Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/365

Ta strona została przepisana.

chować należy t każda rzecz przesadzona traci swój zaszczyt.
Nie dałbym się użyć miłej dla mnie WPana chęci, gdybym był przeświadczony, iż to tylko grzeczności dzieło. Czyni ona, albo raczej zdaje się czynić, czego wewnątrz nie pragnie, i naówczas bardziej jej dogadza odmowa, niż uskutecznienie. U nas na wsi, rzekł dalej, jeszcze się potrochu utrzymuje dawna uprzejmość. Kto pragnął, prosił; kto nie chciał, albo wręcz powiedział, albo tak zamilkł, iż można się było domyślić, iż proszonym być nie chce.
Po obiedzie, ile że czas był dżdżysty, nie mogąc użyć przechadzki, a chcąc rozerwać gościa, pytałem go, czyby nie chciał się zabawić oglądaniem kopersztychów, których miałem zbiór dość znaczny. Bardzo jestem wdzięczen, rzekł Pan Podstoli, iż mi je WPan pozwalasz oglądać. Jakoż gdy je przyniesiono, widziałem, iż go ich widok wielce bawił.
Zastanowił się nad każdym; najbardziej jednak, jakem uważał, zatrzymywały go wyobrażenia zacnych mężów, albo gdy dzieło jakie sławne widzieć mu przyszło. Cały prawie czas poobiedni na tem strawił, i nieprędzej odszedł, aż wszystkie, które tylko były, oglądał.
Gdyśmy się wrócili z biblioteki, przecierając oczy rzekł : widok miły bawiąc, czas kradnie. Poszliśmy zaraz po obiedzie, a wracamy zmrokiem : moja więc rzecz przeprosić gospodarza, jeżeli mnie zbyt długo może, z naprzykrzeniem jego, ciekawość uwiodła. Ale wybaczyć WPan raczysz, przyzwyczajony do takich widoków, temu, któremu się zbyt rzadko zdarzają, a jeżeli się bez wstydu wyznać godzi, ledwo nie pierwszy raz. Szeptała nam do ucha i mieraz miłość własna, że my i umiemy i widzieliśmy wszystko lepiej i dostateczniej, niż nasi sąsiedzi; ale zawiedliśmy się bardzo, mimo dobrą wolą naszę : i ledwo już poniewczasie poznawamy coraz lepiej i widoczniej, żeśmy byli w błędzie.
Rozumieliśmy, żeśmy lepsi od inszych, a nie dawaliśmy sobie, ani czasu, ani sposobności wiedzieć, jacy to są ci inni, z którycheśmy się naśmiewali; przyszło na to, iż oświeceni zczasem, poznawamy niesprawiedliwość wyszydzeń naszych, a zatem upakarzającą prawdę, iż my wyśmiewacze, byliśmy śmiechu godni.
Nim się o czem sądzi, trzeba w przód rzecz poznać : nie znając śmieliśmy się, poznawszy, nie wstydźmy się korzystać z tego, co inni mają, a u nas nie masz. Miałem ja zawsze gust do malowideł i kopersztychów. Mam niektóre; nie mogę powiedzieć, aby były tak wyborne, jak teraz widziałem, ale przynajmniej są takie, jakich najlepszych dostać mogłem. Kontent z nabycia, gdym je chciał jednemu z sąsiadów pokazać, rzekł z nieukontentowaniem, albo to ja dziecie, żebym się obrazkami bawił? Od tego czasu kryłem się z mojemi skarbami, iżby i mnie na starość nie nazwano dziecięciem.
Przodkowie nasi zasadzając jedynie zaszczyt na waleczności, zapomnieli, albo raczej nie wiedzieli o tem, iż nauki i kunszta uszczęśliwieniem są kraju. Strzeże go męztwo, ale niedosyć jest na tem, iżby miał obronę, trzeba, iżby się coraz większem wydoskonaleniem ubogacał. Handel duszą jest kraju : bez niego nie moglibyśmy dostarczać potrzebom naszym. Odbywszy ścisłe, i na te się zdobywać trzeba, które umysł wznoszą, wiadomości mnożą, przystojną zabawą słodzą obyczaje, a zatem wydobywają z dzikości.
Przeszli nas w kunsztach sąsiedzi nasi, i mają z zarobkiem sławę: doskonałość albowiem w lej mierze nie tylko nadaje wziętość, ale działaczów zbogacając, kraj wielce zapomaga. Potrzeba, a częstokroć i zbytek, wymaga po nas dla ozdoby domów, lub kościołów, malowideł i rzeźby: zaciągamy je z zagranicy, i wychodzą pieniądze z kraju, któreby się zostać mogły, gdybyśmy własnych mieli biegłych rzemieślników. Miewaliśmy niekiedy i mamy : ale albo fałszywe uprzedzenie przenosi cudzych nad swoich : albo niesprawiedliwa i wielce nierozsądna ich stanu wzgarda, tak ich upokarza, iż tracąc ochotę, a zysku niepewni, zaniedbują zdolności swojej, i nie dochodzą stopnia tego, do któregoby przyjść mogli, gdyby ich wzgląd należyty wzmagał i ukrzepiał.
VIII. Pamiętny obietnicy, skoro tylko Pan Podstoli odemnie odjechał, uspokoiłem interesa, i urządziłem na czas oddalenia się gospodarstwo, w dni kilka wybrałem się w drogę. Odległość była o mil kilkanaście : ledwom kilka ujechał, oś żelazna powozu mojego angielskiego skruszyła się zupełnie. Puściłem się więc wózkiem w dalszą podróż, nie czekając rychło karetę naprawią : że zaś miasteczko, a w niem rzemieślnicy byli tylko o poi mili, tam pierwej przyjechałem, zgodziłem majstra, i postanowiłem czekać, póki nowej osi nie sporządzą.
Nie trafiło mi się jechać tym traktem dawniej, i z ukontentowaniem postrzegłem obsadzoną drzewami drogę, wyprostowaną do samego miasta : ale błoto w niej większe jeszcze, niż gdzieindziej, i ukryte w kałużach doły, zgorszyły mnie nieco, iż ten, który dał cień, nie myślił przydać istotniejszej rzeczy, susząc błoto i równając doły. Postrzegłem most kształtnie malowany, alem się załamał na zgniłych dylach. Gdy więc wózek wydobywano : bokiem drogi, gdzie dość było sucho, przyszedłem do miasta : a że na przedmieściu postrzegłem dóm wjezdny, pytałem się stojącego przy w rotach, czy jest miejsce w karczmie. Skrzywił się i z góry na mnie poglądając, jest rzekł, ale tu austerya, nie karczma.
Wszedłem więc, i gdy drzwi do izby otworzył gospodarz, komin w niej na pół rozwalony, a okna deszczkami obite znalazłem. Poznałem, jakto częstokroć wspaniałym tytułom wierzyć nie można. Nadszedł wózek, i wjechaliśmy nibyto brukiem w rynek dość okazały : nauczony jednak świeżym przykładem, wszedłem wewnątrz mieszkań, gorszych prawie od owej mniemanej austeryi : znalazłem przecie izbę z niestłuczonem oknem, i stanąłem pod złotym orłem, bo tak było nawrotach napisano.
Jeszcze było słońce nie zaszło, a ponieważ blizko był pałac dość obszerny i z ogrodem, chcąc ciekawość nasycić, zwłaszcza, iż dowiedziałem się, że pana nie było; szedłem tam, i postrzegłszy dość rzezkiego staruszka, jakem się domyśliwał, murgrabiego domu, prosiłem, iżby mnie raczył oprowadzić. Zmierzył mnie wprzód okiem, jak to mówią, od stóp do głowy, a widząc, żem był dobrze ubrany, gdy się od służącego dowiedział, kto byłem, poszedł po klucze i weszliśmy do pałacu.
Dość nie dawno był postawiony, że zaś sień cała była zaprzątniona, pytałem się, czyli ją dopiero kończono.