Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/165

Ta strona została przepisana.

Zli i otwarcie, zli i pokryjomu,
Rozum po szkodzie. Najlepiej żyć w domu.

Zabawno patrzyć na fortuny losy,
Jak jednych wznosi, drugich upokarza;
Jednakże martwią jej dotkliwe ciosy,
A widok, który codziennie się zdarza,
Uczy jak zle być w polu podczas gromu,
Cóż zysk z bojaźnią? najlepiej żyć w domu.

Dobry dostatek, gdy się coraz mnoży,
A pora sprzyja, ażeby się mnożył :
I ten stan przecie nie raz możność trwoży;
Dzień jeden wspomógł, dzień drugi zubożył.
Bodaj żyć, złego nie życząc nikomu,
Sobie wystarczyć, i skończyć los w domu.

IV. Do ***.

Grzeczna powinność każe winszować odmiany stanu. Jest jedna z najmilszych, która nadaje życia towarzyszkę :

Więc winszuję,
I nie sprzecznie,
Więc rokuję,
I statecznie :
Bo wiem, iż się dobrze darzy,
Gdy cnota związek kojarzy.

Pod tem hasłem, bez prorokowania spodziewać się wszelkiego dobra należy.

Tak nasze przodki
Małżeństwa wiedli,
Związek był słodki,
Który posiedli :
Cnotą złączone
Były te sprzęża,
Kochał mąż żonę,
A żona męża.

Najistotniejsza to jest życia okoliczność : jeżeli więc gdzie, tu roztropność wydawać się ma. Zastanowienie się nad krokiem decydującym przerażające :

Jakto się poznać,
Jak rzeczy doznać,
Żeby wiek oddać,
I życie poddać,
W tem, co zamęście
W nędzę, lub w szczęście;
Zuchwały to jest hazard : jednak tem świat stoi;
Mniej czasem śmiały traci, niż co się zbyt boi.

Jeżeli więc w tym ważnym kroku zdarzy się zyskać, mówmy z Kochanowskim :

Trzykroć szczęśliwy, któremu ty zdarzysz,
Ten....

Jeżeli szkodować, kończmy z Kochanowskim :

....... ale zły towarzysz,
Odejmie wszystko, a troski wpół wieka
Zgryzą człowieka.

V. Do X. S. P.

Rok się stary kończy, nowy zaczyna, a zatem powinszowań bez końca :

Żyj lata Matuzalowe,
Albo przynajmniej połowę,
A choćby ćwierć dla igraszki,
Dwieście lat, i to nie fraszki.

Jeśli koncept nie najwyborniejszy, życzenie uprzejme : proszę go tem sercem przyjąć, którem pisane, i zachowywać w szacownej dla mnie przyjaźni.

VI. Do S. M.

Doszły mię pisma, uwłoczące dobroci, i dobrze myślącemu i dobrze czyniącemu.

Sprośne pochlebstwo, niewarte względu,
Przechwalonego i chwalcę szpeci;
Wielbić wielkiego tylko z urzędu,
Dymto jest znikły, co z wiatrem leci,
Ten chwały godzien, ten na nię robi,
Co z siebie chwalny, to czem jest, zdobi.

Nie truj, co zdrowe : godzienże jadu,
Kto zbytkiem tylko dobroci zgrzeszył?
Szukaj równego teraz przykładu,
Nie człowiek, kogo żart z cnoty śmieszył.
W kim serce czułe, czułość ostrożna,
Chwalić takiego nadto nie można.

VII. Do S. P. W. B.

Przy nowym roku każe grzeczność winszować, a przyjaźń i szacunek czcze oświadczenia w istotne życzenia przeistacza.
Coraz gorsze chwile nastają, trzeba się uzbrajać przeciw temu, co nastąpić może.

Im się bardziej idzie w lata,
Tym powszechniej to się iści,
Iż się dobro złem przeplata,
Więcej szkody niż korzyści.

Choćby inszych strat i szkód nie było, ta bolesna, iż czas przeszedł, a im go więcej przeszło, tym czulej się postrzega, iż śpieszno uchodzi; jednakże :

Choć chwil przeszłych czuła strata,
Te uczucia są odmienne,
Nie żałuje rolnik lata,
Kiedy widzi snopki plenne.

VIII. Odpowiedź Bełżaninowi.

Pochlebna mi jest wielce odezwa WMPana, w której pragniesz, abym tak, jak o Popielu i myszach, pisał o dyable i o upiorach, i natychmiast już chrzcisz płód jeszcze na świat nie wyszły, nazywając to przyszłe dzieło, Upireidos. Wieleby na to zagadnienie odpowiedzieć można, ja od tego zaczynam :

Gdy wiek rzezki władał piórem,
Szły te rzeczy nieoporem,