Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/288

Ta strona została przepisana.

Onego sroga kupa zbójców obskoczyła,
Jam ledwo z tak strasznego umknęła hałasu,
Bez drogi na to pole wyjechawszy z lasu,
I ciebiem tu trafiła; tego nie wiem prawie,
Czy jemu ku pomocy; czy tobie ku sławie :
I tych, bo wtenczas przyszli słudzy jego, gości
Proś; albo do pobożnej rozkaż powinności. »
Tu przestała, okrutnym zmordowana płaczem;
A on miecz przypasował i szyszak brał; zaczem
Słudzy konia przywiedli, i tak do niej rzecze :
« Zawsze cnota mocniejsza, niż zbojeckie miecze :
Jać nie znam Poliarcha, bo w tej ziemi goszczę
Pierwszy raz; lecz fortunie mojej nie zazdroszczę.
Zdarzyli mi ratować męża tak wielkiego,
Jako słyszę; » W tem konia osiadł gotowego.
Prowadź, rzecze : ja jadę za tobą z ochotą :
Poznali pomoc; będzie pomsta nad niecnotą
Pewna, da Bóg, złym ludziom. Dwu miał sług przy sobie,
Jeden przy rzeczach został, drugi przy osobie
Pańskiej, zbrojny był gotów; tak przyszli do kraju
Podejrzanych zasadzek, i onego gaju.

BUTLER.

Samuel Butler urodził się wr mieście Strachau w Anglji; z młodych lat naukom się poświęcił: między temi, iż go wrodzona skłonność do rymotworstwa wiodła, twkrótce taki w niem uczynił postęp, iż go w liczbie najznaczniejszych wówczas poetów umieszczono. Poema jego satyryczne Hadybras, wyobraża za Kromwela czasów zapał fanatyzmu, którego ten uzurpator dla nasycenia wyniosłości swojej używał. Jest drugie dzieło jego : Mola Asinaria, w którem krotofilnie ciężar na karki mniej bacznych rodaków swoich włożony obwieszcza. Umarł w roku 1630, wieku sześćdziesiątym ósmym.

GAY.

Jan Gay niepospolite trzyma miejsce między rymotworcami dla dowcipnych i kształtnie pisanych bajek swoich. Umarł w roku 1782, w dość młodym wieku.
Bajka Chłop i Filozof znajduje się na karcie 19. Tu kładziemy drugą bajkę:

Słońce i Obłoki.

Czciciel słońca, a raczej tego, co go stworzył,
Przed wschodzącem wspaniale kiedy się pokorzył,
Obłok go skrył, a tem hardy
Rzekł czczącemu: Godzien wzgardy
Kto się blaskiem uwodzi:
Jeżeli się czcić godzi,
Mnie się kłaniaj, co blask gaszę.
Rzekł mu czciciel: Znam czczość wasze,
Czem jesteście, dociekam,
A niech tylko poczekam,
Zbyt zuchwali tułacze,
Czem jesteście obaczę.
Jakoż wiatr spędził chmurę zgęstwiaią,
Znikła, słońce zajaśniało.
Próżne zjadłych są kroki,
Pełzną, jak czcze obłoki.
Choć przyćmi cnotę złość, gdy ją uciśnie,
Wzmoże się sama i żywiej zabłyśnie.

§ IV.
MILTON.

Pisarzem poematu o Raju utraconym, Janem Miltonem sprawiedliwie zaszczyca się i chlubi naród Angielski; lubo albowiem wiele się w tem dziele znajduje zdrożności, tak wielą wytwornemi i wzniosłemi wyrazy są nagrodzone, iż mimo krytykę, na którą zasługuje, tej czci i sławy, której używa, z dobroci swojej godne jest. Jan Milton urodził się w Londynie w roku 1608; za czasów Kromwela, żarliwym był jego partyzantem, co oznacza xięga, w której zabójstwo Karola I usprawiedliwia. Umarł w ubogim stanie, i ledwo nie żebractwem, tak jak ślepotą Homerowi podobien. Pochowany w kościele opactwa Westminsterskiego, a na kamieniu grobowym te jego wiersze wyryte.

Świątnice uwielbione, twierdze okazałe,
I wieże niebotyczne, i gmachy wspaniałe,
I świat który te dzieła, i co na nim, płodził,
I stworzenia ciąg, których nastaniem się młodził,
Przejdzie to; a w ogromnym zgiełku owej burzy,
Wieże, gmachy i twierdze nikczemność zanurzy :
Nie będzie ani znaku, gdzie słońce świeciło,
Ani nawet i wieści, i gdzie i co było.

Raju utraconego Miltona pieśń I.
PRZEKŁADANIA F. DMOCHOWSKIEGO.

Pierwszą winę człowieka, przez ściągnienie dłoni
Do zgubnego owocu zaklętej jabłoni.
Skąd wszystkie poszły nędze, i z raju wygnanie,
I szerokie na świecie śmierci panowanie,
Póki Bóg-człowiek, smutnej nie naprawił szkody,
Wracając do pierwszego siedliska narody;
Śpiewaj niebieska Muzo! coś natchnęła skrycie
Pasterza na Horebu niedostępnym szczycie :
Który uczył wybrane od początku plemie,
Jak z otchłani wzniosły się niebiosa i ziemie.
Lub jeśli twego Syon godniejszy jest wzroku,
I Syloe przy bożym płynąca wyroku.
Stąd do mych pieśni śmiałych o pomoc cię proszę,
Gdy nad Aońskie góry odważny lot wznoszę,
Gdy na rzecz wielką brzmiące nawiązuję strony,
I ni rytmem nietkniętą, ni wolnemi tony.
I ty! Duchu niebieski! światło wiekuiste!
Co nad wszystkie kościoły wolisz serce czyste,
Ty rzuć na duszę moję twe bozkie promienie,
Bo przed tobą najgrubsze niknąć muszą cienie :
Ty nad niezgłębionemi przepaści odmęty,
Jak lężna gołębica, na skrzydłach rozpięty,
Dałeś życie żywiołom i płody pierwotne,
Wywiodłeś z głębi łona przez ciepło żywotne.
Daj światło, wesprzyj słabość, bym wielkim zamiarem
Przytłoczony, pod jego nie upadł ciężarem :
Bym godnie utrzymując ten zamysł wysoki.
Stwierdził Opatrzność, wieczne okazał wyroki.
Powiedz mi, bo nic niebo, nic przepaść głęboka
Piekła, przed bystrzem twego nie ukrywa oka;
Powiedz mi, z jakiej pierwsi rodzice przyczyny,
Złamali zakaz Stwórcy swojego jedyny,
Będąc w szczęściu, i mając poddanym świat cały?