CZĘŚĆ CZWARTA.
I. Pszczoły i Mrówki.
W sąsiedztwie blizkiem były dwie rzeczpospolite,
Pszczoły w ulach, w mrowisku mrówki pracowite.
A że przyjaźń sąsiedzka dumy nie umniejsza,
Częste były dysputy: która z nich rządniejsza?
Przyszły czasy jesienne, aż na pszczoły strachy;
Poderżnął skrzętny bartnik wykształcone gmachy,
Powypędzał mieszkańców, wyprzątnął śpiżarnie.
Poznały wtenczas pszczoły, że zbierały marnie.
A mrówki, widząc smutne ich zbiorów ostatki,
Rzekły: lepsza jest mierność, niż zbytnie dostatki.
II. Daremna Praca.
Nie chcąc się Jędrzej uczyć, zmazał abecadło,
Widząc się szpetnym, potłukł w kawałki zwierciadło:
Słysząc się złym, chciał stłumić wieść przemysły swemi:
Nie mógł się zrobić głuchym, a drugich niememi.
III. Jagnie i Wilki.
Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie:
Dwa wilki jedno w lesie nadybały jagnie.
Już go miały rozerwać; rzekło: jakiem prawem?
Smaczneś, słabeś, i w lesie..... zjadły niezabawem.
IV. Żółw i Mysz.
Że zamknięty w skorupie niewygodnie siedział,
Żałowała mysz żółwia: żółw jej odpowiedział:
Miej ty sobie pałace, ja mój domek ciasny.
Prawda, nie jest wspaniały: szczupły, ale własny.
V. Doktor i zdrowie.
Rzecz ciekawą, lecz trudną do wierzenia powiem.
Jednego razu doktor potkał się ze zdrowiem,
On do miasta, a zdrowie z miasta wychodziło:
Przeląkł się, gdy je postrzegł: lecz że blizko było,
Spytał go, dlaczegożto tak śpiesznie uchodzisz?
Gdzie idziesz? Zdrowie rzekło: tam, gdzie ty nie chodzisz.
VI. Fijołek i Trawa.
W cieniu drzew rozłożystych na pięknej murawie,
Zeszedł razu jednego fijołek przy trawie.
Ta się bujno wzmagała, on przejęty strachem,
Krył się, jak mógł; nakoniec wydany zapachem,
Gdy się z zguby sąsiada zazdrośny weseli,
Kosarze, i fijołki i trawę podcięli.
VII. Wilk pokutujący.
Wzięły wilka skrupuły. Wiódł łotrowskie życie,
Więc ażeby pokutę zaczął należycie,
Zrzekł się mięsa. Jarzyną żyjąc przez dni kilka,
Znalazł na polowaniu znajomego wilka;
Trzeba pomódz bliźniemu: za pracę usłużną,
Zjadł kawał mięsa; gardzić nie można jałmużną.
Spotkał jagnie nazajutrz samopas idący,
Chciał upomnieć, nastraszyć, zabił je niechcący.
Nazajutrz widząc ciele, że z krową nie chodzi,
Zabił je: takich grzechów cierpieć się nie godzi.
Nazajutrz gdy się pasły z krowami pospołu,
Niech się dłużej nie męczy, zjadł starego wołu.
|
I tak cierpiąc przykładne z dóbr świata wyzucie,
Chudy, gdy był grzesznikiem, utył na pokucie.
VIII. Paw i Orzeł.
Paw się dął, śklniące pióra gdy wspaniale toczył.
Orzeł górnie bujając, gdy go w locie zoczył,
Rozśmiał się i przeleciał. Wrzasnął paw; w śmiech ptacy.
Nie znają się, powtarzał, na rzeczach prostacy.
Znają się, rzekł mu orzeł, wdzięk, cenić umieją,
Ale gardzą przysadą, i z dumnych się śmieją.
IX. Chleb i Szabla.
Chleb przy szabli gdy leżał, oręż mu powiedział:
Szanowałbyś mnie bardziej, gdybyś o tem wiedział,
Jak ja na to pracuję, i w wieczór i rano,
Żeby twoich bezpiecznie darów używano.
Wiem ja, chleb odpowiedział, jakim służysz kształtem,
Jeźli mnie często bronisz, częściej bierzesz gwałtem.
X. Podróżny.
Gniewał się wędrujący i przeklinał bogi;
Że mu deszcz ustawiczny przeszkadzał do drogi.
Tymczasem z boku czuwał nań rozbojnik chciwy,
Puścił strzałę, ale że przemokły cięciwy,
Padła bez żadnej mocy. Zrazu przestraszony,
Kiedy poznał, że deszczem został ocalony,
Przestał bogi przeklinać, nie złorzeczył słocie.
Często, co złe z pozoru, dobre jest w istocie.
XI. Król i Pisarze.
Król jeden, pełen myśli i projektów dumnych,
Kazał spisać szczęśliwych rejestr i rozumnych.
Ten, co pisał szczęśliwych, znalazł bardzo mało,
Pisarzowi rozumnych papieru nie stało.
XII. Sinogarlica.
Dobrze czyni, kto zawsze z dobrymi obcuje,
I najlepszego miejsce nieprawe zepsuje.
Smutną sinogarlicę, na zdradnej zasadzce,
Złapał ptasznik przemyślny i osadził w klatce.
Trzy dni w mieście siedziała, czwartego uciekła,
A co niegdyś powtórnych związków się wyrzekła;
Śmielsza w kroku i z przeszłej śmiejąc się ofiary,
Za jednę utraconą znalazła dwie pary.
XIII. Chart i Kotka.
Chart widząc kotkę, że mysz jadła na śniadanie,
Wymawiał jej tak podły gust i polowanie.
Rzekła kotka, wymówką wcale niezmięszana:
Wolę ja mysz dla siebie, niż sarnę dla pana.
XIV. Człowiek i Wilk.
Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę:
Znaj z odzieży, rzekł człowiek, co jestem, co mogę.
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury:
Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry.
XV. Prawda, Satyryk i Panegirysta.
Rzadko kłamca z swojego rzemiosła korzysta.
Zeszli Prawdę, Satyryk i Panegirysta:
Chcieli od niej nagrody za podjętą pracę:
Jakeście zasłużyli, rzekła, tak zapłacę.
Wtem radośni od prawdy wzięli w podarunku,
Każdy pełne naczynie przyprawnego trunku.
|