O Kochanowski! ty coś pisał czule,
Dałeś nam w trenach znać twoję Urszulę,
I ja mam moję, mam : lecz lepiej jeszcze,
Ty swojej płaczesz, ja się z moją pieszczę.
Jeszcze dziecino, czem jesteś, nie czujesz,
Rośń mały krzaczku, zmagaj się pomału :
Wzniesiesz się zczasem, i czasów spróbujesz,
Z wyroków Bożych wielkiego podziału,
Weszłaś i wzrośniesz : w dobrej rośniesz ziemi.
Poznasz szczep zczasem i gruntu uprawę;
A między dęby plennie wzbujałemi,
Może i krzaczek ozdobić murawę.
Rośń, mały krzaczku, wiatr ci nie zaszkodzi,
Mróz nie dokuczy, przychodzień nie wytnie.
A działacz wielki rzeknie, gdy nadgrodzi :
Niech jedno buja, a niech drugie kwitnie.
Ten, co pierwszy zdziczałe ciął gałęzie wzniosłe,
I śmiał ścieżki odkrywać wiekami zarosłe :
Co nauki, co miłość kraju wzniosł i krzepił,
W cieniu laurów spoczywa, które sam zaszczepił.
Ludzkość rzezka, w przyjaźni i wdzięczności trwałość,
Serce ciągle uprzejme, umysłu wspaniałość,
Poczciwość dobroczynna, służba nie z zarobkiem,
To twoim, Mokronoski, wieczystym nagrobkiem.
Wierny królowi swemu, ojczyznie życzliwy,
Uprzejmy przyjaciołom, pilny, wstrzemięźliwy,
Cichy rzeczy posiadacz, w powszechnej żałobie
Króla, przyjaciół, ziomków, złożony w tym grobie.
Skromny w wziętości, i w tem trwający do końca :
Praw ojczystych dowodny czciciel i obrońca;
Tu jest Łojko położon wśród śmiertelnych składów,
A z nim grzeczność rzetelna, ślad naszych pradziadów.
Pod głazem ostatecznym, który go okrywa,
Tu złożon Jakubowski, dojrzale zabrany :
A co rzadko w uczonym i dworaku bywa,
Czuły, wdzięczny, przykładny, miły i kochany.
Którego święta miłość bliźniego ujęła,
Mężu prawy, spoczywaj wpośród twego dzieła.
Bajeczna starożytność niech rycerzów głosi,
Nędzna sława, co światu nieszczęście przynosi :
Nie ten godzien pamięci, kto gnębił, kto zdzierał,
Nie ten, co łzy wyciskał; lecz kto je ocierał.
Gdybym obiecał pisać do W. X. Mości z drogi, to co teraz czynię, byłoby dotrzymaniem słowa; nie obiecawszy, gdy piszę, rozumiem iż grzeczność w dwójnasób uznasz : a choćbyś mi w tem i przeczyć chciał, ja jednakże mojego się zdania trzymam, i nie bawiąc dłuższą przedmową, do opisania podróży mojej przystępuję.
Wybrałem się z Warszawy z dość liczną gromadą towarzyszów, a po zwyczajnych przy wyjezdzie zatrudnieniach, porzuciłem to miejsce,
W którem jak zwyczajnie w mieście,
Za dwóch dobrych, łotrów dwieście.
Podziękowawszy więc Panu Bogu, że się bez szwanku i szkody obeszło, a rozmyślając o przyszłych niewygodach, zbliżyłem się nieznacznie ku Ujazdowu[1]:
Gdzie ów zamek zawołany
Mieścił Zygmunty, Stefany,
Teraz smutny i ponury
Pogląda na pana z góry.
Pogląda, jeżeli zamki poglądać mogą, ale ten wyraz przywilejom rymotworstwa darować należy : pogląda więc i zazdrości :
Iż co było do niego przydatkiem,
Śklni się i gustem, śklni się i dostatkiem :
- ↑ Jazdów albo Ujazdów wieś, w niej zamek za czasów Zygmunta starego, czyli Augusta, jak niesie tradycya, wystawiony, skąd widok piękny na Warszawę i jej okolice : Iż w niej Stefan Batory, król polski, przemieszkiwał, dowodem reprezentacya na teatrum tam wystawionym dzieła dramatycznego : Wyprawa posłów Greckich roku 1578 dnia 12 stycznia, jako się to pokazuje z listu Jana Kochanowskiego, do Jana Zamojskiego, który położony w dziełach tegoż Kochanowskiego.