Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/396

Ta strona została przepisana.

dwa dni powróciłem się do domu z korzyścią; zaś od tego czasu i w tryszaka dziewiątki mijały, i w maryaszu pamfil odemnie stronił: nakoniec gdym chciał rewanżować w pikietę, musiałem się z tuzami pożegnać, a co najgorsza, i z pieniędzmi; tak dalece, iż gdyby nie znajomy w mieście kredyt matki mojej, dawnoby już było trzeba do domu powracać.
Cieszył mnie w takowem utrapieniu Jmć Pan guwerner nadzieją odmiany szczęścia, i sam o sobie powiadał, iż grając raz w chapankę z Kardynałem de Fleury, przez jedną noc przegrał był sto sześćdziesiąt tysięcy liwrów; nazajutrz zaś i przegrane pieniądze odegrał, i jeszcze zostało mu się w zysku czterdzieści tysięcy. Na dobitkę zaś pocieszenia, przydał z misternym uśmiechem, iż kto w kochaniu szczęśliwy, w karty zyskiwać nie może. Byłbym z całego serca gry przestał, ale to było na przeszkodzie, iż Jmć Panna Baronówna starsza, która zniewoliła serce moje, rada sama zabawiała się kartami, a jam był w jej partyi. Oprócz ustawicznej przegranej gnębiły mój worek bardzo częste, a jakby na przemiany kolejno następujące urodziny i imieniny Jejmci Pani Baronowej, i jej pociech: nie obchodzić zaś tych uroczystości wiązaniem i ucztą, byłobyto wykroczyć przeciw wspaniałości umysłu, i sentymentów od Jmci Pana Damona zaleconych.
Już mijał czwarty tydzień proby sentymentowej, gdy raz na kolacyi Jmć Pan Damon winem nieco rozgrzany, przemówił się z jednym kawalerem naszej kompanji. Z początku, dość politycznie dawali sobie do wyrozumienia wzajemne nieukontentowanie; od słowa do słowa, przyszło do tego, iż adwersarz Jmci Pana Damona, nazwał go oszustem i filutem. Nie mogąc wytrzymać tej zniewagi Jmci Pana Markiza, porwałem się z miejsca, tamten do szpady, w momencie wszyscy do oręża. Stał się rozruch wielki i bitwa powszechna, z naszym jednak awantażem; albowiem przeciwnik Jmci Pana Damona dostawszy ciosu, padł na ziemię. Po długiej utarczce tamci tył podali; ja ich goniąc, wyparowałem na ulicę, obskoczony od żołnierzy, odbieżony od wszystkich w tym punkcie, gdy bagnety ucinać zamyślam, nie wiem, pałaszem, czyli berdyszem w głowę cięty, padłem bez zmysłów na pobojowisku.
Co się dalej ze mną stało, nie pamiętam: to wiem, iż gdym pierwszy raz oczy otworzył, zobaczyłem się w miejscu nieznajomem; a gdym się spytał, gdzie jestem, dowiedziałem się, iż byłem w kordygardzie. Prosiłem natychmiast otaczających mnie żołnierzy, ażeby przyszedł do mnie oficer, mający nad nimi zwierzchność: przyszedł natychmiast, i gdym mu nazwisko moje powiedział, zaraz mnie własną karetą odesłał do stancyi. Niech każdy osądzi, co się zemną wtenczas działo, gdym tylko cztery mury zastał, i tę niepocieszną od zdziwionego gospodarza nowinę, iż Jmć Pan Guwerner dnia wczorajszego w nocy, zabrawszy wszystkie rzeczy, pocztą wyjechał, opowiedziawszy wprzód, iżem ja go już był uprzedził, odebrawszy wiadomość o śmierci matki mojej.
Strapiony niezmiernie, zacząłem czynić starania, aby się dowiedzieć o zbiegłym Damonie, ale usiłowania moje były niewczesne. Chciałem się o nim informować w domu Jejmość Pani Baronowej, ale i tej nie zastano: pokazało się albowiem naówczas, iż to była awanturnica, od niedawnego czasu w tem mieście bawiąca się, która kilku młodzieży powabami mniemanych córek swoich, złudziła i oszukała. Zapewne zaś bojąc się dla siebie złych konsekwencyj, po ostatnim przypadku, uciekła z zabranym łupem nieostrożnej młodzieży.
VII. Prędzej, niżelim się spodziewał, ani sobie życzył, odebrała matka moja wiadomość o mojej awanturze, i list, którym w dni kilka odebrał, chociaż nie był według tonu wielkiego świata, dał mi jednak do wyrozumienia, iż akcye moje nie miały aprobacyi. Bojąc się złego w domu przyjęcia rozpisałem listy do różnych przyjaciół i krewnych, aby, ile możności, usprawiedliwiali przed matką i wujem lekkość procederu mojego, pochodzącą bardziej z niewiadomości, niż ze złego charakteru. Więcej mi dopomogła miłość wrodzona, niż cudze remonstracye, osobliwie gdym sam list napisał, przyznając błąd, i zupełną odmianę życia obiecując. Respons był pomyślny. Może pretext obaczenia jedynaka najwięcej dopomógł: poznałem to doświadczeniem: gdy albowiem po pierwszem niby zimnem przywitaniu, wzięła mnie matka na stronę, i tam przygotowaną perorę z przyzwoitą powagą zacząć chciała, szły słowa oporem; a gdym jej padł do nóg, płacz ją wydał. Jam rozrzewniony pomógł jej płakać, i na tem się skończyło, iż rozeszliśmy wcale inaczej, niżeśmy się oboje spodziewali: ona z większem, niż przedtem jeszcze do mnie przywiązaniem, ja z szczerą chęcią poprawy, nauczony doświadczeniem, iż nie masz takowej w dzieciach zdrożności, którejby miłość rodziców nie mogła przezwyciężyć.
Osiadłem więc na nowo w domu; i czyli żarliwość szczerego nawrócenia, czyli pamięć wstydliwej dla mnie awantury, czy widok przykładnej matki, takiego był cudu przyczyną, iż przez cały miesiąc wiodłem życie przykładne i niepoślakowane. Zabrał Damon romanse: żeby zaś były zabawne, albo pożyteczne xięgi w języku polskim, nawet żeby być mogły, nie wierzyłem temu, mając w świeżej pamięci dyskursa Jmci Pana Damona, iż w samym tylko francuzkim języku wszystkie umiejętności osiadły. Wszedłszy raz do apteczki, gdziem według starodawnego zwyczaju codzień przed obiadem, a czasem i dwa razy chodził, gdym po wódce pierniczków cukrowych szukał, znalazłem w kącie historyą o Aleksandrze wielkim. Zadziwiony, że się mogła w języku polskim znaleźć insza jaka xięga, oprócz nabożnych, wziąłem ją, i zaniosłem do stancyi z mocnem przedsięwzięciem, że ją będę czytał; jakoż tegoż samego dnia przeczytałem pół karty.
Dziwiły mnie niesłychane awantury, gdy się w morze spuszczał, i na wózku gryfami zaprzężonym bujał po powietrzu: przecież przyznać się muszę, iż srogi gwałt czynić obie musiałem, żeby zaczętego dzieła dokończyć. Jużem był doszedł rozdziału dwudziestego, a przeto znajdowałem się na połowie heroicznej pracy mojej, gdy wszedłszy do mnie pewien, często goszczący w domu naszym zakonnik, a wziąwszy mi z rąk xiążkę, skoro kilka peryodów przeczytał, zgromił mnie straszliwie, iżem śmiał czytać xiążkę pogańską, i frankmasońską. Przestraszony takiemi słowy, odniosłem xięgę do apteczki, a matka informowana o jej złości, kazała ją spalić.
Między wielu, którzy się do nas częstokroć zjeżdżali sąsiadami i sąsiadkami, była Jejmość Pani Podstolina, dość blizka krewna matki mojej: ta niegdyś bywała u dworu, a co większa raz w Warszawie na sejmie. Zwy-