Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/424

Ta strona została skorygowana.

dzie celem troskliwości takowej, a będziesz szczęśliwym, bo znajdziesz przyjaciół.
Widziałeś naród dobry, rzetelny, sprawiedliwość kochający; że więc przyzwyczajonego do takowych widoków obraża to, na co teraz patrzać musisz, nie dziwuję się, bo wchodzę w wewnętrzną jego sytuacyą. Ale dla tejże samej przyczyny, biorę śmiałość przestrzedz, abyś się zbytecznie nie otwierał z tem, co myślisz; może to albowiem Wmć Panu w niejednej okoliczności zaszkodzić. Mało jest teraz takich ludzi na świecie, którzy dobrze myślą; mniej, którzy śmieją mówić, co myślą. A zatem, lubo dobroć serca nie każe tego taić, co się wśród nas dzieje, roztropność jednak częstokroć nie pozwala wyjawiać tego, co myślimy.
VIII. Spadła z oczu moich zasłona, gdym usłyszał tym sposobem mówiącego kapitana. Nie mogłem tego pojąć, jak się mógł zgodzić z powierzchownością udatną, i kształtną umysł sędziwy. Podziękowawszy mu przeto za wielce zbawienną przestrogę, odkryłem przyczynę podziwienia, że pod postacią modnego kawalera, znalazłem prawdziwego Filozofa. Nie chlubię się tem, odpowiedział Margrabia, ani sobie przywłaszczyć mogę tak wspaniałego tytułu; ale jeżeli pierwszy, który się filozofem nazwał, chciał się pokazać przyjacielem mądrości; ja się tem przynajmniej kontentować będę, żem jest przyjacielem Filozolji.
Zmierzać ku doskołości; filozof usiłuje, ale zna to dobrze, iż być doskonałym nie może. Którzykolwiek więc na błahych rozumu własnego fundamentach zasadzeni, gardzą tem, czego pojąć nie mogą, a śmieją twierdzić, że wszystko pojęli: tacy nie tylko nazwiska filozofów, ale stworzenia rozumnego niegodni.
Zadziwienie twoje, iż znalazłeś człowieka młodego, modnie ubranego, żyjącego wygodnie, nie gardzącego jednak nauką i uwagami Filozofji, pochodzi z dwojakiej prewencyi. Pierwsza sędziwemu tylko wiekowi przypisuje mądrość, druga zbyt ogólnie definiuje narody.
Ca do pierwszej, zdaje się rzecz przyzwoita, i według zwyczajnego trybu, iż ponieważ żywość pasyj nie daje miejsca zdrowej i rozsądnej uwadze; te, gdy zczasem ostygną, otwiera się dopiero pole umysłowi do przyzwoitego sądzenia o rzeczach; doświadczenie własne wspiera uwagi. Rząd, czy towarzystwa politycznego, czy własnej familji, przymusza do zastanowienia się nad każdym krokiem, aby nasz błąd nie był nam przyczyną obelgi, nam podległym okazyą zgorszenia.
Stąd w starcach cierpliwość w szukaniu i docieczeniu przyczyn każdej rzeczy, ostrożność w roztrząsaniu i doświadczeniu, czyli się nie pomylili, trwałość w działaniu tego, o czem są przekonani, że dobre i sprawiedliwe. Wiek młody nie ma tych pożytków, ale wnosić stąd nie należy, iżby aplikacyą nie mógł tego zyskać, co starcy wiekiem. Człowiek młody, uważny, aplikujący się, podobnym się staje do ziemi owych krajów, gdzie żywsze słońca promienie nie każą ze żniwem jesieni czekać.
Zbyt ogólne definiowanie, jest prewencyą o charakterze w powszechności narodów. Błąd twój, jako sam przyznajesz, względem mnie z tego źródła pochodził. Przeświadczonym u siebie będąc, iż każdy Francuz jest lekkomyślny i płochy, ludzkość moję względem ciebie osądziłeś nieuważną grzecznością, a może i obłudą. Nie przeczę ja temu, iż żywość krwi naszej daje pochop do takich reflexyj; ale gdy te się zapędzają zbyt daleko, nie zawadzi zbyteczną porywczość uprzedzonej imaginacyi zatrzymać. Taż sama żywość, która bywa w jednych lekkomyślności i niestatku przyczyną, ta, mówię, żywość, rodzi w drugich uprzejmość, dobroczynność, otwartość, łagodność, cnoty istotne cywilnej społeczności.
Grzeczność, lubo sama przez się nie może iść w komput przymiotów istotnych duszy, ta grzeczność, jest jednak okrasą wszystkich przymiotów. Sposób dobrze czynienia uprzejmy i miły we dwójnasób zdaje się przymnażać szacunek dobrodziejstwa. Wielbimy surowość dzikiej cnoty Katona, ale nas bardziej obchodzi łagodność Sokratesa. Tamten z poszanowaniem wstręt jakiś wznieca, ten naśladować i kochać się każe.
Dajmyto, iż lekkość jest cechą właściwą charakteru francuzkiego: nie można stąd wnosić, iż każdy Francuz jest lekkomyślnym: Chciej się tylko dobrze ludziom przypatrzyć, znajdziesz Francuzów statecznych, Niemców trzeźwych, Hiszpanów pokornych, Moskalów szczerych.... Twego narodu, nie wiem, czyto jest pochwałą, iż właściwego swojego charakteru nie ma.
IX. Na tych, i podobnych dyskursach zszedł bez uprzykrzenia czas żeglugi. Wiatry służyły nam jednostajnie; towarzystwo kapitana okrętu, i jego oficerów słodziły przykrość zwyczajną takim przeprawom. Całe zgromadzenie, a że tak rzekę, mała Rzeczpospolita tego okrętu, wszyscy wspólnie ujęci łaskawem i uprzejmem obchodzeniem wodza swojego, żyli w zgodzie przykładnej, i odbywali z ochotą pracowite obowiązki swojego stanu.
Po kilku niedzielach żeglugi, ominąwszy wyspy Kanaryjskie, weszliśmy w cieśninę Gibraltaru. Pierwszy widok brzegów europejskich, niewypowiedzianą napełnił mnie radością. Czuły na wszystkie wzruszenia moje kapitan, wchodził w uczestnictwo tego ukontentowania; dał mi jednak nieznacznie do wyrozumienia, jak jest rzecz pożyteczna, nie dać się zbytecznie uwodzić passyom: dodał i to, iż cięższa rzecz umieć wytrzymać pomyślność, niżeli nieszczęście.
Pytał się mnie nakoniec, jakie były moje zamysły, skoro zawiniemy do portu w Kadyx? Odpowiedziałem, iż chciałem tylko przejechać Hiszpanią, we Francyi małoco zabawić, a jak najśpieszniej do ojczyzny mojej powrócić. Ofiarował mi się być towarzyszem podróży do samego Paryża. Nieskończenie byłem ukontentowany z tego oświadczenia, i zobaczywszy niektóre ciekawości miasta Kadyx, gdyśmy już wszystko przygotowali do podróży, śródziemnem morzem zmierzając ku Marsylji, nagłe rozkazy przymusiły Margrabiego odmienić przedsięwzięcie. Odebrał albowiem ordynans, i zawieźć będącego już w Kadyx konsula francuzkiego do Smirny. Że zaś czas tej podróży był przepisany, nie mógł nawet do Marsylji wyboczyć, żeby mnie tam wysadził.
Pożegnanie nasze wielce było smutne, ile żem przewidzieć nie mógł, kiedybyśmy się znowu zahaczyć mogli. Rozstanie to boleśne przywiodło mnie do prowadzenia przez kilka czasów pustelniczego prawie życia. Nikomu nieznajomy, nie chciałem się z nikim poznać, lubo sposobność miałem do tego, mieszkając w najprzedniejszej austeryi miasta. Chodziłem do stołu, gdzie tak cudzoziemcy, jako i domowi jadali razem, a tymczasem wexle wszystkie posłałem do Paryża, i za radą Margrabiego złożyłem u jednego z najsławniej-