Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/409

Ta strona została skorygowana.

się tam zatrudniać, gdzie praca żadnego zysku nie przynosi. »Namieniałeś mi coś o xięgach, pismach, charakterach, które rozmaite, tym sposobem czytać i rozumieć można; a przeto nabierać coraz większej doskonałości. Dajmyto, że tego wszystkiego inaczej nauczyć się nie można, tylko przez charaktery wyrażające brzmienia słów; czemużeście tych charakterów nie stosowali do jednego sposobu nazywania rzeczy?
»Nauczony tym sposobem od pierwiastków niemowlęctwa swojego uczeń, zamiast prawego rzeczy poznania, zaprzątnioną ma pamięć nazwiskami. Trudnością takowej nauki na pierwszym wstępie przerażony, jeżeli jest z przyrodzenia, słabego pojęcia, z ciężkością wiadomości takowej nabędzie; jeźli ma umysł po temu, nauczy się, prawda, tych nazwisk, ale w tej samej nauce dwojaką szkodę poniesie; czas straci, któryby na potrzebniejsze rzeczy mógł łożyć, nabierze wstrętu od innych stanowi swojemu przyzwoitszych wiadomości.
»Do objawienia myśli waszych, dwa macie sposoby, albo zwyczajnym trybem dyskursu, albo takowem słów ułożeniem, które dźwięk osobliwy czyniąc, zarywają coś harmonji muzycznej. Obadwa te sposoby są nam wiadome; i nierozumiej, żebyśmy mieli gardzić tem, co wy nazywacie elokwencyą i poezyą. Dar mówienia nadto jest wybornym, żeby się nad nim nie miała zastanowić edukacya młodzieży: znamy my to, iż dobre słów ułożenie, lepiej myśl obwieszcza, i częstokroć słodkim gwałtem zniewala ludzkie umysły. Słyszałeś skład i wdzięk rymotwórstwa w pieśniach tutejszych; ale te zawierają w sobie naszę wdzięczność ku najwyższej Istności; opiewają przodków cnoty; żeby następców zachęcić do naśldowania. Bylibyśmy zapewne mniej dbali o poezyą, gdybyśmy nie uznali; iż składność rytmów lepiej wpaja w umysł i pamięć rzeczy, które chcemy, żeby młodzież nasza umiała i mogła pamiętać.
»Znajdują się, jakoś mi mówił, takowi ludzie u was, którzy gardzą wymową, i nie chcą, żeby się w niej młodzież ćwiczyła. Zle czynią. Ja nie widzę, coby było źródłem takowego błędu; i lubo doskonale nie znam waszego sposobu myślenia, śmiem się jednak domyślać, że to czynią, albo dla tego, iż mają osobliwość za przymiot umysłów wielkich: albo zazdroszczą drugim, czego sami nie mają; albo zbyt trwożni; boją się złego użycia wymowy. Gdyby ta ostatnia przyczyna była ważna, trzebaby porzucić cnotę dla bojaźni hypokryzyi. Jeżeli to im wstręt czyni, żeby młodzież zamiast wymowy do wielomówstwa nie przywykła, niech z siebie dają przykład młodszym, a nie przesadzając w dobieraniu słów nadto wybornych, wyrażeń osobliwych, sposobu nadzwyczajnego, niech, jeżeli chcą, ganią wymowę, ale prostym i zwyczajnym mówienia sposobem.
»Chcąc dać próbę waszego krasomowstwa, powtarzałeś przedemną dyskurs, któryś był do nas nagotował podczas spólnej uczty. Pamiętam niektóre wyrazy twoje, zdają się być dość gładko brzmiące; ale łożyłeś kilkaset słów na to, cobyś mógł był w kilkunastu, albo nakoniec w kilkudziesiąt zamknąć. Dobrze się stało, żeś twojej mowy nie powiedział; obwijając albowiem treść rzeczy w tyle słów niepotrzebnych, tylebyś wskórał, iż byłbyś osądzony za człowieka płochego, który się tylko ułożeniem słów bawi; za nierozsądnego, który rzeczy wyrazić nie umie; za chytrego, który chce prawdę zatłumić; za dumnego, który jedynie pochwały szuka. Nie zastanawiam się nad celem dyskursu twego; uczułeś sam, iż kto siebie i drugich nie zna, temu ani należy, ani przystoi, czynić innych dzikimi, a siebie nauczycielem.»
V. Dyskurs nauczyciela mojego, odmienił we mnie sposób myślenia o dzikości. Uznać, żem ja sam był dzikim, byłobyto upakarzać się nadto, i czynić przeciw własnemu przeświadczeniu; ale też obywatelów kraju tego sądzić za dzikich nie można było żadnym sposobem, po tem wszystkiem, com widział i słyszał. Upokarzał we mnie rozum Xaoo: nie mogłem tego skombinować, jakto człowiek, który w Warszawie nie był, Paryża nie widział, mógł przecie rozsądnie myślić, mówić i konwinkować, nawet człowieka, który nierównie więcej od niego i widział i słyszał. W tych byłem myślach, gdy przyszedł do mnie Xaoo; szliśmy w pole na robotę, on zaś wczorajszy dyskurs takowym sposobem kontynuował:
»Dnia wczorajszego mówiliśmy o wymowie, naukach języków i poezyi; wszystko to zasadza się nad wiadomością i ułożeniem słów; przystąpmy do rzeczy. Kiedym się ciebie pytał, czyli więcej niczego u was nad to nie uczą, zagłuszyłeś mnie prawie wyliczaniem pompatycznych tytułów rozmaitych nauk; żeś zaś najpierwej wyraził historyą, mniemam, iż ta zwykła przodkować inszym.
»Wiadomość historyi kraju swojego arcy pożyteczna jest, opowiadając albowiem dzieła chwalebne przodków, wzbudza następców do naśladowania, powiększa uszanowanie i miłość ojczyzny, staje się szkołą obyczajności. Tym przynajmniej sposobem uważana jest i określona u nas historyą kraju naszego. My, jak wiesz, nie mamy xiążek, nie znamy charakterów: ale wierne powieści podają następującym pokoleniom, żywe i dokładne wyobrażenie tego wszystkiego, co się u nas stać mogło. Najstarszy z familji wie dostatecznie, jacy byli od najdalszych czasów przodkowie jego, i każdą naukę, którą daje dzieciom, podsyca przykładami pradziadów. Powaga mówiącego, krwi dzielność, sposób opowiadania, wiek młody słuchających, wszystko to wdraża w umysły niezgluzowaną impresyą.
»Powiadałeś mi, iż historya u was nierównie ma rozciąglejsze granice. Tyle jest rodzajów, mówiłeś, ile sposobów rozmaitego mówienia, ojczysta zaś, według twojej powieści, albo bardzo mała, albo raczej żadnej nie ma nad inne preferencyi. Dobra rzecz wiedzieć, co się u drugich działo, żeby z cudzych przykładów brać naukę swoim pożyteczną, ale wiadomość swojej historyi, najpierwszym powinna być celem nauki każdego obywatela.
»Co do historyi w powszechności, jeżeli ją zasadzasz na wiadomości, którego roku i dnia co się siać mogło; jeżeli ją zowiesz nauką przezwisk tych ludzi, którzy przed tobą żyli; jeżeli w powszechne tylko wchodząc czyny, opuszczasz roztrząsanie charakterów; historya natenczas jest tylko próżnem pamięci zaprzątnieniem, a jej nauka daremną pracą. Jeżeli starasz się wiedzieć, co się działo u sąsiadów, a nie wiesz i wiedzieć nie chcesz o tem, co u ciebie działano, nie jesteś natenczas godnym towarzystwa, w którem żyjesz.
»Miarkuję ja z wielu powodów, że towarzystwo w