XII. Filozof.
Po stryju filozofie wziął jeden puściznę, Nie gotowiznę. Tam, gdzie duch buja nad ciało, Takich sprzętów bywa mało. Ale były na szafach, w szafach, słojków szyki, Alembiki, Papierów stósy, Globusy, I na stoliku Szkiełek bez liku; A w końcu ławy Worek dziurawy. Wziął jedno szkiełko, patrzy, aż wór okazały, Wziął drugie, a woreczek nikczemny i mały. Westchnął zatem nieborak, i rzekł: wiem dlaczego Były pustki w dziurawym worku stryja mego: Gdyby był okiem, nie szkłem, na rzeczy poglądał, I onby użył, i ja znalazłbym, com żądał.
XIII. Małpy.
Małpa wielki samochwał, co człeka udaje, Zwiedziła cudze kraje, Bo była z lasu wyszła i wlazła pod strzechę; Wielką pociechę Przyniosła za powrotem i siostrom i braci. Koligaci, Krewni i przyjaciele, tak świezi, jak przeszli, Wszyscy się zeszli. A ta każdemu, co słucha, To wgłos, to do ucha, Opowiada. Jedno łże, drugie zgada, Zgoda aż słuchać miło, Jakto pięknie pod strzechą i zabawnie było. Przyszło spać, nie masz strzechy, a jak spać bez dachu? Małpy w strachu. Więc w pospiechy, Szukać strzechy, I znalazły. Pod dach wlazły. Słysząc szelest gospodarz, szedł z świecą na górę, Małpy w nogi.... zatkał dziurę, Ledwo jedna Zbita biedna Skąd przyszła, chyżo do lasu uciekła. A gdy pytana, gdzie są drugie? rzekła: Pięknieć tam, prawda, lecz straszy i więzi, Kiedyśmy małpy, śpijmy na gałęzi.
XIV. Wilczki.
Pstry jeden, czarny drugi, a bury najmniejszy, Trzy wilczki wadziły się, który z nich piękniejszy. Mówił pierwszy: ja rzadki. Mówił drugi: ja gładki. Mówił trzeci: ja taki, jak i pani matka. Trwała zwadka. Wtem wilczyca nadbiegła, Gdy w niezgodzie postrzegła, Cóżto, rzecze: same w lesie Wadzicie się! Więc one w powieść, jak się rzecz działa. Gdy wysłuchała,
|
Idzie tu wam o skórę, rzekła, miłe dzieci, Która zdobi, która szpeci. Nasłuchałam się tego już to razy kilka, Nie przystoi to na wilka Wcale. Ale Jak będziecie tak w kupie Dysputować się głupie: Wiecie, kto nie zbłądzi? Oto strzelec was pozwie, a kuśnierz osądzi.
XV. Dzieci i Żaby.
Koło jeziora Z wieczora Chłopcy wkoło biegały, I na żaby czuwały: Skoro która wypływała, Kamieniem w łeb dostawała. Jedna z nich śmielszej natury, Wystawiwszy łeb do góry, Rzekła: chłopcy, przestańcie, bo się zle bawicie, Dla was to jest igraszką, nam idzie o życie.
XVI. Skowronek.
W czasy gorące Na łące, Pasły się społem Osieł z wołem: Tamten chróstem, ten trawą; A pomiędzy murawą, Tam, gdzie kwiaty i ziołka, Pszczołka. Chwytając motyliki, zbierając robaczki, Bujał skowronek nad krzaczki. Na jednej łące wszystko się działo. Pszczołka brzęcząc w ul niosła zdobycz okazałą. Chwast z trawą to użyczał; Osieł beczał, wół ryczał. Skowronek wzbijając się czule i radośnie, Dawał wdzięk wiośnie.
XVII. Konie.
Koń maneżowy zszedł się z stadniczym, Rzekł: tyś jest niczym. Jeżeli mnie będziesz prosić, Nauczę cię człeka nosić: Jak suwać rowy, Jak biedz na łowy, Jak stąpać w ciągu, Jak być w zaprzągu. A ja jednak, rzekł stadny, o to cię nie proszę. Może źle, że nie umiem; lepiej, że nie noszę.
XVIII. Wróbel.
Wróbel, pstry, iż był jeden pomiędzy szaremi, Ledwo się tykał ziemi, Tak był zhardział: rozumiał bowiem, iż nad niego Piękniejszego Natura wydać nie zdoła, Nietylko wróbla, ale i sokoła. Gdy więc wszystkiemi gardził, rzekł mu jeden z szpaków, Kto jest pierwszym wśród wróblów, nie jest pierwszym z ptaków.
|