Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/200

Ta strona została przepisana.

« Szczęśliwego domu wrota otworzcie się ubogiemu, a
« niech was za to obfitość, radość i wdzięki nie opu-
« szczają; niech wszystkiego będzie dostatkiem, i dar
« Cerery przewyższa miarę. Niech pani w jasnym po-
« wozie odwiedza miasto i do domu powraca, niech się
« jej najpiękniejsze okrycia haftują. Ja tu corok po-
« wrócę jako jaskółka w poddasze swoje. Czekam teraz
« u drzwi i niedługo stać będę : czy przyjęty, czy odrzu-
« cony, nie naprzykrzę się. Pójdę sobie dalej, gdziem
« iść zamyślał. »

§ III.
PINDAR.

Sławny ten rymotworca w rodzaju rytmów lirycznych, które odami zowią, pierwsze trzyma miejsce. Oznaczył znakomitość jego najwyborniejszy z naśladowców Horacyusz, gdy wstępujących w pozostałe od niego ślady, przykładem upadającego w locie Ikara zastraszył.

Pindarum quisquis studet æmulari,
Jule, ceratis ope Dædaleo
Nititur pennis, vitreo daturus.
Nomina ponto.

Urodził się w Tebach mieście stołecznem Beocyi, w roku pierwszym Olimpiady siedmdziesiątej. Uwielbiony wśród igrzysk powszechnych Grecyi, jak wieść niesie, ze zbytku radości życia dokonał, mając lat siedemdziesiąt.
Niektóre tylko pieśni jego zostały na pochwałę zwyciężców w igrzyskach Istmu i Olimpji.
Śmiałość wyrazów, lot ledwo ścigły wzbujałej myśli, wytworność niepospolita, z duchem jakby wieszczym połączona, takową mu zjednały wziętość, iż był Grekom jakby wyrocznią. Alexander burzący Teby, dóm w którym się urodził, oszczędzić kazał.
Najdokładniejszy zbiór rytmów jego przez Erazma Szmita, z objaśnieniem miejsc trudnych, wyszedł z druku w roku 1616.
Oda jego na pochwałę Hierona, króla miasta Etny w Sycylji, który wozem zawodniczym zwycięztwo otrzymał, przełożenia Naruszewicza, tu się kładzie.

Lutni złota, Febowych palców słodka wrzawo!
O ty Muz czarnobrewych najmilsza zabawo!
Na której wdzięk przewodni chybka stopa skacze,
I gładki kształtnie łamią głos usta śpiewacze;
Kiedy lekkie przegrawki czyniąc, różnorymny
Wiersz zaczynasz, w ozdobne upleciony hymny.
Ty trójzębnych pęd bełtów, z wiecznego pożaru
Ulanych, tępisz brzękiem wdzięcznych ust nektaru;
Twą słodyczą uśpiony, na berle Jowisza,
Król ptaków z bystrych piersi luby sen wydysza,
Opuściwszy leniwych skrzydeł wiosła obie,
A lekka mgła na krzywym zawieszona dziobie
Bierze wzrok w miłe pęta : on zaś pełen twojej
Rozkoszy karkiem ważąc, coś wielkiego roi.
Sam wściekły Mars twojemi ujęty pieszczoty,
Skłania ucha, staliste odrzuciwszy groty.
I bogom twój głos luby, kiedy go Latony
Syn mądrością ugładzi, i co wierzch zielony
Uczonego Parnasu sióstr powiewnoszata
Drużyna, skocznym tańcem do składu zamiata.
Lecz na kogo niechętnym okiem król niebianów
Patrzy; czy się wśród mętnych ponurzy bałwanów
Groźnego oceanu, czyli w ziemnem łonie
Siadło sobie założył; ledwo na bardonie
Srebrnym gładka Pijerys zgodne zmąci sznury :
Pierzcha z popłochu, strach go dojeżdża ponury.
Taki ów, co hartowne wstrząsając okowy,
Stęka na dnie Ereba, Tyfeusz stogłowy,
Jeniec bogom obmierzły. Cylickie pieczary
Widziały niegdyś wzrastać ogrom tej poczwary.
Teraz mu ponad Kumą, gdzie brzeg zatoczony
Ściska szumny gwałt morza skalnemi ramiony,
I żyżnej Sycylji w chleb i płód bogate
Tłoczą niwy swym gruntem piersiska kosmate.
A kędy śniegi z wieków wierne mają leże,
Jasny słup groźnej Etny, cisnąc, głowy strzeże;
Etny, która sadzami brudne krztusząc trzewa;
Topnych skat niedostępne strumienie wyziewa;
Dzień zaciemia perzyną, noc ogniem zażega,
Że się aż na Libijskich grom piaskach rozlega.
Leży na dnie zwierz srogi, i na ostrych piece
Poraniwszy legarach, ustawnie się miece,
Cadząc płomień z paszczęki, truchleje z bojaźni
Biedny żeglarz zdaleka.... Niechaj z twej przyjaźni
Korzystam zawsze, sprawco niebios! a me struny
Smakując ci, podobnej nie znają fortuny.
Ty wierzchołkiem tej góry, czołem płodnej ziemi,
Władasz i podle siadłem miastem z ludźmi swemi;
Które wspaniały sadźca jej zacnem nazwiskiem
Ozdobił, na podgórzu założywszy bliskiem.
Więc i teraz odniosło dank niepospolity
Pięknej sławy, kiedy mu puzan srebrnolity
Przyznał wieniec zwycięzki; który twe Hieronie,
Dzielne wartkim rydwanem otrzymały konie.
A jako gdy pomyślnym od brzegu powiewem
Uniesiona łódź płynie żaglonośnem drzewem,
Gładko bieg swój kierując; pewen jest nadzieje
Żeglarz, że mu i dalej chętny wiatr zawieje,
I łaskawie zacząwszy rządzić jego promem,
Po fortunnej żegludze z miłym złączy domem :
Tak dla ciebie niepłonna otucha urasta,
Że między pierwsze w świecie policzona miasta,
Zacna Etno, i w przyszłe wieki zaszczyt taki
Osiągniesz, w chlubne wieńce i żwawe rumaki
Obfita; a o twoich zwycięztwach do mety
Zawodniczej, brzmieć będą krzykliwe bankiety.
Zdarz to Febie Licejski, zdarz to bożku, który
Panujesz w świetnym Delu, i Parnaskiej góry
Kastalskie lubisz źródła : ażeby w tej mierze
Żądze me skutek miały : a mężni rycerze
W tym się kraju mnożyli. Wszystko idzie sporo
Z rąk bozkich : od nich ludzkie swój początek biorą
Cnoty i dokonanie : z ich łaski wymowa
Zdobi język, moc ramie, mądrze radzi głowa.
Ich darem tak mych rymów śpiżokute strzały
Wypuszczę, nucąc twoje, cny królu, pochwały;
Że z nich żadna swych kresów nie uchybi piędzi :
A choć się bystrym łukiem wyparta zapędzi
Dalej nieco; wieszcze mi pewne tuszy serce
Że twe i moje pieniem prześcignę oszczercę.
A ty długo, jak dotąd, żyj w pomyślnym stanie,
Użyczając swych drugim łask pomiarkowanie;
Niepamiętny na przeszłą niemoc, niech ci stawa
Sama tylko szlachetnych dzieł przed oczy sława;
Kiedyś wojenne stosy nieprzezwyciężonym