Po czworoletniej peregrynacyi powrócił do ojczyzny panicz, a na przyjęcie jego umyślnie do tej majętności zjechała matka. Byliśmy wszyscy sąsiedzi świadkami przyjęcia, a potem tego, co wkrótce nastąpiło. Drugiego dnia zaraz barszcz z rosołem ze stołu zeszły, kucharzy sarmackich wypędzono, pan marszałek z koniuszym, że się przebrać po francuzku nie chcieli, stracili miejsce : zgoła tak dalece dóm cały zcudzoziemczał, iż nakoniec słowa polskiego nie było w nim słychać; my też widząc, iż cała konwersacya z guwernerem, i Monsiu l’Abbé, który z Paryża przyjechał, wyjechaliśmy, zimniej jeszcze pożegnani, niż przyjęci.
Wkrótce też Jejmość z synem, guwernerem, i Monsiu l’Abbé wyjechała do Warszawy, a niezabawem doszła nas wieść o jej śmierci, i powtórnym wyjezdzie syna do cudzych krajów. We trzy lata powrócił, a bawiąc w Polszcze, od lat kilku w dobrach nie postał, tylko Pan Cześnik kommissarz biegły w planty ogrodowe, i ułożenie apartamentów. Co teraz czyni ów panicz, i gdzie się znajduje, nie wiem; żal mi jednak tak zacnego domu dostatków, które teraz przez tego marnotrawcę na łup pójdą.
VIII. Skorom zdaleka postrzegł wieś i dóm Pana Podstolego, uczułem nadzwyczajną radość. Czekał mnie na ganku z żoną i dziećmi, przyszły zięć był także z niemi. Wprowdzony do izby stołowej, nie postrzegłem w niej żadnej odmiany, lubom mniemał, iż z przyczyny następującego wesela przyozdobioną bardziej, niż przedtem zastanę.
Akt weselny przypadał pojutrze, przecież gdy ani ludzi skrzętnie biegających, ani gospodarza szepczącego nie widziałem, wniosłem sobie stąd, iż się wesele prywatnie odprawi, i nikogo z gości, oprócz mnie i familji Państwa młodych, nie będzie. Po wieczerzy, nie chcąc zabierać czasu gospodarstwu, a ile też nieco z drogi utrudzony i zmordowany, wcześnie udałem się do stancyi na spoczynek.
Jużem miał nazajutrz wychodzić, gdym wchodzącego do siebie Pan Podstolego obaczył. Różne były między nami rozmowy, a gdym namienił, iż, jako uważałem, akt przyszły miał się prywatnie odprawić; i owszem, rzekł Pan Podstoli, będziem mieli u siebie prawie całą okolicę. Dziwisz mnie WPan rzekłem; a ja się domyślam przyczyny zadziwienia, odpowiedział Pan Podstoli. Nie postrzegłeś WPan nic nadzwyczajnego w domu moim, nie widziałeś krzątającej się czeladzi, a stąd wniosłeś sobie, iż się ten akt bez uroczystości okazałej zakończy. Na jaką zdobyć się może dóm bez zbytków, takową myślimy uczynić : ale że to myślenie wcześnie się zaczęło, była sposobność do przygotowania wszystkiego, a gdy jest wszystko na pogotowiu, bez krzątania się naówczas, i nagłych zabiegów obejść się można.
Śpieszność, mówił dalej, rzadko kiedy na dobre wychodzi, a choć się zdaje przeciwność w sobie zawierać owa maxyma : « Spiesz się powoli; » dobrze jednak uważana, prawdziwą jest, i wielce zdatną. Śpieszyć się trzeba do tego, co czynić przynależy, ale czynienie powinno być z uwagą, a przeto bez porywczej nagłości.
Człowiek zbytecznie zaprzątniony tem, co ma działać, chwyta się wielu sposobów, wszystkiemi razem chce dojść do zamierzonego celu, a przeto nie dawszy sobie dość czasu do wybrania drogi najprzyzwoitszej, im usilniej dojść pragnie, tym bardziej błądzi, i od zamierzonego celu oddala się. Wnijdźmy w szczególne takowego działania okoliczności : rzadki się takowy podobno znajdzie, któryby albo własnem doświadczeniem, albo patrząc na drugich tej prawdy nie doznał.
Trafiło mi się być na pewnej uczcie, gospodarz był majętny, czeladź miał liczną i dość dobrą, wszystkiego dostatkiem; jednak przez cały czas bawienia się naszego w jego domu, zawsze czegoś niedostawało. Dziwiło mnie to z początku, gdym zaś ciekawie w sposób postępowania gospodarza wejrzał, poznałem, iż sam był wszystkiego złego przyczyną, zbytnią skrzętnością swoją. Nie dał sobie czasu przed przyjazdem naszym ułożyć, jak nas przyjmować, ludzi nie obwieścił, co czynić mieli; czynili zatem na domysł, a pan nowe coraz, a od nich nieprzewidziane dając rozkazy, psuł to, co oni rozpoczęli; oni zaś chcąc wykonywać zalecenia pańskie, nie mieli ani czasu, ani sposobności, żeby tak czynić, jak on chciał. Był zatem dóm cały w zamięszaniu. Pan się gniewał, iż rzeczy zle idą, słudzy się trwożyli, iż się pan gniewał. Chcąc więc czynić jak najlepiej, czynili wszystko opacznie, a my goście zamiast zabawy i uciechy, czuliśmy przykrość z umartwienia i gospodarza i domowników.
Z tego, który przytoczyłem, i innych przykładów, nauczyłem się, iż gospodarz naprzód tak dóm we wszystko opatrzyć powinien, iżby okoliczność nie mogła mu się przytrafić takowa, któraby mu czynić mogła z okazanego niedostatku umartwienie. Gdyby jednak i brakło czego ku przyjęciu gościa, naówczas trwożyć się tem nie ma, ale albo niedostatek otwarcie wyznać, albo starać się go zakryć inną miłą przybyłemu okolicznością.
Gdy zdrożność w usłudze gospodarz postrzeże, nie powinien czeladź w obecności gościa znieważać, jestto albowiem dzikie grubiaństwo; ale albo nieznacznem skinieniem dać uczuć zdrożność usługującemu, albo go na ustroniu strofować, albo też tak czynić, jakby tego nie postrzegł. Naówczas i gościom przykrości nie uczyni, i służącemu przestrachem zdolności do usług nie odbierze.
Ujmie sobie tych przykrości, gdy każdego z czeladzi swojej o jego, i powszechnych i szczególnych obowiązkach w czasie przestrzeże; a zaś przed każdą nadzwyczajną w domu okolicznością, jakie są uczty weselne, lub inne sąsiedztwa zjazdy, wszystkich pierwej zwoła, i każdemu co ma czynić opowie; gdy się zaś dobrze sprawią, po zakończonej usłudze pochwali, lub nagrodzi.
IX. Żebym tym lepszą wiadomość powziąć mógł o przygotowaniach Pana Podstolego na przyjęcie gości, prosiłem go, aby mnie po domu swoim oprowadził. Uczynię to, czego WPan żądasz, rzekł, ale zawczasu ostrzegam, że nic wykwintnego nie znajdziesz. Przygotowania są takowe, na jakie się mój stan ziemiański zdobyć może : inaczej, chcąc panów naśladować, zbytnią wspaniałością, i sambym sobie szkodę uczynił, i innym był sprawiedliwą przyczyną do śmiechu, albo politowania.
Zaczęliśmy więc obchodzić dóm. Dwie izby poboczne dla państwa młodych przygotowano. W pierwszej były krzesła, stoliki i szafa w której łóżko i pościel była dla służącego. W drugiej małżeńskie łóżko postawione zastałem dość ozdobne, gotowalnia stała srebrna dla Panny młodej, zgoła wszystkie narzędzia i do ochędóztwa, i do potrzeby. W garderobie były szafy, w nich porządna zupełnie ułożona wyprawa, i łóżko dla służącej wygodne.
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/332
Ta strona została przepisana.