się jednak wielu takowym scenom przypatrzył. Widok takowy lubo wznawia politowanie, zmniejsza go ta uwaga, iż w narodzie wolnym upadek możnych utwierdzeniem jest równości obywatelskiej : ta równość czcza natenczas i pozorna tylko jest, gdy zbyt dzielni i możni, niby współbracia, tytułem pobratymstwa omamiają i łudzą równych prawda stanem, ale podłych użyciem stanu sług i jurgieltników swoich.
XIII. Wpośród tych rozmów postrzegłem na boku opodal gmach okazały : gdym pytał Pana Podstolego, kto w nim mieszkał, odpowiedział, iż to był dóm znacznego pana, ale gospodarz czuje i nad miarę, iż jest dostatnim, i wspaniale mieszka.
Jakież, pytałem się, znaki i dowody tej czułości? Oto, rzekł, iż nadto wielkiego uczczenia od innych wyciąga, a rozumiejąc, iż podług intraty uwielbienie iść powinno, na tyle się stopni od uboższych wywyższa, wiele razy ich w intracie przechodzi. Gdyby tym sposobem postępować sobie każdemu należało, trzebaby się dziesięć tysięcznej intraty szlachcicowi, dziesięć lub dwadzieścia razy odkłonić, panu stu albo dwuchkroć stu tysiącznemu. Niech się, jeżeli chcą, kłaniają drudzy, ja tego na sobie przewieść nie mogę, żebym czcił dary fortuny. W ręku prawych szacowne są, bo udział ich należyty, ale w dzierżeniu występnych jadowitą trucizną.
Minąłem ten dóm, i mijam go zawsze, ponieważ w nim duma przebywa, równość szlachecka miejsca tam niema, a jakoweś przywoźne maxymy nie zgadzają się ze wspaniałym sposobem myślenia wolnego narodu obywatela. Pan ten wielki, gustowny, wspaniale mieskający, sposobem przyjęcia w dóm dumnym i odrażającym, wszystkie sąsiedztwo od siebie odstręczył; sam więc musi używać wspaniałości swojej, póki go jaki Margrabia z Paryża, albo Baron z Niemiec nie odwiedzi.
Niegdyś, mówił dalej Pan Podstoli, znaczniejsi obywatele w ojczyźnie naszej, wywyższeni nad innych tak, jak w wolnym narodzie wywyższonym się być godzi, tojest, zasłużonemi destojeństwy, i dobrem mieniem, trzymali dwory licznością okazałe. Nie dla tego to oni czynili, iżby przeto dumie własnej dogodzić chcieli, ale żeby i wewnętrznem domów utrzymywaniem, czynili ojczyznie przysługę. Brali więc do boku swojego młodzież szlachecką : ta nie szła na jurgielt i podłe usługi, ale się udawała na ćwiczenie w doskonałości i dobrych obyczajach. Garnęła się przystojna i zacna młodzież do starszych dla tego, aby zblizka przypatrywała się ich cnotom, z przykładów korzystała, a przysłuchiwając się rozmowom uczonym, poważnym, nabierała zawczasu ducha do usługi krajowej i spraw publicznych. Jak więc dawni owi Grekowie sławni mądrością i dziełmi, mieli w dozorze młodzież, którą wiedli ku dobremu; jak w Rzymie owe Scypiony, Emiliusze, sposobili wychodzących na świat obywalelów do usług Rzplitej; tak u nas domy pańskie szkołami były obyczajności i miłości ojczyzny.
Z rozrzewnieniem nie raz mi czytać przyszło owę xięgę Dworzanina Polskiego napisaną przez Górnickiego. Na pierwszym wstępie jest w niej opisanie dworu Samuela Maciejowskiego, Biskupa Krakowskiego, i kanclerza. Nie wstydzili się Wrapowscy, Przerębscy, Kostkowie mieścić się przy boku jego; ani się on wynosił z tak zacnej młodzieży : ale biorąc na siebie postać ojca, nauczyciela, na wzór czujnego ogrodnika pielęgnował te młode latorośle, z których w czasie obfite i bujne miały wzrastać owoce.
Lubo niegdyś dwory panów bywały okazałe i liczne; nie czytamy jednak, aniśmy zasłyszeli, aby przeto wpadli w marnotrawstwo. Teraz nie ma gdzie się udać szlachecka młodzież : obywatele możniejsi samotnie żyją, a ztemwszystkiem zbiory przodków idą w rozsypkę, w jurysdykcyach pełno dekretów potioritatis, zgoła rzadki dom w Polszcze, któryby się przy dawnym majątku utrzymał.
Skąd to pochodzi? Oto stąd, dawni umieli czynić różnicę między zbytkiem a zbytkiem. Był on niejakim sposobem, gdy liczne dwory trzymali, ale chociaż mieli więcej ludzi koło siebie, niżeli do usług potrzeba im było, wydatek nie przechodził intraty. Co więc mieli na mniej potrzebne dziwactwa koszt łożyć, woleli go obrócić na ćwiczenie młodzieży, zapomożenie uboższych, usługę publiczną. Zgraja, która je otaczała, oprócz wyżywienia które w naszym kraju lanie, nie potrzebowała, lub mało wyciągała innych wydatków.
Jeden teraźniejszy lokaj lub kamerdyner więcej kosztuje, niż przedtem dwóch dworzan albo pokojowych; a przecież uczciwiej i pożyteczniej było dać przytulenie krwi zacnej a podupadłej, niż napełniać dwór, jak teraz, motłochom dla pozornej okazałości. Garnęła się młódź szlachetna do dworów, nie dla jurgieltu, bo mały był, albo go i nie było, ale dla poloru, a w dalszym czasie dla promocyi i wsparcia. Nie nowinato była razem w senacie zasiadać promowowanemu z promowującym. Dawca dobrodziejstwa niepodnosił się w pychę : ten, który dobrodziejstwo uznał, nie wstydził się być wdzięcznym. Owszem te wzajemne szczęścia przemiany, kojarzyły uprzejmość obywatelską, i trafiało się nie raz, iż oddał stokrotnie następcom ten, który pierwiastki szczęścia z domu przodków ich powziął.
Miewali panowie w Polszcze swoich żołnierzy, i z pierwszego wejrzenia zdawało się to być nieprzyzwoitością. Nie przeczę ja temu, iż trzymać żołnierzy przywilej jedynie właściwy zwierzchności krajowej : iż nadworni żołnierze wycieńczali intraty obywatelów; iż okazałość takowa sprzeciwiała się równości, iż nakoniec powzięta stąd przemoc, czynić mogła obywatelów niebezpiecznych, spokojności wewnętrznej szkodliwych, uboższym ciężkich, równym przykrych. Ale też z drugiej strony raczmy wejrzeć, z jakiej się pobudki ta rzecz wszczęła, i jakie jej były skutki.
W pierwiastkach narodu naszego, pod dziedzicznymi królami sposób utrzymywania publicznego bezpieczeństwa, obrony od napaści sąsiedzkiej, ten był, iż na wsparcie publicznej rzeczy, za pierwszem zwierzchności obwieszczeniem, każdy obywatel sposobny do noszenia broni wychodził z domu, i ta czerń raczej, niżeli wojsko, szła bez żadnego porządku tam, gdzie ją przewodnictwo wyższe wiodło. Stąd pospolite ruszenia w dalszych czasiech, z niejakim lubo zawsze niedostarczającym porządkiem.
Nastąpiły zatem wojska regularne, zawsze trwałe, ustawami szczególnemi obostrzone, ćwiczone w kunszcie swoim pod czułemi wodzami, czylito ci dożywotni byli, lub docześni. Kraj nasz był obszerny, sąsiedzi byli mocni i niespokojni; trzeba więc było mieć ustawiczną czujności straż granic. Że zaś, ile w wolnym narodzie, podatki były lekkie, a na nowe z ciężkością obywatele przyzwalali, a gdy i zezwolili, nader opieszale ich wybieranie szło, a tymczasem potrzeba obrony nagliła; możniejsi obywatele nie tylko sami przez się, ale i z
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/347
Ta strona została przepisana.