkość nabytą niecnotą i gwałtem,
Wielki ten, co pognębiał, wielki, co ciemiężył,
Wielki ten, co przemocą niezdolnych zwyciężył;
Wielki, kto tysiącami nieszczęśliwych robił,
I jakby mnóztwem zbrodni na chwałę zarobił,
Stawia go błąd poziomy w zacnych mężów szyku.
Prawda, umie rozdzielać przymiot w wojowniku :
Chwali męztwo, lecz cnotę nad męztwo przenosi,
Tryumf wielbi, moc zważa, ale ludzkość głosi.
Wielki u niej, kto władzę z dobrocią połączył,
Wielki, kto władze męztwem, ludzkością dokończył.
Nie stąd ją Alexandra przemożność porusza,
Iż z małą garstką mężnych przemógł Daryusza :
Lecz gdy młody wstrzymał się, płakał nad zgnębionym,
Nie zwycięzca, lecz skromny, godzien być chwalonym.
Bohatyr, zręczny zdzierca, rozbojnik szczęśliwy.
Lecz gdy cnoty miłośnik, dobrej sławy chciwy,
Obrońca, nie zaczepnik, wtenczas zawołany.
Wtenczas w poczet rycerzów godzien być wpisany.
Lecz te sławne potwory, bez serca, bez duszy,
Których cnota nie wzmaga, ludzkość nie poruszy,
Sławne zdzierstwy, wielkości które tytuł podlą,
Chociaż niekiedy aplauz przedawczy wymodlą;
Spełznie nikczemność podła, jak mgła, co wiatr znosi.
Możność dzielna niekiedy fałsz zyskiem uprosi,
Lecz się chwała nabyta nie utrzyma snadnie.
Czem kto jest, tem się wyda, zczasem maska spadnie.
O wieki! nie wśród laurów, ale pośród snopków;
Ogłoście Kazimierza, głoście króla chłopków.
Błąd gruby mniemał, iż to przydomek był podły :
Stąd się jego zaszczyty w potomność rozwiodły,
Pamięć jego szacowna, i wziętość stateczna,
Bardziej rzewni, niż dziwi : a stąd chwała wieczna,
Stąd przykład dla następców. Przeszły dobre chwile,
W zuchwałości zbyt krnąbrny, zaufany w sile,
Coraz nasz naród słabiał; wzmogły się sąsiady.
Przyszedł czas, gdy bez rządu, bez mocy, bez rady,
Stał się łupem postronnych : a gdy istność traci,
Te, co niegdyś zwyciężał, narody bogaci.
Wypada pióro z ręku na myśli takowe.
Niech syny, ojców nieszczęść czytają osnowę,
Niech wiedzą, sprawy nasze poznawszy dokładnie,
Iż, gdzie cnota w pogardzie, tani naród upadnie.
Niech wiedzą. Ale poco rzewnością wykraczać?
Błąd uznać, krok do cnoty : podła rzecz rozpaczać.
Zdruzgotane wiatrami, choć maszty się chwieją.
Sternik dobry, pracując, zasila nadzieją.
Ogłaszaj potomności, jak los cnotę nęka,
Pisz, coś widział, poczciwość prawdy się nie lęka.
Mości Panie Rodkiewicz! miałeś wielką prace,
Przepisałeś mnie wiernie : czemże ci zapłacę?
Wdzięczność hojnym być każe, lecz Parnass ubogi,
Laur prawda wielce sławny, ale nie jest drogi,
A kadzidła nie tuczą; zle być niewdzięcznikiem,
Więc ci zwykłą monetą zapłacę.... wierszykiem.
A ten o czem? — Nasamprzód na podziękowanie.
Żeby jednak do czego zmierzało pisanie,
Podziękowawszy grzecznie, powiem ci rzecz nową.
Oto lepiej pracować ręką, niżli głową;
Wspaniała rzecz, jest stwarzać, myśl nową okryślić,
Prawda, ale wygodniej przepisać, niż myślić :
A że z zysku dzisiejsza wzrasta doskonałość,