przyczynom wzruszeń takowych zapobiegają, i kładą metę. Tych świętych przepisów chwycić się jak najusilniej potrzeba, nie z tą podłą myślą, abyśmy przeto zdrowie zachowali; ale cel wyższy uszczęśliwiając umysł, przyda w dodatek i czerstwość zdrowia. Spokojność więc wewnętrzna, która z dobrego sumienia pochodzi, ta żądz porywczość uśmierza, radość wznieca, wzruszenia tłumi, zgoła czyni człowieka szczęśliwym ze wszelkich miar. Mens sana in corpore sano, według dawnej powieści, to grunt człowieka; a o zdrowiu dobrze nasz Kochanowski powiedział :
Szlachetne zdrowie,
Nikt się nie dowie :
Jako smakujesz,
Aż się zepsujesz.
Tam człowiek prawie,
Widzi na jawie,
I sam to powie,
Że nic nad zdrowie
Ani lepszego,
Ani droższego.
Bo dobre mienie,
Perły, kamienie,
Także wiek młody,
I dar urody,
Miejsca wysokie,
Władze szerokie,
Dobre są, ale
Gdy zdrowie wcale :
Gdzie nie masz siły.
I świat nie miły.
Cały rodzaj ludzki pisze się w tej mierze z Kochanowskim: więc i ja, rzekł Pan Podstoli, tak kończę żądania moje, jak i on wiersz ten o zdrowiu :
Klejnocie drogi,
Mój dóm ubogi,
Oddany tobie,
Ulubuj sobie.
II. Ciągnąc dalej rozmowę, opowiedziałem Panu Podstolemu niektóre uszczerbki na zdrowiu, które mi częstokroć i przykrość, i bojaźń przynoszą. Rozśmiał się mówiąc : dziękuję wielce WPanu, iżeś mnie doktorstwem uczcił. Gdy pacyent defekta opowiada, lekarz powinien dać na to uczoną rezolucyą; na tę, iż się wedle reguł zdobyć nie mogę, powiem to, co wiem z uwagi i doświadczenia. Człowiek, codo powierzchowności zmyślnej, zwierze jest dość mdłe. Nie zapędzajmy się stąd w niewczesne narzekanie : tak się podobało Stwórcy, więc tak być należało, i tak nam najlepiej. Za niedołężnoscią sił naszych idą defekta, kalectwo, choroby, niektóre z przypadków, wiele z rodziców, najwięcej zaś z naszej przyczyny.
Uzbrajać się więc zawczasu trzeba, i zapomagać w cierpliwość : choćbyśmy albowiem najżywszą czerstwość mieli, starość jest chorobą, która nas strawi. Po tej przemowie na zagadnienie WPana tak odpowiadam : iż z opisu słabości jego wnoszę, żeś zdrów. Chciałem przerwać mowę, ale mnie prosił o cierpliwość, i tak dalej rzecz prowadził. Kiedy przyczyny chorób istotne, choroby z nich idące prawdziwe, ale nazwać chorobą nie można tego, co nam się tak zdaje, a w rzeczy nie jest. Chorować przez imaginacyą, nie jest. podział prostego gminu rodzaj ten dziwactwa uszlachcony jest pacyentami, albo rozumnymi, albo wysokiego stanu. Choć więc kogo hipokondrykiem nazwać przyjdzie, urażać się, o to nie powinien, bo jest w cechu dystyngwowanym.
Jakie są skutki tej choroby mniemanej, i jakie przyczyny, opowiem; zawczasu jednak ostrzegam, iż mówiąc o przyczynach w fizyczne nie wchodzę, ani mi w nie wchodzić należy. Nie mam wiadomości lekarskiego kunsztu, a choćbym i miał jakiekolwiek, nie sądzę je być tak gruntownemi, iżbym się na nich zasadzać miał.
Przyczyny więc hipokondryi moralne pochodzą z dwóch źródeł przeciwnych sobie, z ustawicznego próżnowania, lub z ustawicznej pracy. Do pierwszego rodzaju należą damy, lub zniewieściali mężczyzni. Stan próżnowania wprawia w nudności, z nudności w niedołężność, z tej w prawdziwą chorobę. Rozpieszczone zbytkami osoby czułość muszą mieć większą nad innych, a stąd co się drugiemu zdawać będzie fraszką, innym rzeczą trwożącą i straszną : mierna boleść ledwo trwałego człowieka obrazi, rozpieszczonemu nieznośna. Stąd wyrazy ich zawsze są z przysadą, tak dalece, iż gdyby im wierzyć można, wszystko, cokolwiek się im trafia, niewczesne i straszliwe. Stąd najmniejszych wzruszeń trwożliwe tłumaczenia, przywidzenia tego, czego nie masz, powiększenia tego, co jest : zgoła z fraszki rzecz okropna. Trwożliwość i pomieszanie, same przez się osłabić mogą; cóż dopiero, gdy jest nieco prawdziwego osłabienia? Przez zbyt rozżarzoną imaginacyą rzecz potoczna staje się nadzwyczajną, a powiększając mniemane niebezpieczeństwo, ku prawdziwemu nakoniec wiedzie.
Drugi rodzaj podległych hipokondryi, zbytecznie pracujący. Nie cito są, którzy ręczne roboty czynią, i owszem pospólstwo tej choroby nie zna ale tu prace brać trzeba z natężenia myśli zbytecznego, co się u ludzi uczonych, lub zbyt zatrudnionych interesami częstokroć trafia. Głową, jak mówi się pospolicie, pracują takowi, i wysilenia myśli przywodzą ich do tego stanu.
Jak więc w gnuśnych zbyteczna z jednej strony czułość, z drugiej nudność przyczyną choroby; tak w pracowitych aprehensya z przewidzenia złych skutków takąż samą chorobę sprawia. Pierwsi mało, albo nic nie myśląc, zbytecznie czują, drudzy nadto myśląc podpadają dziwactwu.
Przyzwyczajeni do roztrząsania głębokiego rzeczy, toż samo roztrząsanie gdy ku sobie obrócą, więcej widzą, niż jest w istocie: trwożliwość powiększa mniemane niebezpieczeństwo, a coraz się dalej zaciekając, odkrywa widoki fatalne i okropne. Być własnym lekarzem dobrze jest, ale to się tylko rozumieć ma o uważaniu tego, co nam szkodzi, aby się ustrzedz : ale chcieć się samemu leczyć, rzecz niebezpieczna zbyt trwożliwym. Według bowiem imaginacyi swojej rozżarzonej, mniemając rzecz większą, niżli jest, lekarstw właściwych temu mniemaniu zażywać będą, a zatem przesadzą miarę, i lekarstwo stanie się trucizną.
Rzadki jest takowy człowiek, któryby się co do zdrowia ściśle examinując, nie znalazł nakoniec, iż mu czegoś nie dostaje. Nie dzieje się to dla tego, iżby w rzeczy samej chorował, ale to jest dzieło imaginacyi żywej. Wystrzegać się więc trzeba zbytecznego w tej mierze nad sobą zastanowienia. Usilność myśli rozrywkami