własnym pożytkom sprzyjający, poznali, iż w odmianie gorzej się im dziać będzie, gdy się umknie sposobność do kradzieży, a przeto pozornemi racyami, i okazaniem żarliwości ku dobru pańskiemu, chcieli mnie odwieść od tego, com był przedsięwziął.
Uzbroiłem się na to wszystko nieprzełamanym statkiem. Krnąbrną czeladź odprawiłem, oświeceni dali się przeprzeć, a starzy umilkli; i tak zaczął się na wzór Pana Podstolego nowy u mnie tryb i rządu, i gospodarstwa. Przyznać się muszę, iż i mnie samemu z początku bywało przykro, właśnie jak odradzać się na nowo ale widok przyszłego pożytku wzmógł mnie, i teraz dopiero czuje korzyść statecznego przetrwania w wykonaniu tego, com był przedsięwziął.
VII. Przyszedł czas wyjazdu mojego. Obwieścił mnie listem Pan Podstoli o weselu córki; uczyniwszy zatem rozrządzenie w domu, puściłem się w drogę. Przejeżdżając przez owę wieś, gdziem był na imieninach W Jmci Pana Cześnika Wendeńskiogo, postanowiłem nocować u Pana Ekonoma, ile że mnie był o to prosił.
Wysiadłszy z powozu, gdym wszedł w sień, wyszedł naprzeciw mnie człowiek nieznajomy, i jak mi się zdało, z przytomności mojej nie kontent. Jeżeli WM Pan przyjeżdżasz na tradycyą, rzekł, masz WM Pan o tem wiedzieć, iż ja tu od dwóch niedziel possessyą wysiaduję, i zawczasu się oświadczam, iż nikogo więcej nie dopuszczę. Równie zadziwiony odpowiedziałem, iż ani do dóbr, ani do dziedzica pretensyi żadnej nie mam; ale zabrawszy znajomość z Ekonomem tutejszym, ponieważ obiecałem mu, iż za powrotem u niego nocować będę, chcąc się w słowie uiścić, zajechałem prosto do jego mieszkania.
Ułagodził się słuchający, i do izby zaprosił, a gdyśmy weszli, tak do mnie mówił: Masz WP o tem wiedzieć, że już tu dawnego Ekonoma nie masz, a nawet i pana w tych dobrach. Panicz młody objąwszy znaczną majętność po rodzicach, rozumiał, iż nieprzebrane bogactwa posiadał : poznaje teraz własnem doświadczeniem, iż nie masz takich dostatków, któreby się przebrać nie mogły. Ustawiczne do cudzych krajów podróże, zbytek za powrotem, ekwipażów wspaniałość, meblów wybór, dobrane klejnotów garnitury, w lat kilka potrafiły rozproszyć to, co wiekami skrzętność przodków zgromadzała.
Zle się gospodarowało, intraty się zmniejszały, długi rosły : przyszło nakoniec do tego, iż nie mogąc się ani prowizyj, ani kapitałów doczekać dłużnicy, proces przewiedli : pokazały się ciężary przewyższające prawie wartość substancyi. Jam w mojej summie tę majętność objął, reszta kredytorów, jak można, mieści się po innych dobrach : oczekujemy wszyscy, gdzie kto z nas urzędownie lokowanym, według znaczności kapitałów i pierwszeństwa czasu, zostanie.
Że hazard, wielce dla mnie miły, zdarzył mi WPana gościem, proszę mi pozwolić, abym miejsce gospodarza zastąpił. Zbraniałem się z początku, gdym jednak widział przynaglającą mnie uprzejmie ludzkość, przestałem na jego woli.
Człowiek to był średniego wieku, urzędnik tutejszej ziemi, a jakem się potem dowiedział, gospodarz zawołany. Mając blizkie dobra tej majętności, czuwał na nią przy dobrej porze : wiedząc zatem, na co się marnotrawcy zanosiło, nieznacznie coraz poddawał sumki Panu Kommissarzowi, mającemu specyalną plenipotencją do zaciągania długów. Te sumki złączone razem, a porachowane z niewypłaconym od lat kilku procentem uczyniły kapitał kilkakroć się tysięcy złotych wynoszący. Ponabywał do tego cessyj od pierwszych dłużników, i w pewnej zostawał nadziei, iż przez dekret potioritatis, przy dziedzictwie się całej majętności utrzyma.
Nim zastawiono wieczerzę, zabawialiśmy się dyskursami, a pierwszy ich cel był dziedzic niegdyś tutejszej majętności. Ojciec jego, rzekł gospodarz, był człowiek starowny i majętny, o czem, jak rozumiem, dawniejszy Ekonom musiał WPana uwiadomić. Nie wiem, czy wzmiankę uczynił o matce? gdym powiedział, iż nie, przyszło nam o tem mówić, tak dalej rzecz prowadził : Matka tutejszego dziedzica wychowana była w mieście stołecznem, i ile możności po zamęściu uczęszczała do niego; nakoniec pod pretextem edukacyi jedynaka, ciągłą tam założyła rezydencyą, i statecznie w niej przetrwała do śmierci. Jaka to była edukacya, po skutkach WPan miarkować możesz ja, ile i tu blizki sąsiad, i w Warszawie niekiedy bywający, okoliczności jej i stopnie WPanu przełożę.
Jejmość, nie wiem dla jakiej przyczyny, wielką miała odrazę od narodu polskiego, i jakby się urodziła za granicą, w każdej okoliczności czyniła porównanie narodu polskiego z cudzoziemskiemi, a w tem porównaniu zawsze lepiej było u obcych, niż u nas. Bronił niekiedy mąż Polskę, ale Jejmość, jak zazwyczaj, była wymowniejsza, i na tem się dysputy kończyły, iż Jegomość ramionami wzruszywszy, lub głową kiwnąwszy odszedł, boby był małżonki nie przeparł.
Skoro panicz z rąk mamek i piastunek wyszedł, nadano mu kamerdynera Francuza, i lokaja Niemca, nie umiejących i słowa po polsku; jakoż w lat trzy już niezle po niemiecku i francuzku mówił, ale własnego języka nie umiał. Śmieszny był widok dziecko cudzoziemkie w kraju swoim; a gdy się takowemu dziwotworowi sąsiedzi z zadumieniem przypatrywali. Jejmość mówiła, iż ojczysty język sam zczasem przyjdzie : i przyszedł, ale tak, iż mówi po polsku, jak gdyby nie był Polakiem, gdy zaś pisze, co mu się rzadko trafia, ledwo go zrozumieć można. Z ustawicznego, które słyszał, chwalenia cudzych, a nagany własnego narodu, wkorzeniła się w umysł młody wzgarda kraju takowa, iż kiedy chciał kogo obelżywie traktować, nazywał Polakiem, co Jejmość wielce bawiło.
Przyszedł czas nauk, sprowadzono guwernera Francuza, preceptora Szwajcara, i dwóch metrów, Matematyki i tańca. Zaczął stąd, gdzie przedtem kończono; wszystko pojął w półtrzecia roku, a tak dobrze decydował, iż nie można się było odezwać komu przed nim ze zdaniem swojem, co wielce cieszyło metrów. Ojciec nie nazbyt uczony, chwalił to, czego nie rozumiał, matka rozpływała się w pociesze, roztropni zaś ludzie żałowali talentu zle użytego. Wyprawiono go do cudzych krajów gdy miał lat szesnaście. Najpierwsze zalecenie od matki miał guwerner, ażeby się woli ucznia nie sprzeciwiał w niczem, i sprawiedliwą tego rozkazu kładła przyczynę, a ta była, iż uczeń więcej miał rozumu, niż nauczyciel.
Nie w smak szły Jegomości częste wexle, i nieraz z westchnieniem serdecznem powiadał, iż rozum za granicą bardzo drogi. Nie wiem, czyli stąd pochodząca zgryzota życia mu nie skróciła; przed powrotem albowiem syna, życia dokonał.
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/331
Ta strona została przepisana.