gmachu, który wiekami się wznosząc, zjścił nakoniec wspaniałe ich nadzieje.
Ojcowie nasi trzymali się tego trybu i sposobu myślenia dawnych Rzymian, których zdaje się, iż osobliwszym sposobem starali się naśladować. W najmniejszych ich działaniach upatrujemy zawsze jakowąś gruntowność, której dojść teraz nie możemy. Jeżeli czasem godzi się małemi przykłady rzecz wielką probować, lamus ten murowany, który obok dworu mojego stoi, według dawnej tradycyi od kilku wieków trwa, przecież dotąd reparacyi nie potrzebuje, w murach jego najmniejszej skazy nie znać. Chęć ojców naszych opatrywania rzeczy nadal, kierowała wszystkiemi ich krokami. Ta nam zostawiła słodkie pamiątki przodków w budowlach gruntownych, w portretach pradziadów, w manuskryptach, nagrobkach. Nie próżna chwała była im pobudką do tego co działali, chcieli wrażać w potomki swoje chwalebnemi przykłady miłość cnoty i dobra publicznego.
Trafiło mi się niedawno być w gościnie u syna przeszłego naszego Pana Wojewody. Ten świeżo powróciwszy z cudzych krajów, ze staroświeckiego pradziadów zamku zrobił modny pałac. Piękniejszy był prawda po reformie, ale co zyskał na ozdobie, stracił na wspaniałości. Można było połączyć poważną staroświeczyznę z teraźniejszą wytwornością. Jeszcze były niektóre appartamenta nie ze wszystkiem dokończone, zaprowadził nas tam ów panicz po obiedzie. Aż mi łzy stanęły w oczach, gdym postrzegł z sali wyrzucone portrety owych zawołanych w ojczyznie mężów przodków jego. Pytałem się więc troskliwie, gdzie ich myślał pomieścić? Odpowiedział, iż te obrazy bardzo były już stare, zakopciałe, brudne, stroje dziwackie z brodami, wąsami, czuprynami, w ferezyach, jak stangreci : kazał więc ich wyrzucić. Tknięty do żywego tylem wymógł, iż rozkazał ich szukać : znaleziono je pod strychem. Ja bojąc się, żeby ich nareszcie nie spalił, prosiłem o nie; dał mi je z ochotą śmiejąc się z mojej prostoty. Ubogacony tak szacownym skarbem, starałem się tam go złożyć, skądby ich znowu jaka modna fantazya nie wyrzuciła. Są teraz w klasztorze fundacyi tego przezacnego domu, i trwać może będą dotąd, póki dla zaszczytu narodu na miedzi wyryte nie będą.
JNie tak się obchodzili z pamiątkami przodków Rzymianie. Największym u nich domów szlachetnych zaszczytem były stare ojców obrazy famosae imagines : wystawiali umyślnie dla tego wspaniałe przysionki, żeby zaszczyty domu przychodniom były przyczyną podziwienia, mieszkańcom pobudką do cnoty.
Mój domek w mierności swojej nie miał sposobu zdobywać się na czyny okazałe, każdy przecież z przodków w szczupłym obrębie sytuacyi swojej na to się zdobywał, aby dobrą pamięć zostawił po sobie, a wieść nie poślakowanej ich cnoty bardziej mnie teraz cieszy, niż gdybym największe po nich włości posiadał.
VI. Od dni kilku dóm Pana Podstolego obfity był w gości, dzisiejszy wyznaczony na kompromis, wielu bardzo sprowadził, a najciekawszą dla mnie Panią Podczaszynę z godnym jej adwersarzem Panem Podwojewodzym.
Nie chcąc być przeszkodą interesom tak wielkiej wagi, cały poranek strawiłem w bibliotece Pana Podstolego.
Po obiedzie poszedłem do X Plebana. Dóm jego był uczciwy, ochędóztwo wytworne zastępowało miejsce wspaniałych zbytków. Bibliotekę miał nie zbyt liczną, ale napełnioną wyborem xiąg stosujących się do jego stanu. Przebiegałem niektóre, a każdej tak dokładną umiał dać definicyą, iż znać było, że nie dla kształtu tam były osadzone. Zdobiła w tym zacnym mężu naukę rzadka mądrym modestya.
Nie mogła się utaić w zakątach szczupłej parafji tak wielka cnota : z powieści Pana Podstolego wiedziałem, iż ofiarowanych sobie wielokrotnie wyższych kościelnych dostojeństw przyjąć nie chciał.
Gdym go pytał, czyli był kontent ze swojej sytuacyi? odpowiedział, iż z łaski Bożej miał wszystko nad potrzebę, więcej przeto niż insi, którzyby może tego lepiej użyć mogli. Dwadzieścia i dwa lat jestem Plebanem tutejszej parafji, rzekł dalej, zastałem ją niedość w dobrym stanie, mój albowiem predecesor, prałat, rozmaitemi tak duchownemi, jako i publicznemi zatrudniony interesami, a dotego dla utrzymania potrzebnej stanowi swemu reprezentaeyi, przymuszony będąc do trzymania dwóch jeszcze innych oprócz tej, Plebanij; nie mógł tak, jak może pragnął, dogodzić szczególnym obowiązkom swoim : stąd poszło, że i kościoł i budynki i folwarczek podpadały ruinie. Nastałem ja po nim, i szczęściem rządkiem natrafiłem na dobrego kolatora. Cokolwiek WMPan okazałości w kościele, porządku w domu widzisz, wszystko jest jego dziełem. Ja z jego łaski i opatrzenia wolny od sprawowania gospodarstwa, cały czas poświęciłem obowiązkom moim plebańskim. Na dobrą rolą padło ziarno słowa Bożego : przykład państwa więcej sprawił, niż moje zabiegi. Teraz staram się najbardziej o to, żeby młodzież wdrażać w ślady starszych. Nie jest praca ciężka pasterzowi, kiedy na dobrą trzodkę trafi, a choćby, i krnąbrne owieczki były, czyniącemu, co kto może, Pan Bóg pomocy swojej nie odmawia.
Pytałem się go zatem, wiele ma wsi do swojej parafji? jest ich sześć, oprócz tej, odpowiedział; każda do inszego pana należy. Pytałem dalej, czy wszystkie dziesięcinę płacą? i czy na wzór innych plebanów nie miał jakich o nie kontrowersyj? Ze wszystkich, rzekł, idzie dziesięcina, kłótnie zastałem, uspokoiły się już dawno.
Często, rzekł dalej, takowym kłótniom dziedzice, często też i plebani winni. Są takowi kolatorowie albo parafianie, którzy mniemany jakowyś punkt honoru na tem zasadzają, aby pasterzom swoim dokuczać. Nieprzyjaciele duchowieństwa wojują z niem wstępnym bojem. Niektórzy uwiedzeni naganną chciwością, żałują na dziesięcinę udzielić cząstki zboża swego, albo jeżeli dają, wybierają najgorsze; do reparacyi kościoła i budynków plebańskich poczuwać się nie chcą. Sposób łagodny dopominania się własności swojej, zatargom takowym po większej części zabieżeć może. Mamy z łaski Bożej dobrego Biskupa; ten umiał sobie dobrać podobnego officyała. Ujęli oni przeciwne duchowieństw u świeckich umysły, wyperswadowali nam duchownym, iż cierpliwość, łagodność, uleganie, dobry przykład stanowi naszemu przystoi; iż surowość niewczesna rozjątrza, nie leczy, iż czasem lepiej nieco ze swego ustąpić, niż więcej pożądać, niżeli należy. I tak, czego przedtem processa, klątwy, nie wymogły, teraz dobre zachowanie, modestya, cierpliwość tego wszystkiego dokazała. Nie oddzielajmy kościoła od ojczyzny, obywatelstwa od duchowności, słowa są naszego Biskupa; a tak staniemy się szacownymi w oczach świeckich, przy-
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/322
Ta strona została przepisana.