nazwisko, uczynić krajowi szacownem, następcom chwalebnem.
Nie powinno i to zrażać, iżby który z przodków złemi uczynkami imieniowi uczynił zakałę. Nie nasze to, cośmy nie uczynili, w ręku zaś naszych jest i tę plamę zgładzić i zetrzeć.
Kto się w wolnym kraju urodził, szacowniejsze jego obywatelstwo nad płonne tytuły, które płatny pargamin za granicą nadaje.
IV. Jeszcześmy zaczęty dyskurs prowadzili, gdy widząc naokoło pokoju wiszące portrety, spytałem się czyje były? Przodków moich, rzekł Pan Podstoli. Widok ten wdzięczny mi jest, i dla tego je ze stołowey izby tu przeniosłem.
Przypadkowi, mówił dalej, urodzenie przypisywać należy. Ja ten wielbię, który mi się pozwolił urodzić w poczciwym domu, i w wolnym narodzie. Nie widzisz na tych portretach Infuł, Buław, Pieczęci, ale natychmiast z samych twarzy wyczytać możesz, jacyto byli ludzie.
Pierwszy ten, z siwą brodą poważny starzec, przeniósł się z Wielkiej-Polski w ten kraj, i nabywszy tej majętności na niej osiadł. Znać, że to nabycie skutkiem było jego poczciwej pracy. Darzy Pan Bóg z łaski swojej następcom, a co rzadko, szczupłe to prawda, ale pierwiastkowe gniazdeczko nasze, nigdy jeszcze z rąk naszych nie wyszło. Syn, który po nim następuje, i w zbroi go Wać Pan wymalowanego widzisz, żołniersko traktował u Tarnowskiego, owego wielkiego; w sławnej onej szkole młodość swoję zaprawiał, a gdy w pamiętnej bitwie pod Obertynem pierwszy na nieprzyjaciela nacierając, konia utracił, dał mu ów wielki hetman własnego swego z siedzeniem.
Nie odrodził się od ojca syn, którego portret następuje w ubiorze z karwacka. Pierwiastki jego były pod Mieleckim; za Zamojskiego pod Wielkiemi Łukami postrzału dostał, i wszystkich expedycyj jego nierozdzielnym był towarzyszem : nakoniec półkownik już naówczas znaku hetmańskiego, z Żółkiewskim zginął na Cecorze. Chowamy jeszcze dotąd jego szablę.
Syn jego wojskowo także traktował, nosił chorągiew pod znakiem Koniecpolskiego : pamiętny zasług jego krwawych sławny ten mąż, nadał mu uroczysko na Ukrainie dziedzicznem prawem.
Ten, co po nim idzie, zrazu torem ojców swoich wojskowo służył, w różnych okazyach kilka postrzałow dostał. Widząc nakoniec, że nie tak zasłużonych, jak szczęśliwych i łaska wodzów promowowała, i fawor dworski obdarzał, podziękowawszy za służbę, osiadł w domu na starość. Znalazł majętność w złym stanie. Długów ojczystych, dziadowskich tyle, iż już chciał sprzedać wieś na ich spłacenie. Już się był i kupiec nadarzył, gdy właśnie w tym czasie, powracając z Kozackiej expedycyi ów zawołany Stefan Czarniecki, stanął w tej wsi na popas, a dowiedziawszy się o nazwisku dziedzica, przypomniał sobie dawnego niegdyś kolegę. Szedł natychmiast do dworu, kilka dni tu bawił, a przyjechawszy do króla tyle pracował, iż mojemu naddziadowi w nagrodę zasług dano królewszczyznę na Podlasiu. Przedał ją, i tym sposobem majętność z długów oswobodził. Póki żył, zawsze w izbie swojej portret dobrodzieja swojego chował, i tento jest, któryś WPan widział w pokoju naszym sypialnym. Pokazujemy go dzieciom naszym, żeby sławiły jego dobroć, jego męztwo, jego czyny nieśmiertelne.
Ten, którego obraz następuje w czarnej ferezyi rysiami obłożonej, jestto mój dziad, przez lat czterdzieści dwa sędzia tutejszej ziemi. Jedenaście razy był posłem na sejm, siedm razy deputatem na trybunał. Wsi przecież żadnej nie kupił, królewszczyzny nie wziął, kapitałów nie zostawił. Przez cały czas swojego sęstwa, żadnego jego dekretu trybunał nie skassował, żadnemu się obywatelowi od przyjacielskiej usługi, czy to na kompromissa, czy na kondescensye nie wymówił : stąd też zyskał powszechną miłość i uszanowanie.
Brat jego, co następuje, piastował rozmaite urzędy ziemi naszej, nakoniec został Podkomorzym. Dobrem ożenieniem i uczciwym przemysłem do znacznej substancyi przyszedł, a na dziękczynienie Panu Bogu, kościoł we wsi swojej zmurował, szpital fundował i hojnie nadał. Miał we zwyczaju dziesiąty grosz na chwałę Bożą odkładać, i ta kassa była mu źródłem do zapomagania wielu ubogich różnego stanu. Znaleziono w papierach po jego śmierci, iż podupadłych gospodarzów trzydziestu dwóch swoim kosztem dźwignął, dwadzieścia ośm panienek wyposażył, więcej jak stu ubogiej szlachcie na szkoły łożył.
Ojciec mój, który rzęd kończy, oddany z młodu do dworu hetmana Chomcntowskiego, jezdził z nim do Stambułu, był na kommissyi Kurlandzkiej. Zmierziwszy sobie potem dworszczyznę na wsi osiadł. Umarł w dobrej starości, szacowany i kochany od wszystkich.
Dóm jego stał zawsze otworem, a ludzkość jego Pan Bóg błogosławił : córki za życia wyposażył, mnie zaś jedynemu synowi swemu majętność bez najmniejszego długu zostawił. W tej ja dotąd z łaski Bożej żyję, a kontent z mojej mierności, niczego nie pragnę, nad przyjaźń poczciwych ludzi.
V. Weszliśmy do Biblioteki; pokazał Pan Podstoli manuskrypta pradziada, dziada i ojca swego, a było ich bardzo wiele. Tam nie tylko ich szczególne sprawy, ale wszystkie publiczne okoliczności tak dokładnie zapisane były, iż z takowych materyałów możnaby było wielkie mieć wsparcie do pisania historyi krajowej. Znalazłem oprócz tego wiele xiąg, w które wkładali oryginalne listy od znacznych w ojczyznie osób, do nich pisane w okolicznościach ważniejszych; że zaś i responsa swoje przy nich kładli, łatwo stąd każdego sposób myślenia poznać było można.
Ta czujność ojców naszych, rzekł Pan Podstoli, oznacza umysł prawdziwie obywatelski, który w potomność się zacieka, i nietylko potocznemi kraju zatrudnia się okolicznościami, ale i o przyszłość troskliwy jest. Gdzie obywatele nadal nie myślą, tam państwa upadek blizki : jestto jedna z maxym mojego dziada, którą WMPan zapisaną w jego manuskrypcie znajdziesz; sprawdziła się poniekąd smutnem naszem doświadczeniem.
Państwo Rzymskie jeszcze się w szczupłych włoskiego kraju mieściło granicach, jeszcze i tychże Włoch niektóre tylko cząstki posiadało; widzimy przecie, iż ich wszystkie działania stosowały się do tej wielkości, której zczasem dostąpili. Zdawali się oni wieszczym duchem przewidzieć, jakie będą skutki ich ustawicznej troskliwości. Raz więc ułożywszy plantę, nie zatrwożyli się jej niezmiernością, i choć pewni, że nawet prawnuki skutku tych prac nie obaczą, kładli przecież fundament
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/321
Ta strona została przepisana.