Zgoła, mój panie kumie, ja to postrzegałem, i teraz coraz bardziej postrzegam, iż panowie, z nas szlachty żartują.
Wzdęci nadzieją,
Lub przywilejem;
Oni się śmieją,
My się z nich śmiejem.
Prawda, iż oni są jaśnie oświeceni, jaśnie wielmożni, a my się poufale w posiedzeniu zwiemy po naszych imionach, tak jak się nasi ojcowie wspólnie między sobą zwali;
Bo tytuł próżny,
Gdy czczo w szkatule;
Kiedy kto dłużny,
Co po tytule?
Bo ten nie płaci,
Choć zapłacony :
A u nas braci,
Takie androny
Nie wiele ważą.
Szpichlerz, pasieka,
Pod dobrą strażą,
Na kupca czeka.
A gdy ten brzęknie
Ogromnym trzosem,
Kto z nas ujęknie
Pod nędznym losem?
Lepiej być w domu
Panem Maciejem,
Niż pokryjomu,
Choć z przywilejem,
Kiedy nie tuczy
Chlubna nadzieja;
Gdy głód dokuczy,
Szukać Macieja.
List pożałowania, tak jak i mowy, i pisma bardzo są trudne; nie do napisania lub mówienia, lecz do przyniesienia skutku, do którego zmierzają.
Mówmy : co chcemy,
Serce nie stalem,
Nie uśmierzemy;
Żal zawsze żalem :
Jedyna pociecha w tej porze, przestanie na woli bożej.
Z przedwiecznych sądów wymiaru,
Daje, bierze, bo pan daru.
I wie lepiej, niż my :
Czy odjęcie, czem się straszym,
Czy dar trwały, szczęściem naszym.
Nie byłem interesowanym i nie jestem: przypominam obiecaną wilczurę. Assumpt nie zdaje się kwradrować z konkluzyą, przecież gotów jestem dowieść (a choćby i cytacyami autorów klassycznych), iż można o wilczurę prosić, konserwując nieskazitelność wspaniałego umysłu.
Wszak i Seneka, mędrzec zachwalony,
Wielbił ubóztwo, a kradł miliony.
Zapędziłem się w erudycyą, wracam więc od Seneki do wilczury, a wpadając w moralność, mam honor (ile proszący) z uszanowaniem przełożyć :
Iż to powszechnym na świecie okrzykiem,
Kto raz obiecał, ten został dłużnikiem.
Prawda, iż wiek terazniejszy zdaje się poniekąd stare maxymy znosić :
Przecież pomimo wszelkie konjektury,
Niech się to mojej nie tycze wilczury.
Nadchodzą zimowe czasy, a JWWMPanu wiadomo, iż brzegi Bałtyckiego morza nie są siedliskiem Zefirów i Fawoniuszów. Sławnej pamięci Owidyusz dmuchał w palce nad Dunajem; cóż dopiero tam, gdzie w porównaniu taka różnica od Dunaju, jaka była Dunaju od Tybru. Cóżkolwiek bądź lubo rymotworskie umysły dość bywają rozgrzane, jednakowoż :
Zapał umysłu, czy w wierszu, czy w prozie,
Buja, gdy ciepło; ustaje na mrozie.
Jest ci, to prawda, od tej przygody piec, albo komin; ale, że się i poza domem wspaniałe myśli częstokroć marzą :
Dobra wilczura od takowej pory,
Pod nią gdy się roją pięknych myśli wzory.
Pod nią gdy członki wzmaga mile ciepło,
Myśl rozżarzona rzeźwi czułość skrzepłą.
Racz zatem wiedzieć J. W. Mecenasie, (wielu i wilczury nie dawszy, ten tytuł noszą), racz wiedzieć, wiele dobrego literaturze ojczystej uczynić możesz szczodrobliwością swoją. Imaginuj sobie rozrzewnienie poetyckie i na widok szacownego daru :
Wzbiwszy się w górę na twoje pochwały,
Wpadnę na Parnas, wzruszę Olimp cały;
A grzmotnem hasłem głosząc twoję sławę,
Wśród Zodyaku osadzę Pilawę.
Mogło się z łaski Ichmościów astronomów pomieścić na niebie scutum Sobiescii, czemuż by ojczysty klejnot JW. Mecenasa nie mógł mieć miejsca na kręgu słonecznych obrotów?
A cóż lepszego niedźwiadek i raki,
Co je chaldejskie tam kładły dziwaki?