Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/323

Ta strona została przepisana.

wileje nasze ocaleją, a cząstka dobrego mienia, która nas żywi, nie będzie nam zazdroszczona od tych, którzy nas kochać będą.
VII, Przyszliśmy na wieczerzą do dworu z Xiędzem Plebanem, i zastaliśmy powszechną radość. Pan Podstoli trzymając w ręku kielich, skoro nas zdaleka postrzegł, zawołał : Vivat zgoda! Weszliśmy w kolej i dowiedzieliśmy się, iż usilne starania i perswazye naszego Superarbitra przemogły pieniactwo Pani Podczaszynej i upór Pana Podwojewodzego. Zgodziły się strony obiedwie na dekret; i ten już podpisany umorzył kilkunastoletnie kłótnie.
Lubo się już strony zupełnie były zgodziły, przecież znać było, tak po Pani Podczaszynej, jako i po Panu Podwojewodzym, iż nie bez żalu widzieli ujęty sobie sposób dalszego pieniactwa. Nie wiem, jaką więc plantę sobie ułożyła Pani Podczaszyna. Pan Podwojewodzy wzmógł się natychmiast milą perspektywą dalszej kłótni, ażeby zaś i nas domieścił tego ukontentowania, obróciwszy się do mnie, rzekł : Trzeba żebyś WPan wiedział Mościwy Panie : iż moja macocha była dziedziczką Mościwy Panie, jednej wsi na Ukrainie; a ojciec mój Mospanie, gdy ją brał, spłacił z tej wsi kredytorów, Mospanie, nieboszczyka jej męża. Cóż oni robią Mospanie? oto po śmierci nieboszczyka ojca czynią kondyktowym sposobem Mospanie, komplanacyąz nieboszczką macochą. Przyznaje ona im, Mospanie, te długi, które nieboszczyk ojciec spłacił, palą karty, tranzakeye eliminują z akt, tak dalece, że i śladu nie masz, żeby Mospanie, nieboszczyk ojciec te summy poznosił. Nie uważam ja na to Mospanie. Biegam, piszę, proszę, kwerenduje, kłaniam się, pozywam. Wypada dekret z ziemstwa : Judicium, etc., attentis partium controversiis incompetenter agere declarat. Ja do Trybunału : tam standum decreto Judicii Terrestris. Ja, de noviter repertis documentis. Szczęściem nadszedł kielich, i uwolnił mnie od reszty processu Pana Podwojewodzego.
Odjechali goście, zostawili obszerną materyą do rozmowy. Passya pieniactwa tym niebezpieczniejsza, rzekł Pan Podstoli, iż coraz się bardziej wkorzenia. Pijaństwo i inne zbytki kończyć się zwykły niesposobnością dogodzenia tym żądzom : ta żądza miary i pohamowania nie zna.
Starali się zabieżeć takowym zdrożnościom prawodawcy, rzadko ich zabiegi były skuteczne. Winno czasem pieniactwu prawo, częściej pieniacze. Póki będzie świat światem, będzie się ten gad płodził, jeżeli go znieść nie można, hamować przynajmniej wszelkiemi sposoby potrzeba.
VIII. Dyskurs wczorajszy dał mi pochop do zastanowienia się nad jedną, a powszechną prawie zdrożnością ludzi wielkim passyom podległych. Rozumiejąc oni iż to czem są zaprzątnieni, równie i drugich obchodzić powinno, nudzą cierpliwych słuchaczów, i byle tylko w posiedzenie weszli, bez względu na okoliczności czasu, miejsca i osób, zwierzają się wszystkiego tego, co ich cieszy, albo dolega.
Wielorakie są reguły posiedzenia, najpierwsza : nie być mu przykrym. Ludzie uczciwi dla tego się pospolicie wespół zgromadzają, żeby wzajemną rozmową mogli z zabawą naukę połączyć. Kto więc do ich towarzystwa przychodzi, starać się o to powinien, żeby przyłożył się z siebie, ile możności, do zamierzonego celu. Dajmy to, że ani zabawić, ani nauczyć nie zdoła, niechże milczy, a słucha : sposób zachowania się takowego nie i jest odrażający, oznacza albowiem powolność i chęć korzystania z cudzej rozmowy. Mówić o sobie wtenczas się tylko godzi, gdy takowe mówienie słuchającym może być użyteczne, a zbytnie miłości własnej nie pochlebia. Ta ostatnia kondycya bardzo ostrożnymi nas czynić powinna.
Ten, kto często o sobie gada, częściej jeszcze o sobie myśli. Zapatrywanie się ustawiczne na siebie, chwalebne jest natenczas, gdy tak się widzimy, jak jesteśmy w istocie. Znając się dobrze, mówić o sobie rzetelnie, to materya do upokorzenia. Ale i w tem trzeba zachować miarę, żeby zbyt częste powtarzanie nie dało okazyi innym do sądzenia, iż dla tego się ganimy, żeby nas chwalono.
W tych właśnie uwagach zszedł mnie Pan Podstoli : opowiedziałem je tak, jak mi się w myśli snuły, przydał swoje niektóre, a gdyśmy się coraz bardziej zaciekli, rzekł : najlepsza obyczajności xięga, pilne a rozsądne zapatrywanie się na ludzi. Pan Podwojewodzy, jak widzę, od dnia wczorajszego jest naszą xięgą, jużeśmy z niej kilka rozdziałów roztrząsnęli, jeszcze ja jeden wezmę z jego przysłowia: « Mospanie. » Oznaczyłeś WPan pierwszą posiedzenia regułę, nie być mu przykrym. Ja stąd biorę asumpt przeciw przysłowiom. « Ale, ale. jak się zowie, tandem tedy, Mospanie, Mościwy Panie i t. d., » są to słowa czcze, obrażają uszy słuchających brzmieniem niepotrzebnem, rozmowę czynią przewlekłą, a częstokroć niezrozumiałą.
Nie można, prawda, nałogu przysłowia, kłaść w liczbę przywar istotnych, dla tej jednak przyczyny usprawiedliwiać ich nie należy. Jako więc brodawki, lubo zdrowiu ciała nie szkodzą, szpecą jednak twarz; podobnym sposobem przysłowia nadają mowie każdej odrazę, i chociaż jej nie czynią złą, jednak przykrą i niemiłą ku słuchaniu.
IX. Długośmy dnia wczorajszego siedzieli w noc, dzień też był słotny, zażyłem więc wczasu, i jeszcze mnie leżącego w łóżku Pan Podstoli zastał. Żartował z mojej ospałości, jam się bronił, jak mógł : rzekł potem, iż przyszedł po to, aby mi oznajmił, iż odebrał list od sąsiada, który imieniem syna oświadczał się z konkurencyą do córki starszej. Odpisaliśmy, mówił dalej Pan Podstoli, iż oświadczenie przyjmujemy, i będziemy w domu radzi.
Lubo kawalera z widzenia tylko żona moja i córka znają, jam go często widział na zjazdach naszych. Jestto młodzieniec przystojny, aplicacyi pięknej, modestyi szacownej, ojciec jego mój dawny przyjaciel i jeszcze w szkołach kondyscypuł. Substancyą mają znaczną, a wszystka na niego po ojcu spadnie : co jednak u mnie najszacowniejsza, są to ludzie, jak mówią, dobrego gniazda. Wybacz WPan niemodnej może expressyi, ale właściwej. Jakem dawniej powiedział, są familie uprzywilejowane do cnoty. Mają czasem odrodków, częściej się jednak nadarzy, że podobni są cnotą rodzicom. Nasz kawaler istny portret poczciwego swojego ojca, dowodem jest tego, co mówię.
Już się była po domu wieść rozniosła przyjazdu gości. Gdyśmy mieli do stołu siadać, postrzegł Pan Podstoli nad zwyczaj przybraną córkę starszą; prześladował ją więc żartobliwie. Nie chcąc jednak przykrości czynić, dodał, jako chęć przypodobania się jest