Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/174

Ta strona została przepisana.

Z tych więc moralnych, historycznych, jeograficznych, astronomicznych pobudek, obiecanej wilczury, z niecierpliwością, oczekuję : a gdy przyjdzie, dam dowód, iż jeżeli umiem prosić, umiem i dziękować.

XXVII. Do tegoż.

Kiedy też ów piękny, rzadki, szacowny wilk, wyprawiony w Styczniu, dopiero w Lipcu do mnie zawitał wraz z listem dawcy! Nie moja więc wina, żem się z podziękowaniem opóźnił :

A jakto nie dziękować, zwłazcza gdy jest za co?

Drugiego wiersza nie dokładam, boby w brzmieniu był, prawda, do składu; ale dla kadencyi musiałoby się położyć ą, zamiast o. Że mi się więc (jakto mówią na pierwszym podskoku), nie powiodło, przeto fantazyi nie tracę :

Choć się myśl rymotworska nie nadała piersza, Przecież w nowym zawodzie powracam do wiersza.

Najeżywszy się więc tak, jak moi współbracia umieją :

Będę ci dziękował odą,
Zacny Buski wojewodo.

Brzmij Kalliopo, a wspaniałym ruchem,
Kastalskich bełtów napuszona duchem,
W grzmotliwym górnych prawideł oddechu,
Pędź w swym pośpiechu.

Co widzę! oto zżymają się skały,
Kręty Euryppu huczno się wezbrały,
Nurty się mącą, a zdroje w zawody,
Pienią swe wody.
Gdzieżeś Pindarze!

Ale że się Pindar nie odzywa, więc i ja z górnego tonu spuszczam :

A potknąwszy się już to razy kilka,
Wracam do wilka.

I powiadam :

Iż to prawnuk tej wilczycy,
Której owi ludzie dzicy,
Dali karmić Romulusa,
I brata jego Remusa.

Prawda, iż daleko z Rzymu do Tulczyna : ale czyliż w przeciągu dwóch tysięcy lat, nie mógłby który wilk włoski zawędrować na Ukrainę? a wreszcie, czy zawędrował, czy nie zawędrował :

Czy on z północy rodem, czyli z wschodu,
Wart być potomkiem, tak zacnego rodu.

Dość to na jego pochwałę, a ja za szacowny podarunek, i za miłą odezwę z wdzięcznością dziękuję.

XVIII. Do ***.

Przecież to i koło Warty nie zapominają o dobrych przyjaciołach; jam już był o tem zwątpił, tak długie wytrzymawszy milczenie.

Jak pamiętać o takich, którzy sami siedzą,
I ledwo o tem tylko w kącie swoim wiedzą,
Co wczoraj, a co dzisiaj?

Słodkie czytanie odezwy WMPana, w której cytujesz kalendarz i Banalukę, dato mi uczuć :

Iż to czasem i w kącie pociecha się zdarza,
Lepsza od Banaluki, i od kalendarza.

Jedno z drugiem prawie równie, ale :

To nie jest banaluką, w czem ma korzyść serce,
Już te miłe wyrazy dzisiaj w poniewierce.

Ja dawnych się prawideł trzymając, powtarzam, i powtarzać będę :

Niechaj modni dziwaczą, cóż moda nie marzy?
Kształtnie czynią dzisiejsi, lepiej jednak starzy.

Zgoła się kryć trzeba z tem, co kto umie; z tem, co kto czuje :

Bo go zgaszą, co wiedzą, nie to, co w istocie,
Ale co wiedzą krzyczeć : więc w swojej prostocie,
Gdy jednemu zbyt trudno walczyć z liczną rzeszą,
Musi mądry ulegać, a głupi się cieszą.

Ow zielony pokój, spoczynek wdzięczny; nie jest tej zimy w użyciu, ale w tym, gdzie przesiaduję, i ten list piszę, toż samo jest, co i w tamtym bywało :

Trzeba rzeczy przeplatać, inaczej tęsknota;
Tuż koło Cycerona, znajdziesz Donkiszota.

Ale, żeby go znaleźć, trzeba przyjechać; żeby przyjechać, trzeba się na wielką podróż odważyć; wiem ja, że to odstręcza; ale też i to wiem, iż prawdziwej przyjaźni wszystko łatwo.

XXIX. Do ***.

Przeczytałem xiążkę, którąś mi WM. Pan przysłał; pięknie oprawna.
Malherbe, wskrzesiciel rymotworstwa we Francyi, powiadał, iż tak są potrzebni i użyteczni krajowi każdemu poeci, jak gracze w kręgle. W złym on podobno był humorze, kiedy to powiedział, i ledwoby nie można mówić, iż powracał z jakiego przedpokoju. Ale bez złego humoru można powiedzieć :

W rzemiosłach przepisom wierność
Dosyć działa, choć rzecz trudna;
Ale w rymotworcy mierność
Więcej niż zła, bo jest nudna.