Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/299

Ta strona została przepisana.

dla którego wybrałem się w drogę, nie był gwałtowny : dóm taki, jakiegom dawno pragnął; dałem się więc użyć łatwo, i obiecałem, iż kilka dni zabawię.
Lubo na bardzo wygodnem łóżku, długo nie mogłem zasnąć, tak mi tkwiły w myśli rozmaite dnia całego widoki. Postanowiłem więc u siebie do możności wyczerpnąć z gospodarza, jakim on sposobem na jednej wiosce siedząc, mógł tyle rzeczy zrobić, i żyć według stanu ziemiańskiego okazale. W tych i podobnych myślach, zasnąłem smaczno. Obudziło mnie nazajutrz rano śpiewanie w kaplicy. Chcąc dać z siebie dobry przykład, ubrałem się jak najprędzej, i byłem uczestnikiem nabożeństwa. Po skończonych godzinkach, piliśmy kawę. Pan Podstoli do tego trunku nie przyzwyczajony, zjadł smaczno czarkę rosołu, a gdy lekka kolaseczka zaszła, zaprosił mnie z sobą, i wyjechaliśmy w pole.
Już zboże dojrzałe było, a jak mogłem miarkować po plenności kłosów, bardzo obfitego urodzaju spodziewać się należało. Z pociechą zapatrywał się Pan Podstoli na swoje, ledwo okiem przejrzane łany, przyodziane wybornem wszelkiego rodzaju zbożem. Nie mogłem takowego urodzaju przypisywać nadzwyczajnej powietrza influencyi, u sąsiadów albowiem dość był mierny, choć grunt jednaki. Gdym więc moje podziwienie wyraził, rzekł Pan Podstoli : rodzaj roli, influencya powietrza, są prawda najistotniejszemi przyczynami dobrego urodzaju; ale też wiele na staraniu, przemyśle i pilności gospodarza zależy. Trzeba to pierwej ziemię swoję gruntownie poznać, żeby z niej potem obficie korzystać. W małym częstokroć przeciągu ziemi są istotnie rozmaite grunta, a każdy rodzaj ziarna stosowany być powinien do roli, która mu najlepiej sprzyja. Wiedzą o tem w powszechności gospodarze, ale niedość są pilni w poznawaniu przymiotów ziemi. Nauka gospodarska (mówił dalej) nie tak jest prosta jak się na pozór wydaje : potrzebuje ona więcej może uwagi niżeli inne, a zapewne więcej nad wszystkie inne pilności i zakrzątnienia.
Słyszałem wielu mówiących o gospodarstwie, widziałem wielu gospodarujących. Jedni nadzwyczajnych rzeczy pragną, a chcąc dojść celu pragnienia swojego, używają sposobów osobliwych, nieużywanych; drudzy zbyt niecierpliwi, chcieliby naturę przymusić; trzeci chciwi zysków radziby mieć korzyść bez nakładu : ostatni rodzaj najgorszy tych, którzy nie znając co to wieś, w ukryciu gabinetów swoich miejskich, chcą się stawać prawodawcami rolnictwa. Przepisy ich na pozór łudzą, wewnątrz są czcze.
W każdej nauce, w każdym kunszcie, w każdej sprawie, trzeba się wystrzegać przesadzenia. Zle czynią ci którzy kunszt rolniczy na samej teoryi zasadzają, ale i tych chwalić nie można, którzy tylko samej praktyce wierzą. Środek roztropny trzeba trzymać między temi zbytecznościami. Nie gardzę ja poradą mojego chłopa, łączę mój przemysł z jego doświadczeniem : radzę się też i xiążki. Nie wiele ich jest, prawda, zdatnych, ale nie można mówić, żeby wszystkie były złe.
Autorowie ekonomiczni ile mi się ich czytać zdało, starają się po większej części osobliwością najbardziej zabawiać, albo raczej łudzić. Dobre są ich przepisy, ale dla tych tylko którzy na małym gruntu wydziale chcą czynić doświadczenia fizyczne. Znałem jednego pana, który z xiążki wiodąc gospodarstwo, przyszedł do tego punktu, iż we dwójnasób obfitszy miał urodzaj, niż sąsiedzi. Ale cóż się potem stało? Oto ów pan kalkulując, co go przepisana w xiążce uprawa gnoju, ziemi, robota instrumentów nowych, ich skazitelność, a przeto naprawa, strata czasu, wielość pańszczyzny kosztuje; znalazł z podziwieniem, iż jego wybujałe zboże mniej było warte, niż wydatek na niego; a sąsiedzi z połową zyskali więcej, niżli on ze swoim w dwójnasób urodzajem. Nie na tem się skończyło. Wysilił rolę zbytnią uprawą, zboże nad proporcyą okazałe, strawiwszy wigor w słomie, czcze po większej części, albo nikczemne ziarna w kłosach wydało. Byłem świadkiem uprawy, byłem przytomny żniwu, byłem i przy omłocie; a powróciwszy do domu, napisałem to sobie dla pamiątki w kalendarzu : iż kto chce gospodarować dobrze, niech sobie zbytecznie nie ufa, ale też niech i drugim ślepo nie wierzy.
II. Dyskurs Pana Podstolego, lubo mi się dość podobał, zdał mi się jednak tchnąć prewencyą, której wiejscy gospodarze względem dawnych, lubo mniej czasem zdalnych praktyk, pozbyć się nie mogą; rzekłem więc sobie : nie dość to słyszeć co on w powszechności o gospodarstwie mówi, zobaczę dalej czy jego dostatek szczęśliwym przypadkom, czyli też przemyślnej zabiegłości przypisać należy. W tych byłem myślach, gdyśmy już około jedenastej, gdy słońce dogrzewać zaczynało, przyjechali do dworu.
Zaprowadził mnie do Jejmości Pan Podstoli : rozumiałem iż ją znajdę u gotowalni, już była zupełnie ubrana. Zadziwienia stąd mojego domyślił się Pan Podstoli, udając więc niby ressentyment, rzekł do żony : gość nasz zgorszył się z grubiaństwa twojego, Mościa Pani Podstolino! masz bowiem WPani wiedzieć, że według teraźniejszej, a przeto dobrej maniery, małżeństwa po urzędach się zowią. Za czasów króla Leszka można było mówić : moja żono! ale za czasów króla Leszka byliśmy barbarzyńcami. Zgorszył się Jegomość z WMPani, Mościa Pani Podstolino! że WMPanią po dziesiątej już ubraną zastał; i ja się gorszę. Gdybyśmy WMPanią zastali u gotowalni, bylibyśmy mogli dać wielce zbawienne rady, dopóki bielidła, czernidła, czerwienidła i błękitnidła używać można. Jak naprzykład oko czerwienidłem ożywić, czernidłem brwi powiększyć, bielidłem płeć poprawić, błękitnym kolorem kurs delikatnych żyłek oznaczyć. Ujęłaś sobie WMPani korzyści nowych wynalazków, nam sposobności okazania jej wdziękom należytej attencyi. Zgorszysz się bardziej WMPan, rzekł dalej do mnie, gdy mu powiem, iż Jejmość, bez względu na płeć delikatną, odwiedziła już dzisiaj krowy, gęsi, kaczki, kury, zwierzęta nawet niegodne wspomnienia zacnej i pięknej damy; była w spiżarni, gdzieby nawet pannom służebnym chodzić się nie należało, uczyła robot córki sama, nie chcąc się spuścić na Madame.
Śmieliśmy się wszyscy z tej perory, a że już jedenasta minęła, poszliśmy do apteczki : tam Pan Podstoli, w niezliczonyh rodzajach wódek, konfitur, przysmaczków, wybrał niektóre, a żem ja nie był do tego trunku przyzwyczajony, napił się wódki z Ojcami Reformatami; nadszedł też X Pleban poważny staruszek, i ten dopomógł kompanji. Proszę się z nas nie gorszyć, rzekł do mnie Pan Podstoli, a bardziej jeszcze z Jejmci Pani Podstoliny, która te wszystkie wódki sama przy sobie kazała przepędzać, konfitury smażyć, przysmaczki robić. Nie będziesz się zaś WPan gorszył zapewne, gdy mu powiem, iż te trunki, które ojcowie nosi po prostu