Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/196

Ta strona została przepisana.

«I w płodzie twoim bożyszcza wieszczego.
«Wiem o tem, jakem jest upośledzona,
«Ale się lękam losu okropnego:
«Wieść głosi, iż twój syn dziki i srogi,
«Zwycięży ludzi ponęka i bogi.

«Gdy przyjdzie na świat, skoro mnie obaczy,
«Kto wie, gdy będzie tak działał niebacznie,
«Szczupłości mojej jeżeli przebaczy,
«I gwałtów swoich odemnie nie zacznie:
«Albo jeżeli wzgląd na mnie mieć raczy,
«Z innemi działać nie będzie opacznie
«Coś obiecała niech stwierdzi przysięga,
«Na Styx, co bogi mocą swoją sięga.»

Natychmiast ręce podniosła Latona,
I powołując duchy nieśmiertelne,
Rzekła: «W ustępach swoich niezmierzona,
«Niechaj wie ziemia; niech kręgi oddzielne
«Niebios, któremi zewsząd otoczona,
«Wiedzą, i Styxu odmęty piekielne;
«Kocyt ciemnisty i Acheron srogi,
«Na ktorych wzmiankę straszną drżą i bogi.

«Niech słyszą. Delos nad wszystkie krainy
«Świątnicą syna mego słynąć będzie:
«Tam wielbić będą Apollina czyny,
«Tam gdy przychodzień zdziwiony przybędzie,
«Widok w swym kształcie obaczy jedyny,
«Ofiar kadzidła dymy ujrzy wszędzie,
«Tłum ofiarników mnogi i wspaniały,
«Bóztwu cześć dawać będzie i pochwały.

Dziewięć dni nocy Latona bolała,
Sama w tem dzikiem ustroniu bogini:
Lubo niekiedy towarzystwo miała,
Nic jej to ulgi w boleściach nie czyni.
Juno Lucynę u siebie trzymała,
Zazdrosna Juno gdy Latonę wini,
O to, iż niższa godnością i rodem,
Śmiała się szczycić Jowiszowym płodem.

Rhea i Themis, bóztwa litościwe,
Użaliły się nad srogiem cierpieniem:
Słysząc jęczenia Latony płaczliwe,
Słały Irydę, z usilnem proszeniem:
Iżby Lucyna, mimo bóztwo mściwe,
Raczyła przybyć, a względnem wejrzeniem
Wzmogła Latonę w tak okropnym stanie.
Na ich usilne prośby i wezwanie,

Jak piorun znikła Irys, i stanęła
Tam, kędy bogów są wzniosłe stolice,
Szukać natychmiast Lucyny poczęła,
A odwiedziwszy wszystkie okolice,
Znalazła skrytą, prośby ją ujęła.
Lecą na powrót, jak dwie gołębice,
Lecą, a kiedy coraz zniżają się,
Na szczycie skały stanęły w Delosie.

W cieniu Latona palmowego drzewa
Legła, oburącz trzymając się drzenia.
Jak wiatr przyjemny, gdy w wiośnie powiewa,
Wzmaga rośliny trawy rozzielenia:
Tak przyjście bogiń w radość przyodziewa
Pesępną Delos i dziką z wejrzenia.
Zda się śmiać ziemia, i gdy wymagać wszczyna,
Świat zadziwiony ujrzał Apollina.

Wzniósł się głos bogiń, a hasło radości
Wdzięcznym odgłosem Echa powtarzały:
Wzmogły Latonę w boleściach i mdłości,
Boginie niebios płód gdy oglądały,
A usługując pełne troskliwości,
W pieluchy świetne dziecię obwijały,
Temis z pośpiechem z Olimpu przybyła,
Słodkim natychmiast nektarem poiła.

Skoro napoju tego zakosztował,
Potargał więzy, a zdziwione bogi
Czekały, z niemi jak będzie obcował.
On widząc orszak wkoło siebie mnogi,
Rzekł: «Odtąd ludziom będę prorokował,
«Będę uśmierzał żale, zmniejszał trwogi,
«Dajcie mi lutnią do słodkiego grania,
«Kołczan, łuk, strzały, znamię panowania.

Szedł a wiatr igrał z włosy, co spadały,
Trzymał grot w ręku: smutne okolice
Delosu wdzięczną postać przywdziewały,
Delosu co ma ścisnione granice:
A czego inne pobliższe żądały,
Chlubny, iż bóztwa osiągnie świątnicę,
Nad inne wyspy, iż został wzniesiony,
Przez Apollina za wolą Latony.

Apollo! ty co nadal puszczasz strzały,
Nadbrzeżaś wówczas zwiedzał położyste.
Patrzał lud na cię zdaleka zdumiały,
Kiedyś na szczyty Cyntu krzemieniste,
I lam gdzie z szumem pieniły się wały,
Szedł na wyniosłe opoki skaliste,
Postacią twoją wspaniałą strwożeni,
Patrzali na cię ludzie zadumieni.

Co za widoki! gdy twe Jowijany
Święta żarliwość w obrządkach rozżarza,
Ściga się żywa młodzież na przemiany,
Strój i uroda ozdoby przysparza,
Starców poważnych zbiór z wielu wybrany,
Zwolna się zbliża do twego ołtarza:
Kupią się tłumy, a przybyłe nagle,
Śklnią się po morzu i maszty i żagle.

Poczet ozdobny, wdzięczny, okazały,
Bóztwu oddane śpiewają dziewice,
Apollinowej głosicielki sławy,
Wstydliwe skromność zarumienia lice.
Pieśni ich wdzięczne powtarza lud cały,
Brzmią uwielbieniem wszystkie okolice:
Słyszą rycerzów dzieła i nagrody,
W sławnych obrządkach zebrane narody.

Pozdrawiam ciebie Dyano, Latono,
I ciebie wielkie bóztwo Apollinie.
Delos! jeżeli przyjmiesz na twe łono
Przychodnia, który do ciebie zapłynie,
I będzie pytał kogo tu mieszczono,